środa, 18 stycznia 2012

Kartka nr 12. „Wszystko czego chcę od Ciebie, dostać się do Twego wnętrza kilka sekund w nim pomieszkać…”

Nie spodziewałam się ujrzeć tego przeraźliwego pająka w żadnym miejscu, w tym domu… a już na pewno nie pod prysznicem! No i dlaczego ja? To okrutne… Starałam się opanować, ale nie mogłam. Naprawdę przeraźliwie boję się tej bestii. Wzbudza we mnie wstręt i wielkie przerażenie. Ja mam fobie! Pomocy! Muszę… on musi tu wejść i go zabrać, bo inaczej się nie ruszę… co za… katastrofa!
 – Zabierz goo! –  Zawołałam najgłośniej, jak tylko potrafiłam i jeszcze mocniej przyległam plecami do ściany. On na mnie patrzy! Ja czuję na sobie jego wzrok… zaraz się na mnie rzuci… Boże… uspokój się kobieto!
 – Mogę wejść?
 – Właź do cholery! Zabierz tego potwora! –  Zaczynałam już powoli wpadać w histerie, a on dopiero wszedł do łazienki. Matko… niedawno mnie pieprzył, a teraz wstydzi się wejść mi pod prysznic?! Przecież mu pozwoliłam! –  Tom, proszę! –  Krzyknęłam bliska płaczu i dopiero teraz Gitarzysta się ruszył. Rozsunął szklane drzwi i… i zamiast zając się pająkiem patrzył na mnie.
 – Co się stało…?
 – Pająk… –  Mruknęłam zakrywając się rękoma. –  Tu… –  Wskazałam palcem w jego kierunku, zwisał mu prawie przed nosem. Jak mógł go nie widzieć! Gdy już dostrzegł odskoczył do tyłu. Niech mi powie, że też ma fobie… już nigdy stąd nie wyjdę.
 – Matko… myślałem, że coś ci się stało. –  Odetchnął jakby z ulgą, której ja niestety nie czułam. Że niby nic się nie stało?
 – Zaraz mi się stanie, jak to bydle nie zniknie. –  Zamrugałam powiekami. Chłopak spojrzał zdezorientowany w kierunku pająka nie wiedząc chyba za bardzo co ma zrobić.
 – Podaj mi te słuchawkę. –  Wyciągnął do mnie rękę, a ja bez namysłu wykonałam jego polecenie… i rzeczywiście zrobiłam to dosłownie bezmyślnie, gdyż skierowałam strumień wody prosto w niego przy okazji potrącając pająka, który zaraz spłynął wraz z wodą i zniknął… –  I trzeba było tak od razu… –  Mruknął wycierając rękoma twarz.
 – Przepraszam… –  Szepnęłam przestraszona. Nie chciałam go oblać… ludzie działając w afekcie robią dużo rzeczy… niechcący…
 – Jesteś niemożliwa. –  Skwitował po czym wybuchnął śmiechem przez co i na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech. To rzeczywiście było śmieszne, jakby spojrzeć na to z innej perspektywy. Boże co ja w ogóle wyprawiam…
 – Ale… nie patrz na mnie… co? –  Zwróciłam mu uwagę przypominając sobie, że jestem zupełnie naga, a ten uśmiechnął się chytrze i zamiast się odwrócić i grzecznie odejść, wszedł mi do środka i podszedł do mnie bez skrępowania.
