środa, 22 sierpnia 2012

Kartka nr 25. „Trzeba podnieść się, jakoś dalej iść. Bo tak miało być…”

3 miesiące później…

3 miesiące, właśnie tyle zajął mi powrót do siebie. Do prawdziwej Ivette… W prawdzie udało mi się to nieco szybciej jednak dopiero pod koniec sierpnia ostatecznie się otrząsnęłam. Po prostu znowu umiałam się uśmiechać… A Tom? Był moim najmilszym wspomnieniem… jego imię nadal przyspieszało bicie mojego serca, nadal uśmiechałam się widząc jego zdjęcie, rozpływałam słysząc głos. Bo cały czas go kochałam… Pogodziłam się z tym, że nie mogę z nim być. Że jest dla mnie nieosiągalny, lecz to nie zmieniło moich uczuć do niego.

 – Uhh… mam już dosyć tego piekielnego słońca! –  Jęknęła żałośnie Ashlee rzucając się na moje łóżko, które pokryte było chłodną, świeżą pościelą. –  Oo, od razu lepiej… ahh…
 – Chcesz coś do picia? –  Zapytałam patrząc na nią z rozbawieniem. Od razu się ożywiła podnosząc się do pozycji siedzącej.
 – Wody! Najlepiej zimnej, proszę. –  Poprosiła grzecznie, na co ja skinęłam tylko głową i udałam się do kuchni, gdzie też wyciągnęłam z lodówki dwie butelki mineralnej wody. Oszczędziłam sobie już szklanek i wróciłam do swojej przyjaciółki, która jak się okazało z wielkim zainteresowaniem obracała coś w swoich długich, zgrabnych palcach. Podałam jej butelkę jednocześnie przypatrując się temu, co trzyma w dłoni.
 – Skąd to wzięłaś? –  Zapytałam lekko podenerwowana widokiem znajomych kluczy. Kompletnie zapomniałam o ich istnieniu.
 – Leżało pod łóżkiem… co to za klucze? Wyglądają, jakby były od jakiegoś porządnego mieszkania…
 – Oh, a co mają to wygrawerowane? –  Wywróciłam oczyma jednocześnie wyrywając jej ową rzecz z ręki. –  Klucze, jak klucze… –  Dodałam chcąc ją przekonać, że nie ma w nich nic nadzwyczajnego.
 – No, a co się tak denerwujesz? –  Uniosła brwi spoglądając na mnie podejrzliwie. –  Wiesz, jak na moją przyjaciółkę, masz przede mną wiele tajemnic.
 – Nie prawda… –  Zaprzeczyłam nieco niepewnie. Bo może i miała trochę racji… ale po prostu pewne rzeczy musiałam zachować tylko dla siebie. Nawet Philp o nich nic nie wie. Tak jest lepiej dla mnie i dla nas wszystkich. –  To stare klucze od starego zamka… zapomniałam wyrzucić.
 – Nie wyglądały na stare… –  Drążyła dalej wyraźnie nie łapiąc się na moje niewinne kłamstewka. Nie sądziłam, że to będzie takie trudne. Oh, czemu ona po prostu nie odpuści? Przecież to już nie ma żadnego znaczenia. To tylko głupie klucze… tylko… co ja w ogóle mówię.
 – Ashlee, możesz przestać? One nie mają żadnej urzekającej historii. –  Oświadczyłam dobitnie, co było kolejnym kłamstwem. Aż coś mnie ukłuło w sercu. Przecież historia tych kluczy jest dla mnie bardzo ważna, a teraz właśnie się jej wypieram przed swoją przyjaciółką… kłamstwo jest okrutną sztuką.
 – W porządku. Ale nie rozumiem, dlaczego się tak denerwujesz. Myślałam, że przeszła ci już ta faza…
 – Bo przeszła. Ale irytuje mnie, gdy na siłę się czegoś doszukujesz… to niepotrzebne. Jeżeli miałabyś o czymś wiedzieć, to byś wiedziała.
 – Okej. W takim razie zajmijmy się może projektem do szkoły?
 – Dzisiaj? Jakoś nie mam chęci. –  Mruknęłam czując, że tracę panowanie nad swoimi myślami. Raczej nie byłabym w stanie się teraz skupić nad żadnym projektem. –  Przełóżmy to na inny dzień…
 – Eh, jak chcesz, tylko żebyśmy nie robiły tego na ostatnią chwilę. –  Zastrzegła z poważną miną, na co jej przytaknęłam dla uspokojenia. Tak naprawdę w tej chwili wisiał mi ten cały projekt i w ogóle wszystko inne, co nie wiązało się z Tomem. Jego osoba znowu zaprzątała mi głowę… w dodatku w dłoni cały czas ściskałam klucze od jego mieszkania. Ciekawe, czy nadal pasują do zamka? Czy on w ogóle tam jeszcze mieszka? Wiem, że nie powinnam nawet się nad tym zastanawiać. Ale może powinnam mu je oddać…? Oh, Ivette… przecież to tylko idiotyczny pretekst, żeby się z nim zobaczyć! Kogo ty chcesz oszukać? Tak bardzo za nim tęsknię… –  Ivette, w porządku? –  Zaniepokojony głos przyjaciółki sprowadził mnie na ziemię. Zamrugałam powiekami spoglądając na nią nieco zdezorientowana. Poczułam, że po policzku spływa mi coś chłodnego… Boże, jakim cudem ja płaczę? Wytarłam szybko rękoma twarz i odetchnęłam głęboko. Kompletnie nie rozumiem, jak i kiedy to się stało… –  Chyba odleciałaś…
 – Tak… zamyśliłam się strasznie, przepraszam… –  Właściwie nie wiedziałam, co mam jej powiedzieć. Przecież nawet sama nie wiem, jak do tego doszło. Nigdy jeszcze nie płakałam nieświadomie.
 – Nic się przecież nie stało… może chcesz pogadać?
 – Nie, nie trzeba. Ja tak tylko… myślałam o tacie. –  Skłamałam po raz kolejny już tego dnia. Ale co ja mogę? Muszę jakoś sobie radzić…
 – Rozumiem… to skoro nie pracujemy nad projektem, może wyskoczymy na lody?
 – Czemu nie. –  Uśmiechnęłam się lekko próbując wrócić do normalności. Muszę coś z sobą zrobić, przecież nie mogę tak nagle doprowadzać się do takiego stanu. Dobrze, że chociaż mam jakąś wymówkę… tylko jak długo można kłamać? Prawda przecież zawsze w końcu wychodzi na jaw. Ale co ja im wszystkim powiem? To takie skomplikowane…

