niedziela, 6 listopada 2011

Kartka nr 7. „Znów dzień zabiera Ciebie mi, nadzieję strąca w pustkę…”


Uchyliłam powieki czując na sobie nie tylko ciepłe promienie słońca, ale także czyjś natarczywy wzrok. Czyjś? Tom. Cholera… Od razu otworzyłam szerzej oczy zdając sobie sprawę, gdzie jestem i że to wszystko nie było snem. Podniosłam się do pozycji siedzącej opierając plecy o zimną ścianę i otuliłam szczelniej kołdrą swoje nagie ciało. Chłopak siedział naprzeciwko, w fotelu i patrzył w moim kierunku uśmiechając się przy tym w swój wyjątkowy sposób. Poczułam się nieco skrępowana. Uprawiałam z nim seks! Jak mogę się więc krępować teraz.
 – Cześć. –  Przywitał się. Chyba był w wyśmienitym humorze. Wyczułam to po jego minie i głosie… ciekawe dlaczego. Bo dostał, to czego chciał? Nie no bez przesady… za kogo ja się w ogóle mam.
 – Hej… –  Mruknęłam niepewnie i rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu swoich rzeczy, których jednak nie dostrzegłam. Cholera po raz kolejny…?
 – Zebrałem i poskładałem, można było się o to zabić. –  Oznajmił, zupełnie jakby czytał mi w myślach i wziął z krzesła moje ciuchy podając mi je.
 – Dzięki. Powinnam już iść… –  Stwierdziłam zapewne się rumieniąc. Matko… jak ja mogę się go krępować. Teraz?! Gdy już widział mnie nagą? I gdy mu się oddałam? Jestem dziwna. I to bardzo.
 – Może weźmiesz prysznic? –  Zaproponował, na co skinęłam głową przystając na to. Chętnie się odświeżę… tym bardziej, że czuję lekki dyskomfort między nogami. Dowód na to, że nie śniłam. –  I zjesz ze mną śniadanie?
 – Dobrze… w sumie kolejna godzina mnie już nie zbawi. –  Skwitowałam i włożyłam pod kołdrą swoje majtki cały czas uważając, aby kołdra przypadkiem się nie osunęła. Na górę założyłam tylko bluzę, którą zapięłam, aby zakryć nagie piersi i wygramoliłam się z pościeli. Dopiero teraz zauważyłam rozbawione spojrzenie Toma. –  Co?
 – Nic… słodka jesteś. –  Zaśmiał się i mogę się założyć, że znowu przyprawił mnie o rumieńce. Nic już nie powiedziałam tylko poszłam do łazienki nie chcąc bardziej się pogrążać w jego oczach. Czemu ja zawsze wszystko muszę spieprzyć…
 – A może chcesz świeżą bieliznę? –  Usłyszałam zza drzwi i otworzyłam je wyglądając z pomieszczenia, gdzie stał chłopak.
 – Masz tu damską bieliznę?
 – Niezupełnie… co powiesz na męskie, świeże bokserki? –  Wyszczerzył się ukazując swoje piękne zęby.
 – Może być. –  Zgodziłam się. Chyba wzięłabym każdy rodzaj bielizny byleby tylko było czyste. Naprawdę dziwnie się czułam.
 – Tylko staników nie posiadam. –  Podał mi dolną część bielizny z głupim uśmieszkiem, co zignorowałam i zniknęłam z powrotem za drzwiami, które zamknęłam mu przed nosem.  Zrzuciłam z siebie wszystko i szybko weszłam pod prysznic. Umyłam się dokładnie, choć właściwie chciałam, aby jego zapach i dotyk został jak najdłużej na moim ciele. Ale przecież nie będę chodzić brudna… Mam za to jego bokserki ha. Jeden plus.
