piątek, 30 grudnia 2011

Kartka nr 11. „W ogniu ramion Twoich spłonąć, w jeziorach oczu tonąć…”


 – Możemy stąd gdzieś iść? –  Zapytał w pewnej chwili. Byłam jeszcze nieco zamroczona, więc trochę potrwało zanim dotarł do mnie sens jego słów. Ja chyba już wiecznie będę w szoku… –  Nie powinien mnie nikt zobaczyć…
 – Tak...jasne. –  Zgodziłam się z nim bez namysłu i odetchnęłam głęboko. Znowu zapowiada się interesujący wieczór… z NIM. Nie mogę uwierzyć, że przyjechał specjalnie do mnie. Tylko po to, żeby się ze mną zobaczyć… że za mną tęsknił… jak to w ogóle możliwe? Ja wiem,  że ludzie za sobą tęsknią i to normalne… ale… on? Ja…?
 – Mam nadzieję, że nikt nie będzie zły, jak znikniesz z przyjęcia?
 – Nawet nie zauważą. –  Zapewniłam go z uśmiechem, a on chwycił moją dłoń po raz kolejny powodując, że zrobiło mi się gorąco. Muszę nad sobą panować. To zwyczajny gest… przesłodki… Poprowadził mnie do swojego samochodu. Znowu ten cudowny pojazd. Jednak właściciel znacznie cudowniejszy… nie ma wątpliwości. Otworzył mi drzwi jednocześnie puszczając moją rękę, co już było mniej przyjemne. Ale cóż… czasem sytuacje wymagają pewnych rzeczy. Chciałam usiąść tam gdzie zawsze, lecz okazało się, że to miejsce jest zajęte… przez uroczego, pluszowego misia.
 – Hm… wziąłeś ze sobą przyjaciela? –  Spojrzałam na niego z rozbawieniem, a ten zajrzał szybko do środka i wyciągnął pluszaka.
 – Zapomniałem o nim… a on też jest dla ciebie. –  Oświadczył znowu mnie zaskakując. Czy nie za dużo tego, jak na jeden wieczór? –  Jak go zobaczyłem pomyślałem o tobie… i po prostu musiałem go kupić. –  Podał mi misia, którego przyjęłam z wielkim zadowoleniem. Był słodki. Miś i Tom… obydwaj byli słodcy. Może ja się lepiej uszczypnę?
 – Dziękuję… –  Cmoknęłam go szybko w policzek i wsiadłam do samochodu, gdzie też mogłam spokojnie się zarumienić. Moja nieśmiałość kiedyś mnie wykończy… dlaczego czasem jestem w stanie robić bardzo odważne rzeczy i wszystko gra, a gdy zrobię coś zupełnie niewinnego to cała płonę ze wstydu? Gitarzysta zaraz dołączył do mnie i oboje zapięliśmy pasy. –  Dokąd jedziemy? –  Zapytałam ciekawa.
 – W pewne miejsce. –  Uśmiechnął się tajemniczo i tyle z zaspokojenia kobiecej ciekawości. Westchnęłam tylko zrezygnowana i usadowiłam się wygodnie na fotelu, a chłopak ruszył w nieznanym mi kierunku. Ufałam mu więc nie musiałam wiedzieć dokąd jedziemy. Poszłabym z nim na koniec świata z zamkniętymi oczami. –  Ślicznie wyglądasz w tej sukience. –  Odezwał się w pewnej chwili, gdy włączał radio.
 – Dziękuję. Cieszę się, że się podoba. –  Odparłam bawiąc się puszystym futerkiem swojego misia. Powoli zaczęłam sobie to wszystko układać w głowie i przyzwyczajać się do myśli, że nie jestem obojętna Tomowi. Udowodnił mi to już po raz kolejny. I w obecnej sytuacji… muszę się tym cieszyć i czerpać z tego jak najwięcej, jednocześnie dając wszystko, co mogę z siebie. Cokolwiek dalej nastąpi… jestem cholernie szczęśliwa i będę.
 – Myślisz, że oszalałem? –  Zapytał nie spuszczając wzroku z jezdni. Ja natomiast teraz bezkarnie mogłam się w niego wpatrywać.
 – To niewykluczone, skoro teraz jestem tu z tobą. –  Zaśmiałam się. Nie potrafiłam skrywać szczęścia, jakie mnie wypełniało. –  Może obydwoje oszaleliśmy… –  Dodałam odrobinę poważniej.
 – Ale podoba mi się to szaleństwo. Jeszcze nigdy nie było mi tak dobrze.
 – Ani mi… –  Przyznałam spoglądając przed siebie.

Skoro on otworzył się przede mną… ja mogłam otworzyć się przed nim. To był kolejny krok w naszej dziwnej, szalonej znajomości. Krok do szczęśliwości. I wielkich zmian.