Większość spraw w życiu komplikowałam sobie sama nawet nie zdając sobie sprawy. Nie miałam pojęcia, jak wiele straciłam przez swoją nierozważną impulsywność. To ja sama skomplikowałam sobie bardzo prostą sprawę… Ale nie tylko ja komplikowałam. Tom także to robił. Jednak on to robił ze strachu, a ja? Ja nie miałam tak dobrego argumentu. Po prostu podejmowałam pochopne decyzje, za które potem musiałam płacić… czasem dużą cenę.

Przez całe spotkanie z Ashlee właściwie byłam nieobecna myślami. W mojej głowie cały czas trwał mętlik, a jego przyczyną były głupie klucze należące do Toma. Chyba tysiąc razy przyszło mi na myśl, aby iść do jego apartamentu… i tyle samo razy stwierdzałam, że to największa głupota jaką mogłabym zrobić. Jednak nic nie mogę poradzić, że mój umysł usilnie domaga się powrotu do przeszłości. Zupełnie, jakby coś dzisiaj podsunęło mi te klucze pod nos… jakby to wcale nie był przypadek. Oh, ja chyba zaczynam na nowo wariować. Ale to jest takie kuszące… chciałabym chociaż poczuć jego zapach. W każdym razie na pewno nie powinnam go spotkać, bo to mogłoby się źle dla mnie skończyć. Nie wiem, co bym zrobiła, gdybym się na niego natknęła…
 – Oh, Ivy… –  Zamarłam. Dosłownie stanęłam, jak kołek gdy z ust mojej przyjaciółki wydobyło się to niezwykłe zdrobnienie mojego imienia. Od razu przeniosłam na nią swój zdumiony wzrok, patrzyłam na nią jak na kosmitę, jak na wariatkę, na idiotkę…
 – Co powiedziałaś? –  Wykrztusiłam, gdy ta również patrzyła na mnie lekko oszołomiona zapewne nie rozumiejąc mojej reakcji, która właściwie przerwała jej wypowiedź.
 – Jeszcze nic, bo… cholera spojrzałaś na mnie, jakbym ci brata zabiła.
 – Nazwałaś mnie Ivy. –  Stwierdziłam stanowczo nie zważając na to, jak moje zachowanie musi wyglądać z perspektywy przyjaciółki.
 – Tak jakoś mi się powiedziało… nie lubisz tego?
 – Nie o to chodzi, ale nie mów tak do mnie proszę… i w ogóle, to muszę już iść. –  Powiedziałam szybko i jeszcze lekko zszokowana zawróciłam gwałtownie zmierzając w zupełnie innym kierunku niż miałam. I mało mnie obchodziło, że zostawiłam nic nie rozumiejącą przyjaciółkę samą na chodniku… Bardzo możliwe, że postradałam w tej chwili wszystkie zmysły. Ale po prostu to był przełom. Nie potrafiłam się powstrzymać, czułam, że muszę to zrobić. Chciałam dotrzeć w jedno upragnione miejsce… Przestałam słuchać rozumu, całkowicie go wyłączyłam. Dzięki temu na mojej twarzy widniał uśmiech, szaleńczy uśmiech.