 – A może ja lubię, co? –  Spojrzał mi w oczy. Nie zdążyłam mu odpowiedzieć, bo zaraz zamknął mi usta pocałunkiem. Poczułam jak moje serce gwałtownie przyspiesza bicia, ale tym razem nie ze strachu, tylko z podniecenia. Już myślałam, że mnie zgwałci, ale oderwał się ode mnie i wyszedł zamykając mnie z powrotem w kabinie. Stałam jeszcze długo czując jego usta na swoich i chciałam…. Żeby wrócił i jednak mnie zgwałcił… Na samą myśl o tym, że znowu mogłabym przeżywać to, co tamtej nocy robiło mi się gorąco…
 – Cholera. –  Zaklęłam pod nosem i nie tracąc czasu zakręciłam wodę następnie wychodząc na zewnątrz. Wytarłam się szybko ręcznikiem i zaczęłam wkładać na siebie suche rzeczy. Spojrzałam w lusterko i dopiero teraz zauważyłam piękne, czarne smugi na swojej twarzy… –  Cholera po raz drugi. –  Syknęłam po czym odkręciłam kran i zaczęłam porządnie szorować twarz. Przeklęte wodoodporne tusze do rzęs! Zajęło mi to dobrą chwilę, ale w końcu się udało. Przeczesałam ręką włosy i pozwoliłam sobie rozwiesić swoje mokre rzeczy na suszarce. Lepsze to niż miałyby leżeć na kafelkach… zawsze estetyczniej. Gdy skończyłam opuściłam pomieszczenie starając się zachowywać zupełnie, jakby nic się nie wydarzyło. Jednak to nie było takie proste, gdy od progu przywitało mnie rozbawione spojrzenie chłopaka. Zbulwersował mnie tym. Zrobiłam obrażoną minę i usadowiłam się na kanapie zwijając nogi w kłębek.
 – Bardzo boję się pająków, jakbyś chciał wiedzieć jest taka choroba nawet i to nawet jest niebezpieczne. –  Burknęłam urażona. Dla niego to śmieszne, a ja mogłam zawału dostać…o.
 – Oj wiem przecież. To było słodkie. Czego jeszcze się boisz? –  Zapytał siadając obok mnie.
 – Nie wiem… śmierci. Że zabierze mi bliskich… –  Odparłam cicho. Wiele rzeczy budziło we mnie od zawsze strach. Ale trudno jest tak określić konkretnie…
 – Zrobiła to już?
 – Każdemu to robi… –  Stwierdziłam, co było oczywiste. Nie ma chyba na świecie osoby, która nie straciłaby kogoś z rodziny. Kogoś kogo kochała… kto mimo wszystko był ważny. –  Mi zostawiła tylko mamę i brata. –  Dodałam dla uściślenia. Bo przecież doskonale wiedziałam, co ma na myśli. Tylko ja jak zawsze wolałam wszystko naokoło… czasem boję się prawdy.
 – Mnie nie musiała nikogo odbierać, woleli sami odejść. –  Wyznał zamyślony. Wiedziałam o czym mówi, bo jestem jego fanką od kilku dobrych lat i mimo wszystko wiem, co nieco o jego życiu…nie tylko zawodowym, ale i prywatnym. –  I nawet nie wiem, co lepsze… chyba śmierć. Bo chociaż masz świadomość, że wcale tego nie chcieli i że nie zależało to od ich woli.
 – Pewnie tak… ale ja bym wiele dała, aby mój ojciec żył gdzieś z dala ode mnie. Byleby tylko był. –  Westchnęłam ciężko. Nie powinnam o tym mówić, jestem za wrażliwa. Od razu mam w oczach łzy… a przecież to już było dawno.
 – Przykro mi… –  Objął mnie ramieniem i przytulił do siebie. Ułożyłam głowę na jego klatce piersiowej wsłuchując się w bicie jego serca i przymknęłam powieki. Sprawiało mi to wiele przyjemności i bardzo uspakajało. Często robiłam tak z Philipem, gdy było mi źle… lecz z Tomem jest inaczej. On jest moim ukojeniem…
 – Cieszę się, że tu jestem… –  Szepnęłam otwierając oczy. –  Dobrze mi z tobą… nie wiedziałam, że tak może być…
 – Ja tego też nie wiedziałem. –  Uśmiechnął się ciepło opierając swoje czoło na moim. –  Czuję się, jakbym znał cię całe życie. –  Znowu przeszły mnie dreszcze. Uwielbiam, gdy mówi do mnie patrząc mi prosto w oczy. To największy dowód prawdy. O ile umie się wyczytać z oczu kłamstwo… –  Napijemy się? Jeszcze nie wznosiłem toastu za twoją osiemnastkę.