Uśmiechnęłam się dostrzegając, że znajdujemy się w znajomym miejscu. To tu przyprowadziłam Toma, gdy pierwszy raz się spotkaliśmy. A właściwie to jakoś sami tu doszliśmy… On jest genialny. Nie mógł wybrać lepszego miejsca. I jak nie twierdzić, że jest idealny?
 – Dawno tu nie byłam. –  Stwierdziłam odpinając pasy. –  Nie wyłączaj. –  Zaprotestowałam widząc, jak dłoń chłopaka zmierza w kierunku radia, z którego wydobywała się przyjemna muzyka. W tej samej chwili wpadł mi do głowy pewien pomysł. –  Daj głośniej i zatańcz ze mną. –  Poleciłam po czym rzucając w niego miśkiem wyskoczyłam z pojazdu podbiegając do bariery mostu, gdzie na niego czekałam. Spełnił moją prośbę i pogłośnił muzykę następnie wysiadając i dołączając do mnie. –  Chodź… –  Wyciągnęłam do niego rękę chcąc z nim zatańczyć. Nieważne, że nie ma tu odpowiednich warunków…
 – Nie… to chyba nie jest najlepszy pomysł… –  Mruknął niepewnie, a ja i tak chwyciłam go za rękę i pociągnęłam na środek mostu. – Ivy…
 – Nie odmawiaj mi, mam dziś urodziny. –  Użyłam niepodważalnego argumentu licząc na to, iż sobie odpuści. –  Nikt nas nie zobaczy przecież… –  Dodałam chcąc go zachęcić.
 – Ale ja nie umiem tańczyć…
 – Przestań, każdy umie. –  Zaśmiałam się i złapałam jego obie ręce splatając je ze swoimi. –  Tutaj możesz robić, co chcesz… w tym miejscu jesteś wolny. –  Spojrzałam mu w oczy. Chyba pierwszy raz poczułam się przy nim, aż tak swobodnie. I wiedziałam, co mówię. Te słowa miały w sobie magię. I były prawdziwe. –  Teraz… –  Szepnęłam słysząc wydobywającą się z samochodu piosenkę. Nie znałam jej, nigdy wcześniej nie słyszałam, ale wiedziałam, że jest idealna. Jest właśnie dla nas i właśnie na teraz. Zaczęłam się powoli poruszać łapiąc odpowiedni rytm starając się jednocześnie zmotywować Gitarzystę, który póki co wpatrywał się we mnie z uwagą. To też jest przyjemne, ale teraz chciałam czegoś innego. Minęła dobra chwila zanim się przełamał i do mnie dołączył, ale najważniejsze, że się udało. Po raz kolejny mnie uszczęśliwił. I gdy zrobił tylko pierwszy krok potem wszystko zaczęło dziać się swoim tempem i na swój sposób. Tańczyliśmy. A razem z nami tańczył wiatr i tańczyły nasze serca… co chwilę tonęłam w czekoladzie jego tęczówek, którymi mnie pochłaniał. Wczuliśmy się w taniec nie zważając nawet na krople deszczu, które nas zaskoczyły.
Zaśmiałam się, gdy Tom okręcił mnie dookoła, a materiał mojej sukienki uniósł się do góry ukazując moje nogi. Nie czułam nawet chłodu, który powodował wiatr i zimny deszcz. Nawet nagła zmiana pogody nie była w stanie zepsuć mojego szczęścia.
 – Czuję się jak w romantycznej komedii. –  Podsumował przyciągając mnie w pewnej chwili do siebie tak, że prawie zetknęłam się z jego nosem. A właściwie moje czoło z jego nosem, gdyż nie jestem zbyt wysoka… –  A ty jesteś cała przemoczona.
 – A ty też. –  Parsknęłam śmiechem w czym mi zaraz zawtórował. –  I co teraz? –  Zapytałam poważniejąc i wlepiłam w niego swoje spojrzenie.
 – Chyba mam pewne rozwiązanie. –  Skwitował po chwili namysłu i chwycił mnie za rękę. Zaczynało coraz mocniej padać, więc już właściwie pobiegliśmy do samochodu z ulgą zajmując swoje stałe miejsca. –  Okryj się tym. –  Sięgnął do tyłu i podał mi bluzę, która zapewne należała do niego. Nie miałam zamiaru się sprzeciwiać. Z przyjemnością ją przyjęłam i nakryłam się czując zaraz przyjemne ciepło i zapach… który doskonale był mi znany. Chłopak ściszył muzykę i ruszył zapinając wcześniej pasy. Uśmiechnęłam się cała promieniejąc. Znowu nie wiedziałam, co wymyślił… ale nie miało to przecież znaczenia. Miałam tylko nadzieję, że nie odwozi mnie do domu… jeszcze jest mi mało. –  Zimno ci? –  Zapytał zerkając w moją stronę, zaprzeczyłam kręcąc głową. Właściwie to mi gorąco… jak zawsze przy nim. –  Na szczęście to niedaleko. Mam nadzieję, że się nie rozchorujesz…
 – Nic mi nie będzie… zresztą ja mogę być chora, a ty?
 – A ja nigdy nie choruję. –  Puścił mi oczko i zaparkował pod jakimś nieznanym mi budynkiem. Nie wygląda to na  hotel… –  Jesteśmy na miejscu.
 – To znaczy?
