środa, 21 marca 2012

Kartka nr 16. „I can love, but I need his heart…”


 – Szkoda, że nie możesz zostać do jutra… albo najlepiej jechać ze mną. –  Chłopak oparł brodę na moim ramieniu. Zrobiło mi się miło słysząc te słowa. Też chciałabym rzucić wszystko i nie zostawiać go na krok… ale czasem nawet jak się czegoś bardzo chce, po prostu nie można tego mieć.
 – Mam szkołę… a wyjazd to w ogóle już coś bardzo szalonego. –  Zaśmiałam się wyobrażając już sobie, co by się działo, gdybym z nim wyjechała. Nie tylko w moim domu, ale i w mediach. Przecież wyczailiby mnie od razu…
 – Wiem. –  Westchnął ciężko. –  I tak mam szczęście, że cię poznałem. Czuję się, jakbym odżył na nowo… –  Wyznał i pocałował mnie słodko w usta. Uwielbiam, gdy to robi. –  Muszę się zacząć pakować…
 – Mam sobie iść?
 – Niee. Zostań jak najdłużej możesz. –  Chwycił mnie za rękę i pociągnął, abym wstała razem z nim. Uśmiechnęłam się tylko po czym pozwoliłam poprowadzić się do jego sypialni. –  Szybko się uwinę i będę miał czas tylko dla ciebie. –  Usadowił mnie na łóżku, a sam podszedł do szafy i wyjął z niej dwie wielkie torby podróżne. –  Eh… a może jednak zrobię to później. –  Stwierdził nagle i wrócił szybko do mnie siadając obok. Uniosłam na niego swoje tęczówki przyglądając mu się z rozbawieniem. Ciekawe czemu przełożył pakowanie… –  Powiesz mi, co ze mną zrobiłaś? –  Przechylił lekko głowę również skupiając na mnie swoje spojrzenie.
 – I znowu moja wina? –  Parsknęłam śmiechem. –  Nie mam pojęcia, co takiego się wydarzyło, że jestem tu teraz z Tomem Kaulitzem.
 – Oszalał. –  Odparł bez wahania i rzucił się na mnie powalając na pościel. –  Na twoim punkcie. –  Dodał pochylając się nade mną i musnął moje usta powodując gorące dreszcze na całym ciele.
 – Będę tęsknić… –  Szepnęłam uświadamiając sobie, że przez najbliższe dni nie będę mogła czuć tego przyjemnego mrowienia w żołądku. Dreszczy na plecach. Oblewającej fali gorąca. Nie będę miała zawrotów głowy. Nie będę doznawała szczytu rozkoszy pod jego męskim ciałem. Nie utulą mnie silne ramiona… a słodkie usta nie szepnął do ucha żadnego słówka…
 – Wiem… ja też. –  Oparł swoje czoło na moim, a w jego oczach mogłam dostrzec smutek. Czuje to samo co ja… wiem o tym. Jego oczy zdradzają mi najgłębsze tajemnice… Przymknęłam powieki wzdychając cicho. Muszę jakoś wytrwać. Obiecał, że wróci. I wtedy znowu będę w pełni szczęścia. Będziemy. –  Możesz tu przychodzić, kiedy będziesz miała ochotę. –  Powiedział nagle, a ja otworzyłam oczy. W pierwszej chwili nie bardzo wiedziałam o czym mówi, ale dotarło to do mnie, gdy sięgnął ręką na szafkę biorąc z niej srebrny brelok z zaczepionymi dwoma kluczami. Rozchyliłam usta z wrażenia. Zaskoczył mnie, aż nie mogłam wydobyć z siebie głosu. Nie wiedziałam, co powiedzieć… –  Tylko nie sprowadzaj mi tu żadnych przystojnych facetów. –  Zrobił groźną minę, którą szybko zastąpił uśmiechem jednocześnie wciskając mi klucze w rękę. Czy mogłam dostać większy dowód jego zaufania? W sumie tak… jego samochód?
 – Mam podlewać kwiatki? –  Wykrztusiłam cicho zaciskając klucze w dłoni.
 – Kotku przy moim trybie życia kwiatki by nie przetrwały tygodnia. –  Roześmiał się w czym mu też zawtórowałam. Znowu poprawił mi nastrój. –  Ale dla ciebie mogę zacząć je hodować. Pod warunkiem, że się nimi zaopiekujesz. –  Spojrzał w moje oczy, a na moją twarz wpłynął uśmiech.
