poniedziałek, 12 grudnia 2011

Kartka nr 10. „Przypływ uczuć, krótka chwila, starczy mi by mócoddychać…”

Dzień moich urodzin okazał się być bardzo ciężki i szokujący. Z samego rana dostałam smsa, który na nowo przewrócił mój świat, który udało mi się odrobinę ułożyć podczas tych dwóch tygodni. Przez godzinę gapiłam się w wyświetlacz telefonu czytając w kółko podpis nadawcy.  Nie wierzyłam.

 – Wszystkiego najlepszego. Tom. –  Przeczytałam na głos. Miałam wrażenie, że ktoś robi sobie głupie żarty… tylko kto i dlaczego? Naprawdę był czas, kiedy o nim nie myślałam. A dziś? Wszystko wróciło i to z tak wielką siłą… mam dreszcze na samą myśl o nim. Ale to niemożliwe, aby ta wiadomość była od niego. On nie wie, kiedy mam urodziny. Nie podałam mu konkretnej daty! Poza tym nie odzywał się dwa tygodnie i nagle wysłałby sms?! Jakaś bzdura. Zresztą nie tylko on ma na imię Tom na tym świecie. Ogarnij się dziewczyno! Odetchnęłam głęboko i odłożyłam telefon uspakajając się. Miałam mętlik w głowie jednak nie będę się tym przejmować. Takie rzeczy się po prostu nie dzieją. Dziś jest mój dzień i nie zmarnuję go na głupie przemyślenia. Muszę o nim zapomnieć.
 – Ivette! Ty jeszcze w łóżku? –  Do mojego pokoju wtargnął brat od razu rzucając się na mnie niczym zwierz. Nie zdążyłam nawet zareagować, jak zaczął mnie łaskotać swoimi łapskami… –  Pierwsze łaskotki w wieku osiemnastu lat!
 – Phil! –  Pisnęłam próbując go z siebie zrzucić jednak z marnym efektem. Był silniejszy… –  Przestań! Jestem na to za stara! –  Zaczęłam protestować poprzez śmiech.
 – Oj tam za stara… pff… łaskotki będziesz mieć zawsze. –  Wytknął mi język i w końcu zlazł ze mnie. –  Wstawaj, robota czeka. –  Wyszczerzył się zadowolony. –  Nie będę wszystkiego sam robił przecież, a do wieczora coraz mniej czasu.
 – Wiem… już wstaję. Daj mi odetchnąć. –  Mruknęłam próbując uspokoić swój oddech. Najpierw mnie męczy, a potem żąda, abym wstawała. Bezczelność…
 – I obiecaj mi coś. –  Spojrzał na mnie poważnie, jak rzadko kiedyś, a ja nastawiłam uszu skupiając się. –  Będziesz się dzisiaj bawić, jak nigdy. I będziesz najszczęśliwsza na świecie. –  Oznajmił, co przeanalizowałam w swojej głowie bardzo dokładnie.
 – Obiecuję, że tak będzie. –  Odparłam po chwili zastanowienia, na co uśmiechnął się zadowolony.
 – Doskonale. To teraz się ogarnij i zapraszam do salonu! –  Rzucił przez ramię i opuścił mój pokój pozostawiając mnie znowu samą z własnymi myślami. Czy ja na pewno mogę dotrzymać obietnicy? Być może… o ile przestanę myśleć o Tomie.

