Uchyliłam powieki
czując na sobie nie tylko ciepłe promienie słońca, ale także czyjś natarczywy
wzrok. Czyjś? Tom. Cholera… Od razu otworzyłam szerzej oczy zdając sobie
sprawę, gdzie jestem i że to wszystko nie było snem. Podniosłam się do pozycji
siedzącej opierając plecy o zimną ścianę i otuliłam szczelniej kołdrą swoje
nagie ciało. Chłopak siedział naprzeciwko, w fotelu i patrzył w moim kierunku
uśmiechając się przy tym w swój wyjątkowy sposób. Poczułam się nieco
skrępowana. Uprawiałam z nim seks! Jak mogę się więc krępować teraz.
– Cześć. – Przywitał się. Chyba był w wyśmienitym
humorze. Wyczułam to po jego minie i głosie… ciekawe dlaczego. Bo dostał, to
czego chciał? Nie no bez przesady… za kogo ja się w ogóle mam.
– Hej… – Mruknęłam niepewnie i rozejrzałam się dookoła
w poszukiwaniu swoich rzeczy, których jednak nie dostrzegłam. Cholera po raz
kolejny…?
– Zebrałem i poskładałem, można było się o to
zabić. – Oznajmił, zupełnie jakby czytał
mi w myślach i wziął z krzesła moje ciuchy podając mi je.
– Dzięki. Powinnam już iść… – Stwierdziłam zapewne się rumieniąc. Matko… jak
ja mogę się go krępować. Teraz?! Gdy już widział mnie nagą? I gdy mu się oddałam?
Jestem dziwna. I to bardzo.
– Może weźmiesz prysznic? – Zaproponował, na co skinęłam głową przystając
na to. Chętnie się odświeżę… tym bardziej, że czuję lekki dyskomfort między
nogami. Dowód na to, że nie śniłam. – I
zjesz ze mną śniadanie?
– Dobrze… w sumie kolejna godzina mnie już nie
zbawi. – Skwitowałam i włożyłam pod
kołdrą swoje majtki cały czas uważając, aby kołdra przypadkiem się nie osunęła.
Na górę założyłam tylko bluzę, którą zapięłam, aby zakryć nagie piersi i
wygramoliłam się z pościeli. Dopiero teraz zauważyłam rozbawione spojrzenie
Toma. – Co?
– Nic… słodka jesteś. – Zaśmiał się i mogę się założyć, że znowu
przyprawił mnie o rumieńce. Nic już nie powiedziałam tylko poszłam do łazienki
nie chcąc bardziej się pogrążać w jego oczach. Czemu ja zawsze wszystko muszę
spieprzyć…
– A może chcesz świeżą bieliznę? – Usłyszałam zza drzwi i otworzyłam je
wyglądając z pomieszczenia, gdzie stał chłopak.
– Masz tu damską bieliznę?
– Niezupełnie… co powiesz na męskie, świeże
bokserki? – Wyszczerzył się ukazując
swoje piękne zęby.
– Może być. – Zgodziłam się. Chyba wzięłabym każdy rodzaj
bielizny byleby tylko było czyste. Naprawdę dziwnie się czułam.
– Tylko staników nie posiadam. – Podał mi dolną część bielizny z głupim
uśmieszkiem, co zignorowałam i zniknęłam z powrotem za drzwiami, które
zamknęłam mu przed nosem. Zrzuciłam z
siebie wszystko i szybko weszłam pod prysznic. Umyłam się dokładnie, choć
właściwie chciałam, aby jego zapach i dotyk został jak najdłużej na moim ciele.
Ale przecież nie będę chodzić brudna… Mam za to jego bokserki ha. Jeden plus.
Po kilku niedługich
minutach wyszłam z kabiny wycierając się dokładnie hotelowym ręcznikiem. Włożyłam
bokserki wraz ze swoją bluzą i z przykrością stwierdziłam, że nie mam się czym
uczesać. Ale myślę, że Tom widział mnie już w gorszym stanie… Więc wróciłam do
pokoju, gdzie też włożyłam dolną część od swojego cudownego dresu. Tom siedział
na łóżku i przyglądał mi się. Chyba nigdy do tego nie przywyknę. – Zamówiłem coś dobrego. – Odezwał się mając na myśli nasze śniadanie
oczywiście, które czekało już na stole.
