Nawet w szkole nie
byłam w stanie się skupić. Naprawdę mi odbiło. To było za wielkie przeżycie w
moim życiu… zdecydowanie. Nie ogarniam tego. Kompletnie. Po lekcjach zgarnęłam
ze sobą przyjaciółkę z zamiarem opowiedzenia jej wszystkiego. Musiałam to z siebie
wyrzucić… poza tym miałam do niej jeszcze jedną sprawę. Mimo wszystko
pamiętałam o swoim bracie, któremu coś obiecałam tego ranka.
– Miałaś mi opowiedzieć, jak było na
koncercie. – Odezwała się blondynka
spoglądając na mnie z zaciekawieniem. Miała być tam ze mną właściwie… jednak
plany nam się nieco zmieniły. I w sumie na szczęście? Uwielbiam moją
przyjaciółkę, ale gdyby poszła ze mną na koncert, zapewne nie spotkałabym Toma.
– Tylko obiecaj, że mi uwierzysz. – Zatrzymałam się nagle łapią ją za ręce.
– No, a czemu miałabym nie wierzyć?
– Bo to… nie jest zupełnie normalne. – Stwierdziłam odsuwając się od niej.
Westchnęłam głęboko, gdy rzuciła mi pytające spojrzenie. Od czego zacząć? – Wiesz jaką jestem ofiarą… po tym całym
koncercie zgubiłam się w tej hali i złapał mnie ochroniarz.
– To akurat nic nadzwyczajnego. – Zaśmiała się. – I co w tym niewiarygodnego? Wiadomo, że pełno
tam ochrony.
– Ale to nie koniec. – Uświadomiłam ją z poważną miną. – Wtedy wyszedł Tom… nie mogłam się dogadać z
tym facetem, bo on nie mówił po niemiecku, a wiesz jak z moim angielskim… no i
on mi właśnie powiedział, że ten ochroniarz nic nie rozumie. A potem… mi
pomógł… – Spojrzałam na nią niepewnie.
Patrzyła na mnie… jak na kosmitkę. Wiedziałam, że mi nie uwierzy! – Oj Ashlee! Ty wiesz, co ja wczoraj przeżyłam?
Spełniły się moje sny! Nie rób takiej miny, błagam cię. Ja na serio z nim
rozmawiałam, a nawet więcej! Jechałam jego samochodem, odwiózł mnie do domu! I
jest taki… taki świetny. – Wyrecytowałam
desperacko nieco unosząc ton. Musiała mi uwierzyć… po co miałabym to zmyślać?
– Żartujesz?
– Nie. Wiesz, jak on pachnie? A wiesz, jak
wyglądają jego oczy z bliska? Wiesz, jak się uśmiecha? A jak mówi? Nie
wyobrażasz sobie, co ja wczoraj przeżyłam. – Powiedziałam szybko bardzo się w to wczuwając.
To nadal wzbudzało we mnie mnóstwo emocji.
– Ty tak poważnie…?
– No przecież mówię. – Burknęłam zirytowana. – Oh zresztą… nie dziwię się, że nie możesz
uwierzyć. Ja też mam jeszcze wrażenie, że to był tylko sen. Ale nie mogę
przestać o tym myśleć… już nic do mnie nie dociera. Żałuję, że tak to się
skończyło… mogłam przecież zaproponować chociaż spotkanie, najwyżej bym się
wygłupiła… kurczę, czemu on mnie nie zabrał do hotelu i nie przeleciał?! Tyle o
tym piszą… ja zawsze mam pecha, nawet gdy mam szczęście. Boże no… ja tak bym chciała
go jeszcze móc zobaczyć. – Zaczęłam
mówić, jak nakręcona. Serce biło mi mocno na te wszystkie wspomnienia i nowe
marzenia, które same stwarzały się w mojej głowie. – I to już nie są kaprysy zwykłej fanki… ja go
poznałam na serio. I prawda jest taka, że gazety gówno wiedzą… on jest zupełnie
inny.
– Ej, spokojnie, bo mi tu zaraz eksplodujesz.
– Objęła mnie ramieniem zupełnie, jakby
to miało mi jakoś pomóc. Ale czy to w ogóle było możliwe?
– Dziwne, żebym teraz eksplodowała, a wczoraj
gadała z nim zupełnie spokojnie. – Skwitowałam marszcząc brwi. – Nie wzięłam nawet autografu… mogłam poprosić o
zdjęcie. W ogóle nie pomyślałam, aby o to poprosić… było tak fajnie…
– To naprawdę miałaś udany wieczór.
– I noc… – Dodałam z marzycielskim uśmiechem. – Odwiózł mnie dopiero po 23.
