sobota, 26 listopada 2011

Kartka nr 9. „I can fly, but I want his wings…”

Pierwszy tydzień był prawdziwą udręką. Czas nagle zaczął się niemiłosiernie dłużyć… a moje myśli przepełniał jeden mężczyzna i wszystkie chwile, które z nim spędziłam. Odcinałam się coraz bardziej od otaczającej mnie rzeczywistości. Szczególnie w domu. Matka już totalnie zatraciła się w swoim alkoholowym świecie… więc i ja zamknęłam się w swojej wyobraźni. Tam byłam szczęśliwa. Tam byłam z Tomem… tęskniłam za nim. Każdego dnia. Aż w końcu powiedziałam sobie dość… wbiłam sobie do głowy, że przecież już więcej go nie zobaczę więc nie mogę ciągle nim żyć. Nie mogę się zatracić. Nie mogę popaść w obsesję… to stawało się po prostu niebezpieczne. Zmusiłam się do normalnego życia.
 – Czerwona! Spójrz tylko na nią! –  Ashlee niemalże się trzęsła na widok pięknej, krwistoczerwonej sukienki wiszącej na manekinie. Jak dla mnie za bardzo rzuca się w oczy i nie pasuje do okazji. –  Jest boska i twój rozmiar!
 – Ash… wolę ciemniejsze kolory. –  Mruknęłam rozglądając się po sklepie, aż dojrzałam cudowną czerń, która się wręcz prosiła, aby do niej podejść i ją obmacać zarówno dłońmi jak i wzrokiem. –  Ta jest świetna. –  Rzuciłam do przyjaciółki i ruszyłam w stronę sukienki, która zaraz znalazła się w moich rękach. Nie jest zbyt elegancka, ale też nie za skromna. Po prostu w sam raz. I uważam, że świetnie do mnie pasuje. Cekinowe zdobienia dodają jej uroku, a że są w odpowiednich miejscach i wzorach nie będą mnie przyćmiewać.
 – Oj… ale czarna? To nie pogrzeb. –  Jęknęła zawiedziona, lecz i tak dobrze wie, że nie ma szans, abym zmieniła zdanie. Potrafię być uparta.
 – Lepiej znajdź jakieś buty. Tylko, żebym się w nich nie zabiła! A ja skoczę ją przymierzyć. –  Oznajmiłam i czym prędzej udałam się do wolnej przymierzalni, gdzie też włożyłam na siebie upatrzoną sukienkę. Leżała idealnie, zupełnie jakby była szyta właśnie na mnie. Cała szczęśliwa wyszłam prezentując się Ashlee.
 – No… łał… rzeczywiście dobra. –  Skomentowała lustrując mnie uważnie swoim spojrzeniem. –  Dobra masz oko. –  Przyznała szczerząc się do mnie. –  Ale zobacz te buty. –  Wręczyła mi parę pantofli na wysokim obcasie. Z pewnością nie połamię sobie nóg… Westchnęłam tylko głęboko i posłusznie wsunęłam na stopy buty, które pasowały zarówno rozmiarem jak i do sukienki. –  Więc mamy komplet. –  Ucieszyła się. –  Powalisz wszystkich. Jeszcze tylko fryzura.
 – Raz w życiu…
 – I może w końcu pozwolisz jakiemuś fajnemu chłopakowi…
 – Nawet nie kończ. –  Przerwałam jej gromiąc ją spojrzeniem. –  Nie jestem gotowa na związek. Nie mam do tego głowy.
 – Oj, ale kto tu mówi o związku. –  Poruszała wymownie brwiami, na co parsknęłam śmiechem. –  No co… chcesz trzymać cnotę do ślubu?
 – A kto powiedział, że… –  Urwałam zdając sobie sprawę, że brnę odrobinę za daleko. Chyba się zapomniałam. Nie mogę przecież jej powiedzieć. Poza tym miałam o tym nie myśleć! –  A ty też? –  Postanowiłam więc odwrócić kota ogonem zważywszy na fakt, iż ona sama nie ma pierwszego razu za sobą.
 – A ja… ja właśnie mam już plany. –  Odparła z nutką tajemniczości w głosie zaskakując mnie. –  Tylko nie wiem, czy powinnam ci o tym mówić… –  Dodała niepewnie.
 – Ale czemu nie ?
 – Bo… wiesz… to twój brat w końcu. –  Zagryzła wargę spoglądając na mnie niewinnie, a ja prawie zakrztusiłam się powietrzem. Już dawno nie byłam w takim szoku… chyba odkąd… odkąd… Tom…
 – Że niby wy…?
 – Przeszkadza ci to? –  Zapytała wyraźnie się niepokojąc. A ja po prostu nic nie rozumiem… nie zauważyłam, aby ich związek jakoś wyraźnie się rozwiną. Nie spodziewałam się czegoś takiego… a Phil? Przecież nie pisnął słówkiem.
 – Nie no co ty. Tylko… czy on o tym wie? –  Wypaliłam bez owijania.
 – No tak nie do końca… to znaczy kręcimy ze sobą… ale on wzbudza we mnie takie dziwne uczucia! No wiesz… –  Wyznała nie ukrywając wcale swojej ekscytacji. Dziwnie było mi słuchać o własnym bliźniaku… ale to chyba dobrze.
 – Wiem… –  Przyznałam uśmiechając się mimowolnie. Znowu… znowu to zrobiłam. Pomyślałam o nim… –  Cieszę się, że myślisz o nim na poważnie. Jemu naprawdę na tobie zależy.
 – I to jest najfajniejsze. W końcu jakiś normalny facet! –  Przewróciła teatralnie oczami. –  No, ale ty weź się przebierz i chodź do kasy. –  Kiwnęła na mnie głową patrząc na sukienkę, o której zupełnie zapomniałam.
 – A no tak… już. –  Mruknęłam i zniknęłam w przymierzalni szybko wracając do swoich ubrań, aby po chwili wyjść. Poszłyśmy od razu do kasy i zapłaciłam za swoje zakupy zadowolona opuszczając sklep. –  Jak dobrze, że urodziliśmy się z Philipem w maju. Mamy świetną pogodę. –  Stwierdziłam oddychając świeżym, ciepłym powietrzem.
 – Właśnie… czy jak kupię ci coś związanego z Tokio Hotel, to będzie zbyt skromny prezent? Bo z jednej strony wiem, jak ich uwielbiasz… no ale z drugiej to tylko jakiś tam zespół i chyba to słaby prezent.
 – Oj daj sobie spokój…
 – O Boże! A co ja mam kupić twojemu bratu!? –  Przerwała mi gwałtownie.
 – Ash, uspokój się. Myślisz, że czekamy tylko na prezenty? Naprawdę nam to zwisa. A już na pewno nie oczekujemy niczego od ciebie… uwierz, że Phil nawet by o tym nie pomyślał. Jest w tobie zauroczony po uszy i nie w głowie mu prezenty. –  Wyrecytowałam z przekonaniem jednocześnie wkopując własnego brata. No, ale skoro ona ma wobec niego takie plany, to chyba może już wiedzieć, jak bardzo podoba się mojemu bratu…?
 – W takim razie znajdę coś szczególnego, co będzie mu o mnie przypominało. –  Zachwyciła się własnym pomysłem. –  I tobie też. –  Dodała uśmiechając się szeroko.
 – Jak uważasz, ale wracajmy już. Padam z nóg… a urodziny nie zwalniają mnie ze szkolnych obowiązków, niestety. –  Skrzywiłam się na samą myśl o nauce i masie zadań domowych. Z każdym rokiem było tego coraz więcej i coraz trudniej… nie chcę nawet myśleć co będzie za rok. Muszę zdać maturę, co jest dla mnie nie lada wyzwaniem. Nie jestem wcale tempa… ale leniwa i nie mam też talentu do, co niektórych przedmiotów.
 – Oh wiem… ale już niewiele nam zostało. W końcu mamy maj, niedługo wakacje. –  Ashlee zawsze umiała na wszystko spojrzeć jak najbardziej pozytywnie. Dlatego też umiała dodać mi otuchy nawet w najgorszych sytuacjach. I za to między innymi ją kocham. Gdybym tylko mogła opowiedzieć jej o Tomie… i mogę. Ale… zawsze jest jakieś „ale”. To po prostu za bardzo skomplikowane i za trudne. Może kiedyś… gdy już naprawdę się z tym wszystkim oswoję i nie będzie wywierało to na mnie takich emocji. Bo na pewno kiedyś nadejdzie dzień, w którym będę się z tego śmiać…