 – Chętnie. Teraz mogę pić ile chce. –  Rzekłam zadowolona i odsunęłam się od niego pozwalając mu wstać. Sięgnął ręką po butelkę wina i otwierając ją rozlał ciecz do kieliszków, które przygotował zapewne, gdy ja walczyłam z prysznicem. Będę pamiętać to do końca życia… on pewnie też.
 – Nie mam niestety szampana… ale może innym razem. –  Podał mi lampkę wypełnioną czerwonym winem. Tym razem byłam pewna, że będzie kolejny raz. I sprawiało mi to nieopisaną radość. Coś niesamowitego. –  Twoje zdrowie solenizantko. Moja wierna fanko. –  Wzniósł toast, a ja się zaśmiałam przypominając sobie, że właśnie tak zapisałam się na liście jego kontaktów w telefonie. –  Od razu znalazłem twój numer. –  Oznajmił domyślając się zapewne skąd mój śmiech.
 – Ale skorzystałeś z niego tylko raz… byłam przekonana, że nie odezwiesz się wcale. Że już więcej cię nie zobaczę… –  Wyznałam nieco przygaszając.
 – No co ty? Ty naprawdę wierzysz w to co piszą. –  Wytknął rozbawiony.
 – Wcale nie… po prostu to było dla mnie nierealne. Ale i tak nie mogłam się z tym pogodzić… odbijało mi przez te dwa tygodnie. –  Pokręciłam głową sama nie dowierzając. Jak życie szybko się zmienia…
 – Mamy ze sobą dużo wspólnego. –  Skwitował odgarniając mi włosy za ucho. Czy on wie, jak działa na mnie jego dotyk? Jego każdy gest? Jest taki delikatny, a zarazem taki męski. Mogłabym się rozpłynąć będąc z nim… Zanurzyłam usta w alkoholu biorąc porządnego łyka. Niewiele trzeba było, żeby mnie upić… ale on o tym nie wie. Zresztą… jemu to jest zbędne. On może mnie wykorzystywać na trzeźwo. I ja mu w tym jestem w stanie pomóc… –  Muszę cię dziś odwozić? –  Zapytał cały czas bawiąc się moimi włosami.
 – Nie. –  Zaprzeczyłam. –  Przecież ja teraz nic nie muszę. –  Przypomniałam mu zadowolona, na co się zaśmiał. –  Poza tym impreza będzie trwała do rana… dopiero jak zaczną sprzątać zorientują się, że mnie nie ma. –  Dodałam z przekonaniem. –  A masz jakieś plany? –  Uniosłam na niego swoje zadziorne spojrzenie. Miałam nadzieję, że odpowiedź będzie twierdząca. A nawet, że będzie spełniała moje ciche pragnienia… taka noc byłaby idealnym zakończeniem tego wieczoru.