– Miło z twojej strony, że zaprosiłeś mnie na
śniadanie.
– Przecież to nic takiego. Jestem porządnym
facetem, chyba nie myślałaś, że po wszystkim cię wyrzucę?
– Nie. – Zaśmiałam się i podeszłam do niego chcąc
usiąść obok, lecz w tej samej chwili coś rzuciło mi się w oczy. Kołdra była
akurat lekko odwinięta przez, co ukazywała kawałek prześcieradła, na którym
dostrzegłam czerwoną plamę… efekt uboczny pierwszego razu? Jeszcze nigdy w
życiu nie było mi tak głupio. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Odwróciłam szybko
wzrok mając nadzieję, że Tom nic nie zauważy. Ale to było naiwne…
– To normalne raczej… – Uniósł na mnie swoje wyrozumiałe spojrzenie.
Co z tego, że normalne… i tak czuję się jak idiotka i chcę zniknąć! A myślałam,
że ukryję fakt, że jestem dziewicą… to znaczy byłam… – Ej no, co jest? Przecież nic się nie stało,
nie jesteśmy dziećmi. – Chwycił mnie za
rękę i pociągnął w swoją stronę, przez co wylądowałam na jego kolanach. Nieco
mnie to zdezorientowało. – Wiedziałem,
że to twój pierwszy raz.
– Skąd?
– W windzie byłaś przerażona. A potem drżałaś…
i widziałem to w twoich oczach. – Wyjaśnił
uśmiechając się do mnie ciepło. – Trochę
zaskoczyło mnie… że mimo to chcesz ze mną…
– Nie jestem przecież dzieckiem. – Wzruszyłam ramionami znacznie się
rozluźniając. Zrobiło mi się trochę lepiej. On naprawdę jest niezwykły… ma
podejście do kobiet, zdecydowanie. – Ale nie chciałam, żebyś wiedział… to
dlatego byłeś taki?
– Jaki?
– Taki czuły i delikatny?
– Nie wiem… przy tobie taki się staję…
automatycznie. – Odparł niezbyt głośno,
jakby się tego bał. Przeszedł mnie dreszcz, gdy poczułam jego oddech na szyi i
jeszcze jeden, gdy dotarły do mnie jego słowa… I nie, to nie sen. Czy w końcu
to sobie uświadomiłam?
– A twoja dziewczyna? – Zapytałam przypominając sobie o pewnym, dość
istotnym fakcie z jego życia jednocześnie zmieniając temat. Mimo wszystko na mało
przyjemny.
– Dziewczyna? – Powtórzył zupełnie, jakby pierwsze słyszał, że
ową posiada. Chyba nic się nie zmieniło? A może ja mam złe informacje? Szczerze
mówiąc miałam nadzieję, że usłyszę od niego, iż nie ma żadnej innej… dlaczego
jestem taka naiwna? Na jakim ja świecie żyję? – Ale… – Przerwał zamyślając się na chwilę. – Ona… tak na mnie nie działa. Przeszkadza ci,
że jest…?
– Jakby mi przeszkadzała, nie byłoby mnie tu.
– Powiedziałam z przekonaniem. I taka
była prawda… miałam gdzieś jego dziewczynę. Liczyło się tylko to, że przeżyłam
z Tomem najlepsze chwile swojego życia i jestem najszczęśliwszą kobietą na
świecie. Nawet jeśli to był jednorazowy
wyskok, nawet jeśli nic dla niego nie znaczył… nawet jeśli każe mi znikać ze
swojego życia. Nie żałuję, ani jednej sekundy. Ani jednego słowa, ani czynu. Jestem
potworem, że przyczyniłam się do jego zdrady..?
– W takim razie siadajmy do stołu. Zjemy i
odwiozę cię, mam nadzieję, że nie będziesz mieć przeze mnie problemów. – Rzekł, jakby lekko zaniepokojony, co było dla
mnie słodkie. Martwił się o mnie… Dlaczego wszystko usilnie próbuje mi wskazać
na to, iż mu zależy? Ja wiem, że to mało realne… ale czuję, że tak jest.