Po kilku niedługich minutach wyszłam z kabiny wycierając się dokładnie hotelowym ręcznikiem. Włożyłam bokserki wraz ze swoją bluzą i z przykrością stwierdziłam, że nie mam się czym uczesać. Ale myślę, że Tom widział mnie już w gorszym stanie… Więc wróciłam do pokoju, gdzie też włożyłam dolną część od swojego cudownego dresu. Tom siedział na łóżku i przyglądał mi się. Chyba nigdy do tego nie przywyknę. –  Zamówiłem coś dobrego. –  Odezwał się mając na myśli nasze śniadanie oczywiście, które czekało już na stole.
 – Miło z twojej strony, że zaprosiłeś mnie na śniadanie.
 – Przecież to nic takiego. Jestem porządnym facetem, chyba nie myślałaś, że po wszystkim cię wyrzucę?
 – Nie. –  Zaśmiałam się i podeszłam do niego chcąc usiąść obok, lecz w tej samej chwili coś rzuciło mi się w oczy. Kołdra była akurat lekko odwinięta przez, co ukazywała kawałek prześcieradła, na którym dostrzegłam czerwoną plamę… efekt uboczny pierwszego razu? Jeszcze nigdy w życiu nie było mi tak głupio. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Odwróciłam szybko wzrok mając nadzieję, że Tom nic nie zauważy. Ale to było naiwne…
 – To normalne raczej… –  Uniósł na mnie swoje wyrozumiałe spojrzenie. Co z tego, że normalne… i tak czuję się jak idiotka i chcę zniknąć! A myślałam, że ukryję fakt, że jestem dziewicą… to znaczy byłam… –  Ej no, co jest? Przecież nic się nie stało, nie jesteśmy dziećmi. –  Chwycił mnie za rękę i pociągnął w swoją stronę, przez co wylądowałam na jego kolanach. Nieco mnie to zdezorientowało. –  Wiedziałem, że to twój pierwszy raz.
 – Skąd?
 – W windzie byłaś przerażona. A potem drżałaś… i widziałem to w twoich oczach. –  Wyjaśnił uśmiechając się do mnie ciepło. –  Trochę zaskoczyło mnie… że mimo to chcesz ze mną…
 – Nie jestem przecież dzieckiem. –  Wzruszyłam ramionami znacznie się rozluźniając. Zrobiło mi się trochę lepiej. On naprawdę jest niezwykły… ma podejście do kobiet, zdecydowanie. – Ale nie chciałam, żebyś wiedział… to dlatego byłeś taki?
 – Jaki?
 – Taki czuły i delikatny?
 – Nie wiem… przy tobie taki się staję… automatycznie. –  Odparł niezbyt głośno, jakby się tego bał. Przeszedł mnie dreszcz, gdy poczułam jego oddech na szyi i jeszcze jeden, gdy dotarły do mnie jego słowa… I nie, to nie sen. Czy w końcu to sobie uświadomiłam?
 – A twoja dziewczyna? –  Zapytałam przypominając sobie o pewnym, dość istotnym fakcie z jego życia jednocześnie zmieniając temat. Mimo wszystko na mało przyjemny.
 – Dziewczyna? –  Powtórzył zupełnie, jakby pierwsze słyszał, że ową posiada. Chyba nic się nie zmieniło? A może ja mam złe informacje? Szczerze mówiąc miałam nadzieję, że usłyszę od niego, iż nie ma żadnej innej… dlaczego jestem taka naiwna? Na jakim ja świecie żyję? – Ale… –  Przerwał zamyślając się na chwilę. –  Ona… tak na mnie nie działa. Przeszkadza ci, że jest…?
 – Jakby mi przeszkadzała, nie byłoby mnie tu. –  Powiedziałam z przekonaniem. I taka była prawda… miałam gdzieś jego dziewczynę. Liczyło się tylko to, że przeżyłam z Tomem najlepsze chwile swojego życia i jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie.  Nawet jeśli to był jednorazowy wyskok, nawet jeśli nic dla niego nie znaczył… nawet jeśli każe mi znikać ze swojego życia. Nie żałuję, ani jednej sekundy. Ani jednego słowa, ani czynu. Jestem potworem, że przyczyniłam się do jego zdrady..?