 – Może. –  Chłopak uśmiechnął się przebiegle i wyrwał mi z ręki kieliszek odstawiając go na stół, aby po chwili wrócić do mnie. Patrzyłam na niego oczekując kolejnego ruchu, dałam mu wolną rękę. Zbliżył się do mnie i musnął moje wargi kilkakrotnie, a potem przeniósł usta na moją szyję. Westchnęłam głęboko czując, jak oblewa mnie fala gorąca. Zsunęłam się niżej układając się na kanapie, głowę oparłam o boczną ramę, a nogi zaplotłam w jego pasie pozwalając mu działać. Powrócił do całowania mojej rozgrzanej skóry. Odchyliłam głowę do tyłu przymykając powieki… poddawałam się przyjemności, jaka ogarniała mnie całą. Znałam już to uczucie i chciałam je czuć znowu. Przestałam myśleć, gdy wsunął dłonie pod koszulkę. Nie miałam na sobie stanika, co tylko wszystko przyspieszyło. Jęknęłam cicho, gdy zacisnął dłonie na moich piersiach całując jednocześnie dekolt. Otworzyłam oczy spoglądając na niego podniecona i nie zwlekając chwyciłam za materiał jego koszulki i ściągnęłam ją z niego od razu napawając się widokiem jego umięśnionego torsu. Uśmiechnął się do mnie, gdy zaczęłam rysować palcami niewidzialne wzory na jego skórze. Nie pozwolił jednak mi zbyt długo zachwycać się swoimi mięśniami, gdyż zaraz podwinął materiał osłaniający mój brzuch i zaraz pozbył się go z pożądaniem patrząc na mój obnażony biust. Po chwili już czułam, jak pieści go swoimi ustami całując słodko i ssąc sutki. Sprawiał, że cała drżałam z podniecenia. Pomagało temu także ułożenie moich nóg… wystarczyło tylko, aby ściągnął z siebie spodnie i dolną bieliznę z nas oboje. Uwielbiałam, gdy pieścił moje piersi, ale byłam tym razem wyjątkowo niecierpliwa. Teraz, gdy już wiem, jak smakuje seks… chciałam tego znacznie bardziej niż ostatnio i znacznie szybciej. Dlatego bez wahania złapałam za guzik od jego spodni i rozpięłam go to samo czyniąc też z rozporkiem. Gitarzysta widząc to, podniósł się, żeby pozbyć się zbędnego odzienia wraz z bielizną. Trwało to chwilę, w tym czasie obserwowałam go uważnie nie spuszczając wzroku nawet na sekundę. Nawet patrząc na niego czułam rozkosz. Zauważyłam, że wyciąga coś z kieszeni… prezerwatywa. Tak… tym razem mogłoby się nie udać bez. Odwróciłam wzrok dopiero, gdy założył ją sobie. Przed chwilą byłam taka odważna, a teraz wstydzę się spojrzeć na jego przyrodzenie… ja naprawdę jestem niemożliwa. Uśmiechnęłam się, gdy znowu do mnie wrócił. Pocałował mnie namiętnie w usta i zdjął ze mnie bokserki, dzięki czemu teraz obydwoje byliśmy kompletnie nadzy. Ułożył dłonie na moich piersiach patrząc mi przy tym w oczy i zaczął zsuwać je coraz niżej, aż na uda. Oddychałam coraz ciężej czując, jak robi mi się mokro… Podniecał mnie do granic możliwości. I nie musiał wiele robić… sam to zauważył, gdy wsunął mi rękę między uda. Chyba spodobało mu się to, że aż tak na mnie działa. Zagryzłam mocno wargi czując jak dotyka mojej kobiecości delikatnie ją pocierając. Miałam ochotę krzyczeć, jednak jakimś cudem potrafiłam to w sobie stłumić. Pieścił mnie w ten sposób przez chwilę sprawiając, że wiłam się pod nim, jak wąż sapiąc przy tym z podniecenia. Zamknęłam oczy tracąc już świadomość. Co on ze mną w ogóle robi… Swoimi kolejnymi pieszczotami wręcz zmusił mnie do wydobycia głosu. Nie mogłam już się powstrzymać. Zaczęłam cicho pojękiwać, czując jego palce między nogami i usta na piersiach. Chciałam, aby w końcu przestał. Żeby w końcu to zrobił. Gry wstępne to istne tortury, a zarazem coś niebywale przyjemnego… i nawet nie da się tego określić.