– Dobra, wierzę ci. Jak na ciebie patrzę, to
wiem, że nie mogłaś tego wymyślić. – Rzekła nagle, co też sprawiło mi radość i
przyniosło ulgę. – I świetnie cię
rozumiem…ale przecież wiesz, że to wielka gwiazda i to był tylko szczęśliwy
przypadek dla ciebie, a dla niego jednorazowy wyskok.
– Wiem… – Mruknęłam automatycznie gasnąc. To smutne, że
muszę sobie uświadamiać takie rzeczy… nigdy tak naprawdę nie będę w pełni
szczęśliwa. Bo okazało się, że on naprawdę mógłby być idealnym mężczyzną. Naprawdę
mogłabym go pokochać… bo to szczęście, jakie wczoraj przy nim odczuwałam nie
wynikało z tego, że jest wielką gwiazdą i moim idolem. Po prostu dobrze mi się
z nim rozmawiało, świetnie się czułam w jego towarzystwie… i mogłabym zrobić
wszystko, żeby tylko z nim zostać… na zawsze. Dla mnie to Tom, a nie Gitarzysta
Tokio Hotel.
– Ej, ale nie trać humoru. Spójrz na to z
innej strony… poznałaś Toma całkowicie prywatnie, przeżyłaś z nim najlepsze
chwile w swoim życiu i będziesz mieć boskie wspomnienia, o których inni mogą
sobie tylko pomarzyć. – To w sumie było
nawet pocieszające, ale… ja bym chciała mieć więcej tych wspomnień. Powinnam
się cieszyć z tego, co mam… ale nic nie poradzę, że ciągle mi za mało. Może,
gdybym wczoraj go nie spotkała teraz nie chciałabym jeszcze więcej.
– Chyba mnie zaczarował. Był taki naturalny… –
Westchnęłam nie mogąc przestać o nim
myśleć. Czy ja w ogóle umiem jeszcze normalnie żyć? Właśnie, życie! – Ashlee… może pójdziemy dziś do kina?
– O, to dobry pomysł. Musisz się czymś zająć.
– Zgodziła się bez zastanowienia. Mam
nadzieję, że jutro mnie za to nie zabije… ciekawe, czy by też się zgodziła,
jakby wiedziała o Philipie? Może warto postawić na bezpośredniość? Ale to innym
razem…
– Świetnie. To o 19 pod kinem? – Zaproponowałam nic po sobie nie zdradzając.
– Pasuje.
– W takim razie do zobaczenia. – Ucałowałam ją w policzek na pożegnanie i
rozeszłyśmy się w swoje strony. Byłam już właściwie pod domem wystarczyło kilka
kroków, abym przekroczyła furtkę. Od razu na myśl przyszło mi, jak wczoraj
wysiadałam z samochodu Toma… Potrząsnęłam głową nie zważając na to, jak głupio
musiało to wyglądać i weszłam do domu. – Philip! Szykuj się na randkę. – Oświadczyłam wkraczając do salonu, gdzie przed
telewizorem siedział mój brat. Na mój widok od razu poderwał się z miejsca, a
na moje słowa rzucił na mnie ściskając, jak oszalały. Oh, te jego przypływy
czułości… – Ale nie narób mi wstydu. – Wymruczałam w jego szyję, gdyż aktualnie tam
znajdowała się moja biedna twarz.
– Kocham cię Iv! Nigdy nie miałem lepszej
siostry!
– No nie wątpię. – Uniosłam brwi spoglądając na niego nieco
litościwie. Mam wrażenie, że on czasem się w ogóle nie słyszy. – Jadłeś coś? – Zapytałam poważniejąc.
– W szkole ostatnio. Ale ja nie mam teraz
czasu na jedzenie!
– Chcesz, żeby burczało ci w brzuchu w kinie?
– Uśmiechnęłam się do niego krzywo.
– To ja jednak coś zjem. – Podrapał się po głowie.
– Tak myślałam. Na razie możesz iść się
przebrać, a ja coś zrobię. – Zezwoliłam
kierując się do kuchni. Zazwyczaj to właśnie ja gotowałam obiady, gdyż mama
wracała wieczorami, czasem nawet późnymi. Szanowałam ją za to, że mimo wszystko
potrafi utrzymać nas i cały dom. Ale przyznam, że trudno jest szanować matkę,
która wyraźnie próbuje stoczyć się na dno. Nie wspomnę już o tym, że nie jest
taką mamą, jaką byśmy mieć chcieli… ale zawsze mogło być przecież gorzej.
– Iv… myślisz, że powinienem kupić jej
kwiatka? – Usłyszałam za plecami, gdy
wyciągałam z szafki potrzebne mi produkty. Wywróciłam teatralnie oczami. Ile on
ma lat?