 – Mam tu mieszkanie. –  Wyjaśnił zaskakując mnie. Naprawdę przywiózł mnie do swojego mieszkania…? Ja chyba śnię… o matko. Naprawdę mam dzisiaj za dużo wrażeń… jak ja mam to wszystko ogarnąć? I jak mam żyć z tym szczęściem? Jeszcze nigdy nie miałam go, aż tyle! –  Chodź, wysuszymy się. –  Uśmiechnął się po czym wysiedliśmy z samochodu kierując się do eleganckiego apartamentowca. Nie mogłam się spodziewać niczego innego… Dziwnie się poczułam będąc w takim miejscu. Wszystko wręcz błyszczało… nawet w hotelu tak nie było. Nie miałam czasu zbytnio się rozglądać, bo zaraz wsiedliśmy do windy. Zdziwiłam się, że Tom wcisną cyferkę z numerem jeden. Chyba można było iść schodami… ale chociaż dotarliśmy szybko i bezpiecznie.
 – Szczęśliwa siódemka? –  Uśmiechnęłam się zauważając cyfrę na drzwiach, które otwierał.
 – Mam nadzieję. –  Odwzajemnił uśmiech i zaprosił mnie do środka gestem ręki. Zaświecił światło i zamknął za nami drzwi. –  Mieszkam tu z bratem, ale jego chwilowo nie ma… więc możesz czuć się swobodnie. –  Rzekł prowadząc mnie przez przedpokój. –  Wybacz za bałagan… nie mam kiedy tego wszystkiego ogarnąć, a nie wpuszczamy tu sprzątaczek…
 – Dosyć czysto, jak na „bałagan”. –  Skomentowałam rozglądając się po dużym salonie. On chyba nie widział bałaganu…
 – No może tutaj… w mojej sypialni jest gorzej. –  Wyszczerzył się powodując u mnie śmiech. –  Właśnie… muszę tam iść po jakieś suche rzeczy. Tylko, co ja ci tam znajdę? –  Zmierzył mnie swoim spojrzeniem. Może ma miarę w oczach i już zna moje rozmiary? –  Hm… o… z tego co pamiętam moje bokserki nie spadały ci z… pupci. –  Myślałam, że padnę słysząc jego jakże subtelne określenie na pewną część mojego ciała. On mnie czasem rozbraja… –  Zaraz wrócę, rozgość się. –  Polecił i zniknął gdzieś w przedpokoju… drugim przedpokoju. To mieszkanie rozmiarami przypomina mi dom. Taki mały domek jednorodzinny… Nie wiedząc co ze sobą zrobić usiadłam na kanapie oczekując niecierpliwie jego powrotu. I zjawił się po kilku minutach z ręcznikami i ubraniami w ręku. –  Możesz wziąć prysznic jeśli chcesz, zrobi ci się cieplej. –  Zaproponował podając mi duży, puszysty ręcznik oraz swoją koszulkę i bokserki.
 – W sumie… czemu nie. –  Wzruszyłam ramionami wstając z miejsca. –  Gdzie masz łazienkę? –  Uniosłam brwi rozglądając się na wszystkie strony.
 – Pierwsze drzwi po lewej.
 – Nie zgubię się? –  Zażartowałam starając się odnaleźć właściwe drzwi. –  Jest. To ja zaraz wracam.
 – Nie spiesz się. –  Posłał mi uśmiech, a ja zniknęłam w pomieszczeniu. Instynktownie nie zamknęłam się na klucz. Po pierwsze jestem pewna, że nikt mi tu nie wejdzie… a po drugie jestem strasznie uczulona. Boję się, że coś może się stać i ktoś jednak będzie musiał wkroczyć do łazienki. Mam taki odchył… mały…
Nie chciałam zbytnio się rozglądać, bo w końcu to tylko łazienka. Może była ładniejsza i bogatsza od mojej, ale co z tego… trzeba szanować cudzą prywatność o. Powiesiłam ręcznik na wieszaku, a ubrania położyłam na wolnej półce, która być może służyła właśnie do tego. Zdjęłam z siebie mokrą sukienkę i buty, których wcześniej nie raczyłam ściągnąć… jestem okropna. Mam nadzieję, że mu nie nabrudziłam… Pozbyłam się także bielizny i weszłam do kabiny zasuwając za sobą chropowate szybki. Odkręciłam wodę i uregulowałam ją do odpowiedniej temperatury… Westchnęłam z zadowoleniem czując, jak przyjemne ciepło rozchodzi się po moim ciele… Od razu lepiej. Stałam tak pod strumieniem przez dłuższą chwilą relaksując się w najlepsze. On musi mieć tu wyjątkową wodę… chyba mi już na mózg pada? Ja naprawdę świruję… i to przez niego…Oszalałam, oszalałam.
Zaczęłam śmiać się pod nosem sama z siebie i pokręciłam z politowaniem głową dla własnej głupoty. I co on we mnie widzi? Chyba nie to, co ja w sobie… więc może coś we mnie jest? Odwróciłam się w przeciwną stronę i w tej samej chwili podskoczyłam przerażona wydobywając z siebie niekontrolowany pisk, odskoczyłam do tyłu uderzając o specjalną półkę na której stały jakieś kosmetyki… Nie wierzę!
 – Ivy, wszystko w porządku? –  Usłyszałam niewyraźny głos dochodzący zza drzwi. Chciałam krzyczeć „pomocy”, ale strach mnie sparaliżował. Zresztą! Opamiętaj się kobieto! –  Ivy?!
 – Tu jest pająk! –  Zapiszczałam niemalże wchodząc w ścianę… no i brawo. Dorosła kobieta, która boi się małego, czarnego, ohydnego, zwisającego pająka…. Ale on na pewno mnie zje!