 – Zaopiekuję. –  Zgodziłam się.
 – Mówiłem ci, że jesteś słodka?
 – Zdarzyło się kilka razy. Ale możesz to powtarzać ile chcesz. –  Odparłam zadowolona i zarzuciłam mu ręce na kark przyciągając do siebie. –  Chcę być twoja… –  Wyszeptałam mu prosto w usta czując jak serce mocniej mi bije. –  Weź mnie jeszcze raz. Naucz mnie być kobietą…
 – Ivy, jesteś nią…
 – Chcę, żeby dziś było inaczej. –  Zagryzłam wargę sama niedowierzając, że ja coś takiego mówię… Czasem staję się przy nim taka odważna… i właściwie, co mam na myśli mówiąc inaczej?
 – Jesteś niesamowita. –  Zaśmiał się cicho ocierając się nosem o moją skórę. –  Będzie, jak zechcesz. –  Dodał całując czule moje usta. Czułam się podekscytowana. Chciałam zapamiętać ten dzień i móc go wspominać, gdy będę tęskniła za Tomem. Ale chciałam także, aby i on go zapamiętał… tylko, czy będę umiała tak sprawić? – Chodź tu do mnie. –  Usiadł wyciągając do mnie dłoń, którą chwyciłam jednocześnie wypuszczając z niej klucze. Siedzieliśmy naprzeciwko siebie wpatrując się w swoje oczy. Błyszczały tajemniczym blaskiem i jak zawsze hipnotyzowały.
Zbliżył się do mnie i pogładził dłonią mój policzek sprawiając, że moje powieki automatycznie opadły. Ten czuły gest doprowadził mnie niemalże do obłędu. Od razu w żołądku rozszalały się drażniąco przyjemne motyle. Po krótkiej chwili złączył nasze wargi w subtelnym pocałunku, który zaczął pogłębiać z coraz większym zaangażowaniem. Odwzajemniałam to w przekonaniu, że jeszcze nigdy wcześniej nie całowaliśmy się w ten sposób, choć mieliśmy wiele podobnych sytuacji. To było coś głębszego. Coś więcej od pocałunku. Zsunął dłonie na moje plecy, które gładził delikatnie cały czas pieszcząc moje usta swoimi. Następnie ułożył je na mojej talii i przyciągnął jeszcze bliżej siebie, aż byłam zmuszona wdrapać się na jego zgięte kolana i usiąść na nich. Podobało mi się to coraz bardziej. Tym bardziej, że dawno nie czułam takiej ekscytacji. Nawet ostatnim razem… może to myśl, że nie będę go tak długo widzieć, sprawiała, że targały mną tak wielkie emocje?
Oderwał się ode mnie i chwycił za materiał mojej bluzki od razu ją ze mnie ściągając. Dziś z niczym nie zwlekał, pozbywał się wszystkiego od razu w rezultacie czego po kilku jego sprawnych ruchach z moją niewielką pomocą, zaraz byłam zupełnie naga. Wtedy też pozbył się swoich ubrań. Miałam wrażenie, jakby płonął z pożądania. Pocałował mnie jeszcze raz namiętnie i usiadł za mną, co mnie lekko zdezorientowało. Czułam się niepewnie… ale przecież sama chciałam poznać coś nowego. Zresztą… przecież przy nim mogę czuć się bezpiecznie. Odgarnął mi włosy i począł składać pocałunki na mojej skórze. Najpierw skupił się na szyi, którą lekko odchyliłam dając mu większy dostęp. Jednak dziś nie miał zamiaru zbyt długo się nią zajmować, gdyż zaraz przeniósł się na kark, który pieścił z niezwykłą czułością. Nawet nie sądziłam, że to może tak podniecać. Jego silne dłonie błądziły po moim brzuchu wędrując coraz wyżej, aż w końcu zacisnęły się na moment na moich piersiach, aby zaraz zacząć je delikatnie masować. Mój oddech od razu przyspieszył wraz z biciem serca. Nawet nie wiem kiedy przyległam plecami do jego torsu. Czułam z tyłu na swojej skórze jego męskość, która stawała się coraz twardsza. I po raz pierwszy zapragnęłam ją zobaczyć, dotknąć… a nawet zasmakować. Jednak jego pieszczoty nie pozwalały mi na to. Nie chciałam, aby przestawał… sprawiało mi to niebywałą przyjemność i chciałam jeszcze więcej. Jego dotyk był gorący i sprawiał, że cała drżałam. Szczególnie, gdy pozostawił moje piersi i zajął się moimi udami, które delikatnie rozsunął chcąc zrobić sobie dostęp do mojego najwrażliwszego miejsca. Jęknęłam cicho czując, jak wsuwa mi tam rękę dotykając kobiecości. I niemalże odleciałam, kiedy poczułam w sobie jego palce. Zaczął nimi poruszać w odpowiedni sposób, a ja zaczęłam wyginać się z podniecenia, jakie mną wstrząsało. Tym razem nie tłumiłam już w sobie jęków. Dałam pełny upust emocjom dając mu jednocześnie dowód na to, jak bardzo jest mi dobrze. A było, jak jeszcze nigdy. Czułam się już cała mokra, a jego przyrodzenie zaczynało mnie lekko uwierać. Byłam przekonana, że nie tylko ja jestem już gotowa na spełnienie. Zagryzałam mocno wargi oddychając coraz szybciej. Miałam wrażenie, że w sypialni słychać tylko moje jęki.