Zawsze najtrudniej jest osiągnąć, to czego najbardziej się chce. Tak samo zawsze było z nie myśleniem… szczególnie o nim. Jednak nie wiedziałam, że to jest zupełnie zbędne. Obietnica właściwie sama się dotrzymała… W prawdzie nie bawiłam się świetnie i nie byłam szczęśliwa od samego początku imprezy… ale po jakimś czasie to się zmieniło. W czasie zabawy były tylko chwile, kiedy się cieszyłam. Tylko, że one szybko przemijały…
Ten dzień miał być wyjątkowym. Niezapomnianym. Miałam w końcu stać się niezależna… zacząć decydować sama o sobie nie zważając na zdanie matki, która nigdy mnie nie rozumiała. Ten dzień miał odmienić moje życie. Na lepsze. I tak właśnie było. Odmienił moje życie i stał się wyjątkowym. To były najdłuższe urodziny w moim życiu. Najdłuższe i najpiękniejsze. Po raz kolejny spełniły się moje marzenia, o których nawet nie miałam pojęcia. To co się działo nie śniło mi się w najśmielszych snach. Ale od tego dnia… byłam już pewna, że nic więcej nie będzie w stanie mnie zaskoczyć.

 – Twoje zdrowie piękna. –  Usłyszałam koło siebie znajomy głos. Oczywiście impreza nie zdążyła się jeszcze dobrze rozkręcić, a już większość osób płci męskiej była nieźle wstawiona. W tym także mój znajomy ze szkoły, który chyba zapomniał, że za mną nie przepada. Jaka szkoda… Odwróciłam się w jego kierunku ze słodkim uśmieszkiem. Nawet sobie nie wyobraża, jak żałośnie wygląda… ja też nigdy nie pałałam do niego sympatią. –  Może z okazji twojego wejścia w dorosłość zrobimy coś dorosłego, a zarazem szalonego? –  Poruszał brwiami, co wywołało u mnie wybuch śmiechu. Nie chcę wiedzieć, co on ma na myśli, ale jest cholernie zabawny.
 – Razem? –  Zapytałam siląc się na naturalny głos. Miałam się w końcu dobrze bawić… nikt nie powiedział, że cudzym kosztem jest zabronione. W końcu to moje urodziny i moja impreza!
 – No oczywiście. Mogę ci dać taki osobisty prezent. –  Odparł z tajemniczym uśmiechem.
 – A wiesz chociaż, jak mam na imię? –  Zmarszczyłam czoło przyglądając mu się z zaciekawieniem. Od razu się zmieszał i chyba bardzo wysilał mózg, co wywnioskowałam po jego minie. To bardzo skomplikowane pytanie… dla każdego faceta.
 – Oh, jakie znaczenie mają imiona? Ja mogę mówić na ciebie piękna! I też się dogadamy. Chodź zatańczymy… –  Chwycił mnie za rękę ciągnąc na środek. W pierwszej chwili chciałam mu się wyrwać, ale zmieniłam zdanie. W końcu nic się nie stanie jeśli z nim zatańczę… a miałam dobrze się bawić. Poza tym nie mogę ograniczać swoich kontaktów. Może się okaże, że ten cymbał od jutra będzie za mną szalał i będzie na każde skinienie mojego palca? Warto czasem się poświęcić. Przecisnęliśmy się przez tłum znajomych… i nieznajomych właściwie też… po czym chłopak porwał mnie do tańca. Warto dodać, że dzikiego. Ledwo za nim nadążałam, a jego ruchy sprawiały, że chciało mi się śmiać… W pewnym momencie jednak znacznie zwolnił do czego zmusiła go chyba piosenka, którą ktoś zmienił. Przyciągnął mnie gwałtownie do siebie z taką siłą, że ledwo uniknęłam zderzenia z jego czołem. Śmiechu warte… Co za facet! Starałam się jednak zachowywać powagę, aby go nie urazić. No przecież bardzo miły jest… –  Śliczna kiecka. Zerwałbym ją z ciebie. –  Wychrypiał mi do ucha, a ja parsknęłam jedynie śmiechem. Już wiedziałam, że ten chłopak nie jest dla mnie. Nie wzbudzał we mnie żadnych uczuć poza rozbawieniem.