– Jestem prawie pełnoletnia, kiedyś muszę
zacząć martwić swoją matkę. – Stwierdziłam wstając z jego kolan, choć
najchętniej nie robiłabym tego. Było bardzo miło siedzieć tak blisko niego i
czuć jego ciepło…
– To ile właściwie masz lat? – Zainteresował się również podnosząc się z
miejsca, aby zaraz zasiąść przy stole naprzeciwko mnie. Na pewno tylko po to,
żeby mnie rozpraszać! To jego hobby.
– Za dwa tygodnie kończę osiemnaście. – Oświadczyłam dumnie. Nie mogę się już doczekać
tego dnia, nareszcie będę mogła sobie pozwalać na dużo więcej. Jak na razie
czuję się ograniczana przez matkę, która co jakiś czas przypomina sobie o moim
istnieniu…
– Wyglądasz znacznie młodziej.
– Wiem. Chyba już zawsze będę miała taką
dziecinną twarz i figurę.
– A co masz do swojej figury? Nie widzę w niej
nic dziecinnego. – Uśmiechnął się
lustrując mnie wzrokiem. Oh, czy on musi tak patrzeć? To było miłe. Wolałam nic
nie odpowiadać, znowu zaczynałam się stresować. Postanowiłam skupić się na
jedzeniu, a mianowicie na malinowym dżemie, którym smarowałam kanapkę. – A
podobało ci się chociaż wczoraj? – Zagadnął w pewnym momencie, a ja uniosłam dość
gwałtownie na niego swój wzrok.
– Lubisz mnie zawstydzać prawda?
– Jesteś wtedy przesłodka. – Przyznał bez wahania.
– Nie chcę cię pospieszać, ale ja naprawdę
muszę zaraz wracać. – Rzekłam pomijając
odpowiedź na jego wcześniejsze pytanie.
– Oj dobrze już jem… ale nie powiesz mi? – Spojrzał na mnie z zaciekawieniem, a ja
westchnęłam głęboko i bez słowa wsadziłam sobie kanapkę do buzi. Czy to nie
jest oczywiste? On to robi specjalnie. Doskonale wie, że było mi z nim bosko…
ale i tak o to pyta, żebym tylko się rumieniła, jak głupia… – A jak powiem ci, że mi się podobało, to
powiesz, czy tobie też? – Drążył
uparcie, co zaczynało mnie już bawić.
– Tak ci zależy, żeby wiedzieć? – Zapytałam nie rozumiejąc, czemu tak bardzo
chce wiedzieć. A on skinął twierdząco głową nie spuszczając ze mnie wzroku. – I tak dobrze wiesz… – Spuściłam wzrok skupiając go na kremowym
obrusie.
– Nie prawda. – Zaśmiał się. – Mogę się jedynie domyślać, a nie wiedzieć.
– Oczywiście, że mi się podobało. – Powiedziałam w końcu przypuszczając, że nie
odpuści. – Możemy już jechać? – Nie chciałam dłużej dyskutować na temat naszej
wspólnej nocy więc zwinnie zmieniłam kierunek rozmowy zanim w ogóle zdążył się
odezwać.
– Jasne. – Zgodził się, a na jego twarzy mogłam dostrzec
zadowolenie. Czy może satysfakcję? Typowy facet. On jest wyjątkowy, ale czasem niewiele się
różni od najzwyklejszego chłopaka.
Gdy
w samochodzie poprosił o mój numer telefonu znowu poczułam się wyjątkowo.
Miałam nadzieję. Po raz kolejny zastanawiałam się, czy mu na mnie zależy… bo
przecież mógł po prostu zniknąć i już nigdy więcej o sobie nie przypominać.
Pozostawić mi tylko wspomnienia… a on zostawił także nadzieję. Wpisując mu swój
numer w telefon liczyłam na to, że zadzwoni. Choć wiedziałam, że nie powinnam
zbyt wiele sobie wyobrażać… nie chciałam okazać się jednorazową przygodą.
– A zadzwonisz? – Zapytałam oddając mu jego telefon.