 – Tom… –  Wyszeptałam jego imię będąc rozpaloną już chyba do granic możliwości. Odlatywałam całkowicie, a on nadal pieścił nie tylko moją kobiecość, ale także ramiona i szyję całując ją co chwilę z wyczuciem. Wydawało mi się, że doznam spełnienia jeszcze zanim powinno do tego dojść. Wtedy nagle zabrał swoją rękę sprawiając, że na moment oprzytomniałam. Jednak mój oddech nadal był ciężki i nienaturalny. Cała drżałam. Ułożył dłonie na moich biodrach i delikatnie zasugerował, abym usiadła nieco wyżej… a nieco wyżej znaczyło tylko wielką rozkosz. Z jego małą pomocą nie minęła chwila, jak poczułam go w sobie. I ponownie odleciałam. Moje oczy przysłoniła mgła, a głowa automatycznie odchyliła się do tyłu opierając o jego ramię. Zaczęliśmy się wspólnie poruszać bardzo powoli i z wyczuciem, co dawało niebywałą przyjemność. On masował jednocześnie moje piersi i brzuch, a ja zaciskałam pościel nie wiedząc już, jak dać upust emocjom. Czułam, że zbliżamy się do końca… nie potrafiłam przestać się poruszać, sama zaczęłam nadawać nam szybsze tępo pragnąc go całą sobą. Słyszałam jego gorący i ciężki oddech tuż przy swoim uchu, zmieszany z podniecającym cichym pojękiwaniem. Nie tylko ja odważyłam się dziś wydawać z siebie podniecające dźwięki. Miałam pewność, że jest mu równie cudownie, co tylko jeszcze bardziej mnie pobudzało. Zaczęliśmy robić to z jeszcze większą siłą jęcząc z rozkoszy, jaka nami zawładnęła… a po chwili z moich ust wydobył się przeciągły krzyk świadczący o szczycie, jaki doznałam. Nieopisane uczucie. Po raz pierwszy było tak wielkie i głębokie. A myślałam po ostatniej nocy, że nie może być przyjemniej… myliłam się. Tom także doznał spełnienia przy okazji podgryzając lekko skórę na moim ramieniu, co mi się spodobało. Powinien wcielić to w nasze gry… Uśmiechnęłam się przylegając cały czas ściśle do jego mokrego torsu. Oddychaliśmy głośno ciesząc się jeszcze swoją bliskością i zapachem. Chłopak muskał ustami co jakiś czas moją skórę w dalszym ciągu sprawiając mi przyjemność. –  Zabezpieczenie… –  Zacisnęłam powieki zdając sobie sprawę, że znowu zapomnieliśmy. Tom oparł czoło o moje  ramię wzdychając cicho.
 – Przepraszam… tracę już głowę. –  Powiedział cicho.