 – Nie radzę, była droga. –  Ostrzegłam znacznie poważniejąc.
 – Odkupię. –  Rzekł bez wahania, a ja poczułam jak zsuwa ręce na mój tyłek. –  Nie żartowałem z tym szaleństwem. Mogę być tylko twój. –  Dodał zbliżając się do mnie, tym razem musiałam zareagować. Od razu położyłam dłonie na jego klatce delikatnie go od siebie odsuwając. Co za dużo to nie zdrowo.
 – To miło, ale nie jestem zainteresowana Derec. –  Zakomunikowałam udając, że mi bardzo przykro z tego powodu i zrzucając z siebie jego ręce wycofałam się znikając mu zaraz z pola widzenia. Stał tam zapewne jeszcze długo zszokowany, że odważyłam się mu odmówić… Jakoś nie żałuję. Nie specjalnie interesują mnie jednonocne przygody. Skierowałam się do wyjścia, gdyż czułam, że muszę odetchnąć świeżym powietrzem.
Kiedy tylko wyszłam na zewnątrz zaczęłam się śmiać pod nosem. Na szczęście wszyscy bawili się w środku, albo z tyłu domu i nikt mnie nie widział więc mogłam spokojnie dać upust emocją. Właściwie nie mam zbyt często do czynienia z facetami… ale nie sądziłam nawet, że potrafią być, aż tak żałośni i śmieszni. Dobrze, że za dużo nie wypiłam bo jeszcze zrobiłabym coś idiotycznego.
Przeszłam się kawałek, a mianowicie do furtki i z powrotem… dobre i tyle. Nie powinnam chyba zostawiać gości na swoich urodzinach, ale trzeba czasem chwilę odetchnąć od tego gwaru. A tutaj jest tak fajnie. Ciemno i widać gwiazdy i słychać wszelkie odgłosy natury pomijając dźwięki dochodzące z ogrodu… Naprawdę jest fajnie.
 – Co tu robisz? Chodź do nas! –  Zza domu wyjawił się nagle Phil z uwieszoną na swojej szyi Ashlee. Matko, dzisiaj chyba wszyscy chcą, abym pękła ze śmiechu. –  Zaraz odpalimy fajerwerki! –  Zawołał podekscytowany i zniknął wraz z dziewczyną. Zaśmiałam się pod nosem i ruszyłam powoli w ich stronę, co nie było prostym zadaniem, gdyż z trudem poruszałam się po trawniku w wysokich butach…
 – Ej…e...dziewczyno?… Hej! –  Drgnęłam lekko przestraszona słysząc znienacka za sobą czyjś głos. Myślałam, że zawału dostanę. Jak można tak straszyć ludzi!? – Aniele… zaczekaj. –  Co? Jaki znowu anioł… czy ci faceci dzisiaj powariowali? Pokręciłam z dezaprobatą głową i odwróciłam się słysząc za sobą kroki. –  Bo właściwie nie wiem, jak masz na imię. –  Ujrzałam przed sobą znajomą twarz i oniemiałam. Niech mnie ktoś trzyma… niech mnie ktoś uszczypnie! Co jest do cholery!? –  Dopiero teraz udało mi się wyrwać… przepraszam za tego smsa, nie mogłem zadzwonić. A teraz w ogóle telefon mi się rozładował, wracam prosto z nagrania i nie miałem jak cię uprzedzić… ale musiałem przyjechać. Znowu czuję się jak idiota. –  Zaczął mówić, jak nakręcony i dopiero teraz dotarło do mnie, że on naprawdę przede mną stoi. I poznałam ten głos… i ten uśmiech… i te oczy… Cholera jasna! –  Chciałem… i musiałem osobiście złożyć ci życzenia… no i dać prezent… gdzie ja go mam… –  Zaczął przeszukiwać nerwowo swoje kieszenie, a ja nadal stałam jak kołek gapiąc się na niego jakby spadł z księżyca. To jakiś sen… znowu?! –  Jest! –  Wyciągnął jakieś niewielkie pudełeczko. –  Wszystkiego najlepszego. –  Uśmiechnął się ślicznie podając mi je. Zamrugałam powiekami nadal będąc w szoku. Tom Kaulitz przed moim domem wręcza mi prezent! – A czemu tak zbladłaś…?
 – Skąd… skąd ty się tu wziąłeś…? –  Wykrztusiłam nie mogąc wyjść z szoku. Nieważne, że przed chwilą, co mi się tłumaczył.