– Przecież to miało wyjść przypadkiem… coś mi
wypadło i idziesz w zastępstwie. Nie możesz przyjść z kwiatkiem, bo się wyda,
że kombinowaliśmy. – Wyrecytowałam, na
co skinął głową. – Zaproś ją potem
gdzieś i wtedy kup jej kwiatka. – Zasugerowałam.
– Jak dobrze, że mam siostrę, a nie brata.
– No raczej. Ugotuje, posprząta, wypierze,
doradzi…
– Oj no już nie marudź. – Podszedł do mnie i ucałował mnie w czoło. Robi
to odkąd pamiętam i tworzy przy tym słodki obrazek kochającego się rodzeństwa.
– Ja to wszystko doceniam, naprawdę. I
wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć.
– Wiem. – Uśmiechnęłam się do niego ciepło. – Zaproś ją na naszą osiemnastkę, jeszcze tego
nie zrobiłam.
– Mówiłem już, że cię kocham?
– Powtarzasz to, co dziennie. – Skwitowałam ze śmiechem. – Ale idź już, ja tu mam co robić. – Dodałam wyganiając go i zajęłam się
przygotowywaniem obiadu. Przez kilka minut udało mi się nie myśleć o Tomie… ale
to znowu wróciło…
Zaczynało
mnie przerażać, że ten chłopak wypełniał coraz więcej mojego czasu. Myślenie o
nim sprawiało mi niezwykłą przyjemność, ale przecież nie można żyć samymi
marzeniami, prawda? Zaczęłam nawet zastanawiać się, czy coś z tym nie zrobić…
może zacząć go szukać? Los jednak nie zmuszał mnie do takiego trudu. Postanowił
w końcu się do mnie uśmiechnąć po raz kolejny.
Pozwolił,
aby Tom wniósł do mojego życia nowe barwy. Bo do tej pory nie było zbyt
kolorowo… a w jego towarzystwie można było poczuć się beztrosko i swobodnie jak
nigdy. I tak jak moja matka uciekała w alkohol, tak ja zaczęłam coraz częściej
uciekać w Toma… a właściwie w jego bezpieczne ramiona. Na początku tylko w
marzeniach… lecz później przerodziło się to w najpiękniejszą rzeczywistość.
Pierwsza ?!Sorry ze ostatnio nei skomentowalam ale cos mi wypadlo.jenakze nadrobilam oba odcinki i musze stwierdzic ze wcale nie jest nudno !w kazdej notce cos sie dzieje :DLubie Philipa xDDMam nadzieje ze ona zobaczy sie z Tomem keidys . sama wiem co to obsesja..bardzo mnie ciekawi czy ta randka sie uda.pisz szybko nexta ! :**weny zycze
OdpowiedzUsuńHaha ja tez bym się tak zachowywała jakbym spędziła z Tomem tyle czasu prowatnie, niech go szuka, bo on nie robi tak z każdą, może akurat do niej coś poczuł? ;) czekam na nexta ;*:*
OdpowiedzUsuńmusza sie jeszcze raz spotkac!czekam na nexta <3
OdpowiedzUsuńna miejscu tej przyjaciolki tez bym na poczatku niedowierzlaal no bo to w koncu Tom, ale nie dziwie sie jesli chodzi o zachowanie glowwnej bohaterki, oby jeszcze na siebie wpadli ;>
OdpowiedzUsuńNa początku zaznaczę, że opowiadanie wcale nie jest nudne, nie wiem skąd Ci się biorą takie sądy. Więcej nawet tego nie powtarzaj ;)Wcale się nie dziwię, że przyjaciółka Iv z początku nie uwierzyła w jej opowieść o Tomie. Ja pewnie zareagowałabym tak samo, bo to przecież niecodzienne zjawisko, żeby gwiazdor przebywał tak długo sam na sam z fanką i na dodatek odwoził ją do domu. A i strasznie się ucieszyłam, że jej przyjaciółka ma na imię Ashlee ;) Ciekawa jestem jak Philipowi pójdzie ta kombinowana randka.
OdpowiedzUsuńZapraszam w wolnym czasie na nowy rozdział do mnie.pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńZebrałam się! Jak na razie jestem strasznie ciekawa, jak się znów spotkają. No i co dalej, przecież on ma dziewczynę? Śmiesznie być w nieświadomości, gdy wszyscy skończyli już czytać ;D
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem opanowania, gdy Iv była sam na sam z Tomem. No ja bym tak nie potrafiła, a po takim spotkaniu położyłabym się na podłodze i umarła!!!
Ale się uśmiechałam, jak zobaczyłam Ashlee ;D
Będę kontynuować w wolnych chwilach, a póki co czas na spanie, chociaż nie wiem, czy zasnę, czy będę o nich myśleć :P