 – Ja też… –  Przyznałam doskonale go rozumiejąc. –  Ale nie ma się czym martwić. Nie powinno nic z tego wyjść wierząc nauce… –  Dodałam pocieszająco. Mam nadzieję, że i tym razem nam się uda wyjść z tego cało. Musi…
 – Oby. Ale zrób lepiej test… tak dla pewności. –  Szepnął, na co skinęłam głową. Niemożliwe, abym zaszła w ciążę. To znaczy możliwe… ale nie zaszłam. Ja to po prostu wiem. Zeszłam z niego czując, że niedługo zdrętwieją mi nogi… jemu zapewne też. Uśmiechnął się do mnie i odsunął kołdrę, żebyśmy mogli się pod nią schować. Położyliśmy się, a Gitarzysta przycisnął mnie do siebie obejmując ramieniem. Ułożyłam głowę na jego torsie i wsłuchiwałam się w bicie jego serca. Najpiękniejsza muzyka na świecie… – Ivy… –  Wypowiedział moje imię, a ja uniosłam na niego swój wzrok nasłuchując z uwagą, co chce powiedzieć. –  Nie zakochuj się we mnie. –  Rzekł patrząc na mnie w dość dziwny sposób. Inaczej niż zwykle. Poczułam się totalnie zdezorientowana. I byłam w szoku. Odsunęłam się od niego i usiadłam opierając plecy o ścianę. Wbiłam wzrok przed siebie kilkakrotnie analizując jego słowa.
 – Przecież… ja o tym nie decyduje… –  Odezwałam się w końcu drżącym głosem. –  To jest niezależne od ludzi… –  Spojrzałam na niego czując jak szybko bije mi serce.
 – Proszę… nie kochaj mnie. –  Również się podniósł łapiąc moją rękę. –  Nie chcę, żebyś cierpiała. –  Przytulił mnie do siebie, a ja już nie byłam w stanie powiedzieć nic więcej. Nie spodziewałam się czegoś takiego. Czy w ogóle można panować nad swoimi uczuciami?

To chyba zabolało. Ale… już wtedy wiedziałam, że nie mam wyjścia. Nie umiałam jeszcze odróżniać swoich uczuć. Myślałam nawet, że może uda mi się spełnić jego prośbę. Że może nie będzie to takie trudne… tylko nie zważyłam na fakt, że już go kochałam. Miłością szaloną i bezgraniczną. Nie wiedziałam kiedy to się stało… ale oddałam mu swoje serce. Oddałam mu wszystko. Całą siebie. Byłam tylko jego. Nikt inny nie miał prawa mnie mieć. Dotykać. Być ze mną. Liczył się tylko on… i nie można powiedzieć sobie, że nie będę kochać i nagle przestać. Ale można się oszukiwać. Można udawać. Przed całym światem. I przed nim… podświadomie postanowiłam sobie, że nawet jeśli go pokocham, nie powiem mu tego. Bo tak bardzo się bałam, że mnie zostawi… nie chciałam tego. Chciałam być z nim jak najdłużej. Cieszyć się każdą chwilą. Czerpać jak najwięcej z tego, co dostaliśmy. Miłość mi w tym nie przeszkadzała. Była nieodwzajemniona… ale jakie to miało znaczenie w obliczu mężczyzny moich marzeń, który i tak traktował mnie, jakbym była dla niego wszystkim, co miał? To było czyste szaleństwo. Zarówno z jego, jak i mojej strony.

 – Powinnam chyba już się zbierać… –  Odezwałam się w pewnej chwili zauważając, że słońce już dawno zaszło. Miło było leżeć w jego objęciach jednak następnego dnia czekały mnie szkolne obowiązki… a on też miał, co robić.
 – Odwiozę cię. –  Pocałował mnie podnosząc się i schylił się sięgając ręką na podłogę, gdzie leżały nasze rzeczy. Moją uwagę natomiast przykuły zadrapania na jego plecach. Zostawiłam mu po sobie całkiem niezłą pamiątkę… i zapewne bolesną.
 – Nie wymagają od ciebie zdejmowania koszulki prawda? –  Zapytałam przejeżdżając dłonią po jego nagich plecach.
 – Prawda. –  Zaśmiał się podając mi moje ubrania. –  Zauważyłaś swoje dzieło artystko? –  Uśmiechnął się zadziornie spoglądając na mnie.
 – Mam nadzieję, że nie boli…
 – Bez obaw. Jestem silnym mężczyzną… i w sumie, podoba mi się to nawet. –  Stwierdził przybliżając do mnie swoją twarz. – Drapieżna jesteś.
 – Ale tylko nieświadomie.

 – I taką cię uwielbiam.