 – Tomm… –  Jęknęłam znacznie głośniej, gdy nagle we mnie wszedł. Od razu uniosłam powieki patrząc prosto w jego przepełnione pożądaniem oczy. Oplotłam go nogami w pasie, a ręce zacisnęłam na barkach… które i tak pod wpływem jego ruchów zsunęły się w końcu na umięśnione plecy… Pocałował mnie krótko, gdy niemalże do niego przylegałam. Byliśmy tak mokrzy, że mogliśmy się do siebie wręcz przykleić… Zaczął się poruszać coraz szybciej i znacznie mocniej… jęczałam cicho czując, jak rośnie we mnie podniecenie. To niesamowite, że się jeszcze w ogóle dało… Czułam się, jak pod wpływem jakiegoś narkotyku. Nawet nie da się tego określić. Czułam, jak zbliża się ta właściwa chwila i w tym momencie, to ja zaczęłam na niego napierać… Wbiłam mu paznokcie w skórę i zapewne podrapałam, ale nawet nie zwrócił na to uwagi. Obydwoje doznaliśmy szczytu rozkoszy w tym samym momencie i wtedy nie tylko ja na dowód tego krzyknęłam z podniecenia. Po chwili znowu leżałam, a Tom zwisał nade mną patrząc na mnie zamglonymi tęczówkami. Z pewnością czuł teraz to samo, co ja. Oddychaliśmy głośno i ciężko jeszcze długo czując te przyjemność, gdzieś w głębi…
 – Za tym też tęskniłem. –  Oparł się swoim czołem o moje. Zaśmiałam się z jego słów. I jak ja mam to interpretować?
 – Za seksem?
 – Za seksem z tobą. Za twoim spojrzeniem przed, w trakcie i po. Za twoim wyrazem twarzy przed, w trakcie i po. Za twoim głosem przed, w trakcie i po… –  Wyszeptał składając krótkie pocałunki na mojej twarzy. Rozczulał mnie każdym swoim słowem…
 – Czyli po prostu za mną i wszystkim, co się ze mną wiąże. –  Podsumowałam z rozbawieniem.
 – Mm… i zrobiliśmy to na kanapie. Jestem niegościnny… –  Zamruczał wtulając nos w moją szyję, co było tak słodkie, że aż miałam ochotę się rozpłynąć. Czuję się… jakbym była jego skarbem. Jakbym była dla niego kimś wyjątkowym, niezwykłym… jedynym… odjęło mi mowę. –  Chodźmy do łóżka… –  Szepnął mi do ucha powodując na moim ciele falę dreszczy. –  Chyba, że chcesz najpierw wziąć prysznic? –  Uniósł się lekko, aby móc na mnie spojrzeń.
 – Nie. –  Pokręciłam szybko głową. –  Żadnego prysznica…
 – Trauma na całe życie. –  Zaśmiał się i cmoknął mnie czule w nos. Czy on chce, żebym mu tu zniknęła? Odleciała? Albo się rozpłynęła? –  To jutro może skusisz się na wannę. A teraz idziemy spać… –  Ucałował jeszcze soczyście moją szyję i podniósł się jednocześnie ze mnie wychodząc, czego nie dało się nie poczuć. Jednak stłumiłam w sobie mruknięcie i przemilczałam to również powoli wstając. Podczas, gdy Tom zajął się swoją zużytą prezerwatywą… dobra naszą? Nie wiem, jak to określić… w każdym razie ja w tym czasie włożyłam na siebie koszulkę i bokserki należące do niego i napiłam się jeszcze odrobiny wina. –  Chodź, pokażę ci moją piękną sypialnię… w której jest bałagan. –  Wyciągnął do mnie rękę uśmiechając się szeroko, a ja bez wahania chwyciłam ją… chyba umył ręce, gdy już to zdjął? Ehm… czy ja nie mam większych zmartwień? Zaprowadził mnie do swojego pokoju, gdzie zapalił nocną lampkę. Rzeczywiście porządku nie miał… ale to nie jest dla mnie zbyt istotne. Przyzwyczaiłam się, że faceci to bałaganiarze. –  Jutro tu ogarnę. –  Mruknął pod nosem i zrzucił wszystko, co było zbędne, z łóżka pozostawiając jedynie pościel. –  Zapraszam. –  Wskazał mi miejsce, a sam wskoczył na drugą stronę od razu chowając się pod kołdrą. Niewiele myśląc uczyniłam to samo, zaraz po tym zgasił światło i mogłam poczuć jego męskie ręce oplatające moją talię… o matko i ja mam tak zasnąć? Zresztą… tyle się już wydarzyło, a ja zwracam uwagę na taki gest. Nie… już nic mnie nie zaskoczy. Po prostu to jest niemożliwe….