10 komentarzy:

  1. hahahaha <3 kocham to zakończenie :D Teraz czekam tylko na wejście Toma-zbawiciela :D

    OdpowiedzUsuń
  2. NO....co za odcinek ile strachu i napięcia z tym pajakiem ale mam nadzieje że główna bohaterka jednak nie będzie pożarta przez potwora :P Super odcinek z niecierpliwością czekam na następny mam nadzieje,że szybko sie pojawi.I zapraszam na 3 odcinek na http://sercepodkroplowka.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  3. Już nie mogę się doczekać, aż przeczytam jak Tom ją ratuje ;D Hah, to będzie wyglądało komicznie.Ciekawe, czy Tom oprze się Ivy ;)? Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Och, jaki ten odcinek był słoddki!! Po prostu kocham <3 I jeszcze ten piękny tytuł.. A Iv to ma przedobre pomysły ;D Kto by tańczył na środku mostu xD Uwielbiam ją

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękny ten odcinek.. naprawde!Tylko.. ja tez nie moge uwierzyc, tak jak ona, ze Tom jest taki zainteresowany xDale podoba mi sie :D najlepsza koncowka z tym pajakiem XD (choc przynam, tez sie ich boje)moj pierwszy komentarz w tym roku dodany! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. juz sobie wyobrazilam Toma tanczacego na srodku jakies wygibasy :Djest taki kochany i słodki w stosunku do Ive ahh <3.. czekam na kolejna czesc bo chce zobaczyc naszego supertomaszkomena w akcji ratując kobiete przed pajakiem, ktorych niecierpie i zabijam tluczkiem do miesa :dlektion-furs-leben.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wierzę, że Ivette udało się namówić Toma do tańca. Urodziny były takim argumentem, któremu nie sposób się sprzeciwić ;) Tak się zastanawiam co goście pomyśleli o jej nagłym zniknięciu, bo jestem pewna, że nie umknęło to ich uwadze.Cieszę się, że ich relacja staje się jeszcze bardziej bliższa, a Tom wyraźnie się stara. To miłe, że zaprosił ją do siebie, pozostaje mi tylko czekać na jakiś zaskakujący dalszy ciąg ;) Kurczę, trochę żałuję, że nie było tam Billa, to mogłoby być ciekawe ;)U mnie też nowy odcinek, pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. o kurcze, poprostu fenomenalnie, i już chcę następny odcinek:D ciekawe, co będzie się działo jak Tom dotrze do tej łazienki :D

    OdpowiedzUsuń
  9. ~cukiierkoowaa4 stycznia 2012 21:26

    hahahhaa, końcówka The Best ; D To co,kiedy wchodzi Tom który ratuje dziewczyne z opresji? ; D

    OdpowiedzUsuń
  10. oj jak romantycznie! *.* normalnie się rozpłynęlam. i ten taniec na moście - pięknie, pięknie! mimo wszystko nic nie przebije końcowki hahaha czekam na mega wejścia tomaszka :D

    OdpowiedzUsuń