– Na pewno się odezwę. Tylko na razie będę
mieć dużo pracy… – Odparł posyłając mi
swój uśmiech. I nie wiem czemu… wiedziałam już, że nie zadzwoni. Może po prostu
chciał być miły i dlatego wziął ten głupi numer… żebym nie do końca czuła się
przez niego wykorzystana. Tylko, że ja wcale się tak nie czułam. I wolałabym,
aby nie udawał. Żeby nie robił mi złudnej nadziei tylko przyznał otwarcie, że
już więcej się nie zobaczymy, ani nie usłyszymy…
– Dzięki za wszystko…
– To ja dziękuję. – Stwierdził obdarzając mnie swoim ciepłym,
czekoladowym spojrzeniem. Dlaczego on nadal jest taki czuły? Robi to
nieświadomie?
– Muszę już iść. Było bardzo miło spędzić z
tobą tyle czasu i w ogóle… sam wiesz. – Rzekłam
odpinając pasy i otworzyłam już drzwi chcąc zaraz wysiąść z pojazdu… – Cześć. – Posłałam mu jeszcze swój uśmiech. Nie było mi
łatwo się z nim żegnać… bo wcale tego nie chciałam.
– Zaczekaj jeszcze… – Poczułam jego dłoń chwytającą moją i
odwróciłam się w jego kierunku z zapytaniem. Zbliżył się do mnie i musnął
delikatnie moje usta… automatycznie westchnęłam cicho czując znowu motyle w
żołądku. Nie mogłam się oprzeć i pocałowałam go o wiele zachłanniej i
namiętniej. Chciałam zaczerpnąć z tego jak najwięcej skoro to miał być nasz
ostatni pocałunek…
Oderwałam się od
niego niechętnie i spoglądając mu jeszcze na chwilę w oczy… wysiadłam z auta
zatrzaskując za sobą drzwi. Przez moment
miałam wrażenie, że ziemia osuwa mi się spod nóg… czułam się beznadziejnie… Bez
zastanowienia ruszyłam prosto do domu nie odwracając się za siebie pomimo tego,
że tak bardzo chciałam…
Wtedy
po raz pierwszy poczułam, że chyba nie potrafię bez niego żyć. Że mój świat nie
ma sensu bez jego czekoladowych oczu, bez jego uśmiechu, zapachu i głosu. Tak
nagle stał się dla mnie wszystkim… a ja musiałam nauczyć się bez tego żyć.
Przyzwyczaić się, że jego już nie będzie. Udawać, że to był tylko piękny sen, z
którego czas się obudzić…
Widzę, że wykorzystujesz napływ weny ;)Po prostu cudownie ;) Mam nadzieje, że Tom się odezwie i zostawi swoją "dziewczynę". Przeczuwam dłuższą nieobecność Toma w jej życiu, ale obym się myliła ;P
OdpowiedzUsuńMusi się do niej odezwać :D Kocham zachowanie Toma w tym opowiadaniu : )
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że dziewczyna Toma nie przeszkodzi im w budowaniu czegoś niezwykłego, a on jaknajszybciej z nią zerwie, skoro jest taki czuły i kochany ;) Pozdrawiam i czekam na następny odcinek [furimmer]
OdpowiedzUsuńsłodziiiutko ; DCzekam na kolejna ; *
OdpowiedzUsuńAjajaj jaki milusi ten Tom ;DNo noramlnie nie wierze !przecudnie..jestem pewna ze choc troche mu zalezy.. pisz szybko nexta !
OdpowiedzUsuńCałkiem zapomniałam o tym, że Tom ma jeszcze tamtą dziewczynę. Mam jednak nadzieję, że niebawem z nią skończy i zajmie się naszą główną bohaterką. Mnie mimo wszystko przeszkadzałoby, że Tom ma dziewczynę, ale to tylko moje zdanie ;) Mam nadzieję, że dotrzyma słowa i na pewno się do niej odezwie. Coś mi się zdaje, że Ivette nie będzie teraz mogła normalnie żyć, a Kaulitz non stop będzie siedział jej w głowie. Jestem ciekawa co będzie dalej.Mam nadzieję, że dotarł do Ciebie mój poprzedni komentarz?Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń^^ jaka miła niezręczność xD Fajny odcinek.. taki.. taki.. uroczy *.*
OdpowiedzUsuńNiesamowite opowiadanie. :)
OdpowiedzUsuńNowy rozdział u mnie ;)Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNowy odcinek na : http://just-a-beautiful-liar.blog.onet.pl/ Zapraszam do czytania i komentowania.
OdpowiedzUsuń