Moje życie wyglądało zwyczajnie. Pomijając mały nałóg matki, który z czasem się nasilał… Miałam brata, najlepszą przyjaciółkę i znajomych. W szkole szło mi przeciętnie i taką samą byłam osobą. Nie wyróżniałam się z tłumu i nie widziałam w tym nic złego. Jednak mimo wszystko starałam się być sobą zawsze i wszędzie. Przy Tomie czułam, że mogę być jaka chcę. Że nic mnie nie ogranicza… że on jest w stanie przyjąć mnie taką jaka jestem bez żadnego „ale”. To było dla mnie dziwne… bo przecież on nie jest byle kim. Zawsze patrzyłam na niego z dystansem… oczywiście do czasu, aż osobiście go nie poznałam. Wtedy moje spojrzenie na niego się zmieniło, lecz także na cały świat… bo skoro mogłam poznać jego i dowiedzieć się jaki jest naprawdę, stwierdziłam, że z każdym tak jest. Dopóki kogoś nie poznasz może być dla ciebie egoistycznym, unoszącym się dumą dupkiem… a jak zamienisz z nim kilka słów przekonasz się, jak bardzo pozory mylą.
Nigdy nie wierzyłam mediom. Zawsze skupiałam się na swojej intuicji… może czasem nawet wyobraźni. I okazało się, że ani media, ani moja wyobraźnia się nie sprawdziły. Mój ideał okazał się być idealny pomimo wszelkich wad. Był jedyny w swoim rodzaju. Taki, jakiego go jeszcze nie znałam. Z jednej strony potrafił być niemiły, a z drugiej… nie spotkałam jeszcze nigdy nikogo milszego. Wszystko zależało od sytuacji. Uwielbiałam odkrywać jego nowe cechy. Z uśmiechem patrzyłam, jak się przede mną otwiera… czułam się taka wyjątkowa… Już na naszych pierwszych dwóch spotkaniach dowiedziałam się tak wiele… Na przykład tego, że potrafi zawrócić w głowie.
W mojej zawrócił. Wywalił mi świat do góry nogami, zniknął i zostawił samą z tym całym bałaganem… a ja musiałam stopniowo, powoli wszystko układać od nowa… nigdy nie miałam trudniejszego zadania. Nie wiedziałam, w którym miejscu umieścić przygodę z nim… czy może całkowicie się jej pozbyć? Nie chciałam tego. Nie chciałam zapominać. Czułam, że po prostu nie mogę. Że to znaczy dla mnie zbyt wiele, aby ot tak wymazać sobie z pamięci… i słusznie. Zachowanie tego głęboko w sercu okazało się być dobrą decyzją. A nawet najlepszą w moim życiu…