 – W takim razie siadajmy do stołu. Zjemy i odwiozę cię, mam nadzieję, że nie będziesz mieć przeze mnie problemów. –  Rzekł, jakby lekko zaniepokojony, co było dla mnie słodkie. Martwił się o mnie… Dlaczego wszystko usilnie próbuje mi wskazać na to, iż mu zależy? Ja wiem, że to mało realne… ale czuję, że tak jest.
 – Jestem prawie pełnoletnia, kiedyś muszę zacząć martwić swoją matkę. –  Stwierdziłam wstając z jego kolan, choć najchętniej nie robiłabym tego. Było bardzo miło siedzieć tak blisko niego i czuć jego ciepło…
 – To ile właściwie masz lat? –  Zainteresował się również podnosząc się z miejsca, aby zaraz zasiąść przy stole naprzeciwko mnie. Na pewno tylko po to, żeby mnie rozpraszać! To jego hobby.
 – Za dwa tygodnie kończę osiemnaście. –  Oświadczyłam dumnie. Nie mogę się już doczekać tego dnia, nareszcie będę mogła sobie pozwalać na dużo więcej. Jak na razie czuję się ograniczana przez matkę, która co jakiś czas przypomina sobie o moim istnieniu…
 – Wyglądasz znacznie młodziej.
 – Wiem. Chyba już zawsze będę miała taką dziecinną twarz i figurę.
 – A co masz do swojej figury? Nie widzę w niej nic dziecinnego. –  Uśmiechnął się lustrując mnie wzrokiem. Oh, czy on musi tak patrzeć? To było miłe. Wolałam nic nie odpowiadać, znowu zaczynałam się stresować. Postanowiłam skupić się na jedzeniu, a mianowicie na malinowym dżemie, którym smarowałam kanapkę. – A podobało ci się chociaż wczoraj? –  Zagadnął w pewnym momencie, a ja uniosłam dość gwałtownie na niego swój wzrok.
 – Lubisz mnie zawstydzać prawda?
 – Jesteś wtedy przesłodka. –  Przyznał bez wahania.
 – Nie chcę cię pospieszać, ale ja naprawdę muszę zaraz wracać. –  Rzekłam pomijając odpowiedź na jego wcześniejsze pytanie.
 – Oj dobrze już jem… ale nie powiesz mi? –  Spojrzał na mnie z zaciekawieniem, a ja westchnęłam głęboko i bez słowa wsadziłam sobie kanapkę do buzi. Czy to nie jest oczywiste? On to robi specjalnie. Doskonale wie, że było mi z nim bosko… ale i tak o to pyta, żebym tylko się rumieniła, jak głupia… –  A jak powiem ci, że mi się podobało, to powiesz, czy tobie też? –  Drążył uparcie, co zaczynało mnie już bawić.
 – Tak ci zależy, żeby wiedzieć? –  Zapytałam nie rozumiejąc, czemu tak bardzo chce wiedzieć. A on skinął twierdząco głową nie spuszczając ze mnie wzroku. –  I tak dobrze wiesz… –  Spuściłam wzrok skupiając go na kremowym obrusie.
 – Nie prawda. –  Zaśmiał się. –  Mogę się jedynie domyślać, a nie wiedzieć.
 – Oczywiście, że mi się podobało. –  Powiedziałam w końcu przypuszczając, że nie odpuści. –  Możemy już jechać? –  Nie chciałam dłużej dyskutować na temat naszej wspólnej nocy więc zwinnie zmieniłam kierunek rozmowy zanim w ogóle zdążył się odezwać.
 – Jasne. –  Zgodził się, a na jego twarzy mogłam dostrzec zadowolenie. Czy może satysfakcję? Typowy facet.  On jest wyjątkowy, ale czasem niewiele się różni od najzwyklejszego chłopaka.