 – Wiem, że to dziwne… no, ale w sumie to też normalne? Chciałem osobiście złożyć ci życzenia i wręczyć prezent… po prostu się z tobą zobaczyć… –  Odparł zagryzając nerwowo dolną wargę. Czy on wie jakie to… seksowne?! Muszę się uspokoić.
 – Tak… to bardzo dziwne, a zarazem normalne… –  Pokiwałam głową zgadzając się z nim, lecz nadal nie mogłam ogarnąć tej sytuacji. Dobrze, że jesteśmy na dworze… przynajmniej mam dostęp do chłodnego powietrza, które nieco mnie orzeźwia. Muszę się wziąć w garść. –  Naprawdę mnie zaskoczyłeś. –  Uniosłam na niego swoje spojrzenie. Znowu mogę patrzeć w jego czekoladowe oczka… czuć na sobie jego tęczówki. Mogłabym się rozpłakać ze szczęścia…
 – Wiem… ale mam nadzieję, że pozytywnie.
 – No oczywiście, że tak. –  Potwierdziłam bez wahania jednocześnie się trochę rozluźniając. Pierwszy szok minął.
 – To cieszę się. A prezent przyjmiesz? –  Wskazał na swoją rękę. Dopiero teraz zorientowałam się, że ciągle trzyma ją wyciągniętą w moim kierunku. Ależ jestem głupia!
 – Dziękuję, nie musiałeś. Samo to, że tu jesteś jest wielkim prezentem. –  Stwierdziłam, co było zgodne z prawdą. Teraz nie potrzebowałam już naprawdę nic. Wzięłam od niego pudełeczko i od razu je otworzyłam ciekawa, co w nim znajdę. –  Jakie ładne… –  Założę się, że oczy mi zabłysły z zachwytu, gdy wyjęłam srebrny łańcuszek ze słodkim aniołkiem. Ale ten aniołek nie był zwyczajny, ten aniołek miał gitarę!
 – Podoba ci się?
 – Jest śliczny! Dziękuję! –  Nie mogłam opanować swojej radości, a tak naprawdę tych wszystkich emocji, które pojawiły się wraz z nim i rzuciłam mu się na szyję całując go w policzek. Zrobiło mi się trochę głupio, gdy już dotarło do mnie, co zrobiłam… jednak to szybko minęło. Czuję się szczęśliwa. Najszczęśliwsza.
 – Na nową drogę życia, żeby była bezpieczniejsza. –  Uśmiechnął się ciepło i wziął ode mnie prezent, aby zapiąć mi go na szyi. Czułam dreszcze na całym ciele, gdy odgarniał moje włosy, a potem musnął palcami skórę… –  Tęskniłem za tobą… –  Szepnął niespodziewanie, a moje serce zabiło sto razy mocniej niż zwykle. Odwróciłam się w jego stronę lekko speszona. –  To jest totalnie dziwne… nawet nie wiem, jak masz na imię, a i tak… wypełniasz moją głowę i kompletnie nie wiem, o co chodzi. Po prostu chciałbym cię widzieć… słyszeć… i odchodzę od zmysłów, bo nie mogę. Tyle razy próbowałem się wyrwać z pracy… i zawsze ktoś mnie zatrzymał. –  Wyrzucił z siebie z żalem w głosie. I kolejny szok. Czy los sobie ze mnie żartuje? Jeśli tak, to wcale mnie to nie śmieszy… –  Aż do dziś. –  Na jego twarz wpłynął delikatny uśmiech, który mnie rozczulił. Mam ochotę go pocałować. Tak, jak jeszcze nigdy… pragnę jego ust. Jeżeli to nie jest sen… a on naprawdę to wszystko do mnie mówi… Właściwie, co mi stoi na przeszkodzie? Nic. Miałam się dobrze bawić i miałam być szczęśliwa… więc będę.
Stanęłam na palcach i wpiłam się w jego usta bez opamiętania. Nie odtrącił mnie, więc poczułam się znacznie pewniej. Objęłam rękoma jego kark i nie przestawałam. Odwzajemniał pocałunki zupełnie tak, jakby równie mocno ich pragnął. Ułożył dłonie na moich biodrach zmniejszając odległość między nami jeszcze bardziej. Czy może być jeszcze lepiej?
 – Ivette. –  Oderwałam się od niego spoglądając mu prosto w oczy. Oddychaliśmy szybko patrząc cały czas na siebie. –  Ja też tęskniłam…