Czy naprawdę wtedy postradałam zmysły? Ktoś idący z naprzeciwka mógłby pomyśleć, że z drugiej strony idzie po prostu szczęśliwa dziewczyna. Ale może, gdyby wiedział, co kryło się w mojej głowie, zmieniłby zdanie? Tylko kogo wtedy obchodziło kim ja jestem i co myślę, co zamierzam? Nikogo. Może poza zdezorientowaną, biedną Ashlee, która nie miała pojęcia, w jaki sposób do mnie dotrzeć. Nikt nie miał. Odkąd poznałam Toma zmieniłam się bardzo. Te zmiany zaszły we mnie bardzo głęboko i utrwaliły się. Na chwilę tylko je przyćmiłam zdrowym rozsądkiem… jednak jak się okazało ta chwila minęła w mgnieniu oka. W jednej sekundzie. Wystarczyło, że sobie coś ubzdurałam. Że uwierzyłam w przeznaczenie… Przecież to śmiesznie. Znowu pozwoliłam, aby moim losem pokierowało złudzenie. Czy to było złe? Ja po prostu byłam szaleńczo zakochana… więc czy miłość też jest zła?


9 komentarzy:

  1. Całkowicie rozumiem Ivy. Sama byłam szaleńczo zakochana i tak jak Ona byłam w stanie z lekkością popełnić największą głupotę pod wpływem chwili. Zgaduje, że postanowiła jednak pójść i sprawdzić czy w dalszym ciągu klucze pasują do zamka w drzwiach, co? Bardzo jej kibicuje. Jednak ubolewam nad tym, że nie relacjonujesz zdarzeń związanych z Tomem np: jego przemyśleń. Oczywiście czekam na 26.Pozdrawiam gorąco,[hopeless-craving.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  2. mało Toma, mało Toma, a po trzecie, w ogóle nie ma Toma! :Drozumiem Ivy, bo teraz sama przeżywam to co ona teraz xD rozpamiętuje choc nie powinnam.Czekam na nowy z nadzieją, że bedzie Tom ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. milunia10@amorki.pl23 sierpnia 2012 14:09

    O tak,tak tak!Oni muszą znowu być razem...powinien ją przyjąć z otwartymi ramionami! Powinni się wcześniej przełamać i się nawzajem szukać!Mam nadzieje,że nie będę musiała długo czekać na nową część.^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Oho :D Się dzieje! ;DOdcinek Extra! :DCzekam na NN ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. W sumie szkoda mi jej... Tom powinien się odezwać, wydawało mi się że też coś do niej czuje a tu 3 miesiące i nic?!!? czekam na kolejny i mam nadzieję że Tom się opamięta i zrobi pierwszy krok ;P

    OdpowiedzUsuń
  6. Współczuję jjej... a Tom, to ja wgl nie wiem, co odwala... no przecież musi sie odezwać, no cokolwiek... ;/ A komentarz takie byle co, bo mi się spać chce ;/ czekam na nexta i pozdrawiam1 :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Iv moim zdaniem zachowuje się całkiem naturalnie, przecież bardzo ciężko od tak, nagle przejść do porządku dziennego z tym, że osoba, która znaczyła dla ciebie wszystko w jednym mgnieniu oka staje się zupełnie obca.

    OdpowiedzUsuń
  8. milunia10@amorki.pl29 sierpnia 2012 20:20

    U mnie nowy.I też mogłabyś dodać,bo już się nie mogę doczekać *.*Nena.

    OdpowiedzUsuń
  9. milunia10@amorki.pl22 września 2012 14:15

    U mnie nowy ;) I czekam na nowy na tym blogu,bo już się niecierpliwie.Nena.

    OdpowiedzUsuń