Gdy w samochodzie poprosił o mój numer telefonu znowu poczułam się wyjątkowo. Miałam nadzieję. Po raz kolejny zastanawiałam się, czy mu na mnie zależy… bo przecież mógł po prostu zniknąć i już nigdy więcej o sobie nie przypominać. Pozostawić mi tylko wspomnienia… a on zostawił także nadzieję. Wpisując mu swój numer w telefon liczyłam na to, że zadzwoni. Choć wiedziałam, że nie powinnam zbyt wiele sobie wyobrażać… nie chciałam okazać się jednorazową przygodą.

 – A zadzwonisz? –  Zapytałam oddając mu jego telefon.
 – Na pewno się odezwę. Tylko na razie będę mieć dużo pracy… –  Odparł posyłając mi swój uśmiech. I nie wiem czemu… wiedziałam już, że nie zadzwoni. Może po prostu chciał być miły i dlatego wziął ten głupi numer… żebym nie do końca czuła się przez niego wykorzystana. Tylko, że ja wcale się tak nie czułam. I wolałabym, aby nie udawał. Żeby nie robił mi złudnej nadziei tylko przyznał otwarcie, że już więcej się nie zobaczymy, ani nie usłyszymy…
 – Dzięki za wszystko…
 – To ja dziękuję. –  Stwierdził obdarzając mnie swoim ciepłym, czekoladowym spojrzeniem. Dlaczego on nadal jest taki czuły? Robi to nieświadomie?
 – Muszę już iść. Było bardzo miło spędzić z tobą tyle czasu i w ogóle… sam wiesz. –  Rzekłam odpinając pasy i otworzyłam już drzwi chcąc zaraz wysiąść z pojazdu… –  Cześć. –  Posłałam mu jeszcze swój uśmiech. Nie było mi łatwo się z nim żegnać… bo wcale tego nie chciałam.
 – Zaczekaj jeszcze… –  Poczułam jego dłoń chwytającą moją i odwróciłam się w jego kierunku z zapytaniem. Zbliżył się do mnie i musnął delikatnie moje usta… automatycznie westchnęłam cicho czując znowu motyle w żołądku. Nie mogłam się oprzeć i pocałowałam go o wiele zachłanniej i namiętniej. Chciałam zaczerpnąć z tego jak najwięcej skoro to miał być nasz ostatni pocałunek…
Oderwałam się od niego niechętnie i spoglądając mu jeszcze na chwilę w oczy… wysiadłam z auta zatrzaskując za sobą drzwi.  Przez moment miałam wrażenie, że ziemia osuwa mi się spod nóg… czułam się beznadziejnie… Bez zastanowienia ruszyłam prosto do domu nie odwracając się za siebie pomimo tego, że tak bardzo chciałam…

Wtedy po raz pierwszy poczułam, że chyba nie potrafię bez niego żyć. Że mój świat nie ma sensu bez jego czekoladowych oczu, bez jego uśmiechu, zapachu i głosu. Tak nagle stał się dla mnie wszystkim… a ja musiałam nauczyć się bez tego żyć. Przyzwyczaić się, że jego już nie będzie. Udawać, że to był tylko piękny sen, z którego czas się obudzić…

10 komentarzy:

  1. Widzę, że wykorzystujesz napływ weny ;)Po prostu cudownie ;) Mam nadzieje, że Tom się odezwie i zostawi swoją "dziewczynę". Przeczuwam dłuższą nieobecność Toma w jej życiu, ale obym się myliła ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. Musi się do niej odezwać :D Kocham zachowanie Toma w tym opowiadaniu : )

    OdpowiedzUsuń
  3. blogoth@onet.pl6 listopada 2011 20:23

    Mam nadzieję, że dziewczyna Toma nie przeszkodzi im w budowaniu czegoś niezwykłego, a on jaknajszybciej z nią zerwie, skoro jest taki czuły i kochany ;) Pozdrawiam i czekam na następny odcinek [furimmer]

    OdpowiedzUsuń
  4. słodziiiutko ; DCzekam na kolejna ; *

    OdpowiedzUsuń
  5. Ajajaj jaki milusi ten Tom ;DNo noramlnie nie wierze !przecudnie..jestem pewna ze choc troche mu zalezy.. pisz szybko nexta !

    OdpowiedzUsuń
  6. Całkiem zapomniałam o tym, że Tom ma jeszcze tamtą dziewczynę. Mam jednak nadzieję, że niebawem z nią skończy i zajmie się naszą główną bohaterką. Mnie mimo wszystko przeszkadzałoby, że Tom ma dziewczynę, ale to tylko moje zdanie ;) Mam nadzieję, że dotrzyma słowa i na pewno się do niej odezwie. Coś mi się zdaje, że Ivette nie będzie teraz mogła normalnie żyć, a Kaulitz non stop będzie siedział jej w głowie. Jestem ciekawa co będzie dalej.Mam nadzieję, że dotarł do Ciebie mój poprzedni komentarz?Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. ^^ jaka miła niezręczność xD Fajny odcinek.. taki.. taki.. uroczy *.*

    OdpowiedzUsuń
  8. Niesamowite opowiadanie. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nowy rozdział u mnie ;)Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. serduszko6@amorki.pl17 listopada 2011 11:21

    Nowy odcinek na : http://just-a-beautiful-liar.blog.onet.pl/ Zapraszam do czytania i komentowania.

    OdpowiedzUsuń