Sen… z tobą mam sen.
Czekam na każdą noc, by móc utulić ciebie…
na zawsze my, jawa i sny.
(Volver –  Z tobą mam sen)

12 komentarzy:

  1. ~cukiierkoowaa12 grudnia 2011 17:28

    raaaany, jak słodko ; DD czekam na kolejną ; P

    OdpowiedzUsuń
  2. O cholera.. wreszcie sobie uświadomiłam, że ja kocham tego bloga!! <3 Dlaczego byłam taka głupia i tego wcześniej nie pojęłam! Boski odcinek <3 Uwielbiam.. Wiedziałam, że coś na tej imprezce się stanie ^^ I fajnie że przyszedł... chociaż jak ją znowu zostawi.. to będzie jej tak smutno :(

    OdpowiedzUsuń
  3. W końcu się doczekałam powrotu Toma ;D I świat od razu nabiera barw. Odcinek cudowny. Przyznam, że Tom umie robić niespodzianki, i to jak najbardziej udane. Strasznie mnie ciekawią ich dalsze losy ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. jeju jeju jeju :D Jakie to było wszystko urocze! : )Kocham takiego Toma <3

    OdpowiedzUsuń
  5. o woowww, szook! to bylo takie slodkie, romantyczne! i taki Tom w innym wcieleniu.. och jest najlepszy *.* dobrze tylko, ze odmowiła temu Dereckowi ;D już od początku wiedzialam, że jego życzenia w smsie będą wrożyly coś dobrego :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja Cię ! Normalnie nie mogę ! Jakie ty masz boskie opowiadaniaa ! Wszystkie ! Bez wyjątku !Normalnie cuud ! Czekam na nexta :) Pozdro - Nica <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem pod wrażeniem! Piękny odcinek . Normalnie wymarzone urodziny! Nie mogę z Toma :D Te jego zachowanie, teraz wszystko jest wiadome :) czekam z niecierpliwością na next :P

    OdpowiedzUsuń
  8. No świetnie .Czyżby samouwielbienie Toma przekazało się w tym łańcuszku??heheh...no a odcinek świetny ,czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  9. Tom na nowo zyskał w moich oczach, nie spodziewałam się, że wyśle życzenia, a tym bardziej, że zjawi się osobiście! Ale Ivette w stu procentach zasługiwała na taką niespodziankę, za sprawą tego, co przeżywała przez cały ten czas rozłąki. Zapomniałam zupełnie o tym, że Tom nawet nie znał jej imienia, mam nadzieję, że teraz zapamięta je na zawsze. A i cała ta sytuacja z wręczaniem prezentu była tak słodka, że nie mogłam się powstrzymać, by się do siebie nie uśmiechać :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nowy rozdział u mnie, zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Od 13 grudnia wchodzę tutaj z nadzieją na to, że jest nowy odcinek, i nie ma :(:(:( Dodaj szybko;D

    OdpowiedzUsuń
  12. o ja pierdykam, to jest moja druga miłość<3 własnie sie zakochałam. :)cos pieknego, chce już wiecej, Ah ten Tomus, kazdej lasce zawroci w glowie, ale bralby go :Dczekam z niecierpliwoscia na nastepny odcinek:) lektion-furs-leben.

    OdpowiedzUsuń