9 komentarzy:

  1. No to będzie imprezka xDD I fajnie . Nie moge doczekać co się na niej stanie... bo cos musi..

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny odcinek czekam na nastepne jestem ciekawa i to strasznie !!!http://sercepodkroplowka.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak Toma nie było tak go nie ma. Zaczynam się niepokoić, chociaż w głębi duszy wiem, że kiedyś się pojawi. Tylko nie mogę się doczekać kiedy ;). Świetny odcinek, czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. No niee, chce żeby znowu się spotkali ! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. jak wszyscy tez czekam na ta impreze i wiem, ze na pewno tam sie cos wydarzy ;d i niech pojawi sie Tooom! przzepraszam ze tak dlugo mnie nie bylo, ale nie mialam jak dojsc do kompa i tego przeczytac -.-

    OdpowiedzUsuń
  6. Aj.. to bylo bardziej niz pewne ze bedzie o nim tyyyyle myslec..ale zeby ta jej przyjaciolka do jej brata.. to super !! ;Dzcekam na next

    OdpowiedzUsuń
  7. serduszko6@amorki.pl30 listopada 2011 21:35

    Nowy odcinek na : http://just-a-beautiful-liar.blog.onet.pl/ Zapraszam do czytania i komentowania : )

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak jak się spodziewałam - Ivette wprost umiera z tęsknoty, a myśl o Tomie wypełnia prawie jej cały dzień. Może to dobrze, że Ashlee na razie nie wie o wszystkim, chociaż z drugiej strony wsparcie przyjaciółki w takich chwilach bardzo by jej się przydało. I kto by pomyślał, że Ashlee odwzajemnia uczucie Phila i to w 'taki' sposób? ;)Oby Tom zjawił się na urodzinach, bo inaczej zacznę się poważnie martwić o ich przyszłe relacje.Strasznie krótki ten odcinek!Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. [schone-lugnerin.blog.onet.pl] - nowy odcinek, zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń