Ludzie
każdego dnia wychodzą z domu, aby wyrzucić śmieci… czasem nawet nie wiedzą ile
coś takiego może zmienić w ich życiu. Mnie ta czynność przyprawiła o palpitacje
serca… no może nie konkretnie wyrzucanie śmieci, ale to co się stało po drodze
do tego cudownego kubła…
– A ty dokąd o tej porze? – Gdy wyszłam z domu napotkałam swoją mamę
wracającą z pracy. Było dopiero po 20, a dla niej to „o tej porze”. Czasem
naprawdę przesadzała. Zwykle ma nas gdzieś, ale jak już zacznie udawać
zatroskaną matkę, to szlag człowieka trafia.
– Do kubła jeśli mogę. – Uśmiechnęłam się ironicznie i uniosłam rękę z
workiem pełnym śmieci, aby jej pokazać. Skinęła tylko głową i weszła do
budynku. O dziwo dzisiaj nie wyczułam od niej woni alkoholu… czyli pierwszy
normalny wieczór od dawna. Ciekawe, co takiego się stało.
Westchnęłam ciężko i
kontynuowałam swoją drogę, która trwała zaledwie minutę. Pozbyłam się śmieci i
otrzepałam ręce krzywiąc się przy tym. Zawsze na mnie spada brudna robota…
Odwróciłam się chcąc już wrócić do domu, ale miałam dziwne wrażenie, że
zobaczyłam kątem oka coś bardzo znajomego. A konkretnie fantastyczne audi,
którym wczoraj miałam przyjemność jechać. Ale czy to możliwe? Z ciekawości
wyjrzałam za płot i rzeczywiście stał tam owy samochód. Od razu przypomniał mi
się Tom… jeździ identycznym. Dlaczego ktoś musiał tu zaparkować i mieć akurat
takie samo auto? Jęknęłam cicho i oparłam się czołem o płot. Ja już nie
wytrzymuje…
– Hej… – Do moich uszu dotarł nagle czyjś głos.
Myślałam, że zawału dostanę! Uniosłam gwałtownie głowę przy okazji uderzając
czołem o metalową rurę.
– Kurwa… – Zaklęłam masując ręką obolałe miejsce i
dopiero teraz dotarło do mnie, że obserwują mnie znajome oczy. Znajome,
czekoladowe oczy. Oczy Toma Kaulitza, warto by dodać… Aż tak mocno się
walnęłam? Cholera jasna, źle ze mną.
– W porządku? – Nie miał za ciekawej miny. Zupełnie, jakby
poczuł mój ból. Ale chwila… czy zwidy mogą mówić? Wbiłam w niego swoje zdumione
spojrzenie. Zaczęłam uważnie lustrować jego twarz oświetloną przez uliczną
lampę. To niemożliwe, aby on stał przed moim domem, za moim płotem…
– Ja… ty… – Zamrugałam powiekami nie mogąc się wysłowić. I
Jezu jak ja wyglądam! Pewnie mam już guza na czole, a na twarzy nie mam
makijażu… i przecież w dresie jestem! Nosz cholera jasna!
– Tak, wiem, że to dziwne… sam do końca nie
rozumiem. – Uśmiechnął się do mnie
niepewnie, a ja dalej gapiłam się w niego jak w nieziemski okaz. Bo właściwie
był jak nieziemski okaz. Taki piękny. Taki idealny…
– Cholera, ty naprawdę tu jesteś. – Stwierdziłam nagle niedowierzając własnym
oczom. – Ale… jak?
– Przyjechałem… – Wskazał na swoje audi. – Wiem, że późno trochę… ale nie mogę raczej
pokazywać się w dzień i w ogóle… sama rozumiesz… poza tym ja nie wiem… masz w
ogóle czas? Pomyślałem… że może… właściwie to nie wiem… – Czy on na pewno tu jest i mówi do mnie? Czy on
właśnie się plącze i właściwie nie wie, co powiedzieć? Czy ja go onieśmielam? To
niemożliwe. Ja teraz muszę spać. Ja nie wierzę… tym razem to już przesada. Przesada…
– Nie powinienem tu stać… ktoś może mnie
rozpoznać w tym świetle… możemy gdzieś iść? To znaczy… może jeśli chcesz… do
mojego samochodu najlepiej… a potem się zobaczy… – Kontynuował, a ja jedyne co zdołałam zrobić to
rozchylić wargi z wrażenia i skinąć głową wyrażając zgodę. Patrzyłam na niego,
jak zahipnotyzowana i bez żadnych słów wyszłam z terenu rodzinnej posiadłości i
ruszyłam za nim prosto do samochodu. Zapomniałam kompletnie o całym świecie… i
o konsekwencjach swojego wyjścia bez niczyjej wiedzy. Gówno mnie to w tej chwili obchodziło… Czułam
się jak w śnie. Znowu byłam z nim. I znowu mogłam robić, co tylko chciałam.
Usiadłam obok niego i
zapięłam pasy oddychając głęboko. Znowu
to cudowne miejsce u jego boku.
– Więc… łał… znowu sprawiłeś, że jestem w
szoku. – Wydobyłam w końcu z siebie
głos, co jednak nadal nie było takie proste. Jego zapach trochę mnie
paraliżował. Wszystko bowiem świadczyło, że to dzieje się naprawdę.
– Zdaję sobie z tego sprawę… ja po prostu nie
wiem, czemu tu przyjechałem. – Zerknął w
moją stronę na krótką chwilę i dość energicznie odwrócił wzrok, jakby bał się
na mnie patrzeć. Coś ze mną nie tak? Czy może jednak z nim…? – Dobra wiem… po prostu boję się do tego
przyznać. Bo ja wcale taki nie jestem no!
– Jaki?
– Taki jak o mnie piszą… wcale nie śpię co dziennie
z inną dziewczyną, nie zaciągam fanek do łóżka…
– No domyślam się. – Stwierdziłam nie bardzo wiedząc o co właściwie
mu chodzi. Każde jego słowo przyprawiało mnie o dreszcze na plecach. Trudno
było mi się skoncentrować na tym, co do mnie mówił. A właściwie próbował coś
powiedzieć…
– Naprawdę? Ale jak ci powiem, dlaczego tu
przyjechałem to zmienisz zdanie. – Stwierdził z przekonaniem i przeniósł na mnie
swoje czekoladowe spojrzenie. Również na niego patrzyłam niemalże rozpływając
się w tym fotelu. Szczególnie, gdy patrzył w moje oczy. Zrobiło mi się
strasznie gorąco. – Ale to wcale nie
tak… bo to wszystko przez ciebie tak w ogóle. – Burknął niczym mały chłopiec, a ja uniosłam
brwi z zaskoczenia. Że niby, co? Typowy facet no… wszystko zwali na bezbronną
istotę. A ja nawet nie wiem, o czym on mówi!
– A co ja takiego zrobiłam? – Zapytałam zaintrygowana. To był moment, w
którym się znacznie rozluźniłam. Skoro on ze mną rozmawia tak normalnie… o ile
można tak to nazwać, to ja też chyba mogę.
– Przyszłaś na ten koncert, zgubiłaś się… i
pozwoliłaś, żebym spojrzał w twoje oczy. – Zaczął wymieniać, myślałam, że uczyniłam coś
znacznie gorszego skoro był taki oburzony. – Ty nawet nie wiesz, co ja przeżywam…od
wczoraj. Spać nie mogłem, musieli mnie pudrować dwa razy więcej do zdjęć, żeby
nie było widać worków pod oczami…
– To bardzo fascynujące, ale ja nic nie
rozumiem. – Oznajmiłam czując, jak moje
serce zaczyna mocniej bić. Miałam wrażenie, że ono rozumie znacznie więcej niż
ja. I to było coś istotnego…z pewnością.
– No i dobrze… tak będzie lepiej. W ogóle nie
powinienem był tu przyjeżdżać. – Skwitował oddychając ciężko i oparł głowę o
zagłówek zamykając oczy. O nie… otwórz je! Chce je widzieć… Wbiłam wzrok przed
siebie kompletnie nie orientując się w tej całej sytuacji i nie wiedząc, czego
się spodziewać. Tom Kaulitz jest niesamowicie skomplikowanym człowiekiem.
– Czyli… mam sobie iść… już? – Wykrztusiłam sądząc, że mniej więcej
zrozumiałam jego ostatnie słowa i odpięłam pasy. A myślałam… właśnie. Co ja
sobie w ogóle myślałam? Skończona idiotka. A może… skoro mam już więcej go nie
zobaczyć, czym ryzykuję? Słysząc z jego strony jedynie głębokie westchnięcie
odważyłam się na coś, czego nigdy bym się po sobie nie spodziewała. Wdrapałam
się na siedzenie w taki sposób, że na nim klęczałam i zbliżyłam się do niego. Uniósł
powieki napotykając od razu moje oczy zapewne tak samo bardzo przerażone, jak i
jego w tej chwili. Poczułam jego oddech na swoich ustach i nie mogłam
wytrzymać, ani sekundy dłużej. Musnęłam jego wargi, krótko aczkolwiek bardzo
czule. Przez to też zostałam nagle odepchnięta. To akurat mogłam przewidzieć…
– Dlaczego to zrobiłaś?!
– Ja… przepraszam. – Wydukałam i czym prędzej chwyciłam za klamkę
chcąc jak najszybciej wydostać się z pojazdu, jednak drzwi nagle zostały
automatycznie zablokowane. Czułam jak serce podchodzi mi do gardła, ale mimo to
waliło jak oszalałe. Opadłam z powrotem na siedzenie patrząc zszokowana przed
siebie.
– Od wczoraj myślę tylko o tobie… te twoje
oczy… ten twój uśmiech… ten twój przestraszony głos. Nie wiem, co ze mną
zrobiłaś, ale sobie z tym nie radzę. Nie jestem przyzwyczajony do czegoś
takiego. – Rzekł niezwykle spokojnie i
wyraźnie, co docierało do mnie w zwolnionym tempie. Nadal patrzyłam otępiale w
jeden punkt gdzieś za szybą i nawet nie drgnęłam. Ja śnię. I ten sen mnie
paraliżuje… – Wiem, że uznasz mnie za
dupka i nie wiem, co sobie pomyślisz… pewnie to, co wszyscy. Ale mam ochotę… po
prostu… to wcale nie tak, że sypiam z kim popadnie… ja nawet nie mam czasu
pieprzyć się co dziennie z różnymi dziewczynami… Tylko ty… ty masz coś w sobie.
Ciebie… pragnę. – Jeżeli przed kilkoma
minutami było mi gorąco, to teraz chyba się zaczęłam dusić. Odwróciłam głowę w
jego kierunku nadal milcząc, jak zaklęta. Nie wiem, co się ze mną dzieje… czy
ja jeszcze kontaktuje ze światem? – Nie
patrz tak na mnie… nie powiedziałbym tego i dał ci spokój, jakbyś mnie nie
pocałowała… mam ochotę się na ciebie rzucić, wiesz ile kosztuje mnie trzymanie
łap przy sobie? – Wyrecytował wpatrując
się we mnie. A żebym ja chociaż miała wspaniały makijaż, boską fryzurę, idealny
strój… ale nie cholera. Ja przecież siedzę w jakimś powyciąganym dresie, w
rozczochranych włosach i bez grama tapety. Ja miałam teraz walnąć się na kanapę
i oglądać jakiś durny film czekając na brata… a tymczasem… tymczasem siedzę z
Tomem Kaulitzem w jego samochodzie i on mówi mi, że mnie pragnie. Tak po
prostu… on tak po prostu ma ochotę mnie przelecieć. Kurwa.
– Czyli to znowu moja wina? – Jakimś cudem wydobyłam z siebie drżący głos.
Ale ważne, że w ogóle…
– Oczywiście… sam się nie opętałem. – Wzruszył ramionami. Nie wiedziałam, czy mam
się śmiać, czy co… – Nie chcę, żebyś
sobie o mnie źle myślała… ja naprawdę taki nie jestem… – Westchnął zrezygnowany.
– Nic sobie nie myślę Tom… – Powiedziałam cicho. Tak niezwykle było
wypowiedzieć jego imię… o tym też marzyłam, choć może to głupie. Żeby mówić do
niego po imieniu. I nie tylko po imieniu… – Ja tylko jak zwykle jestem w szoku i dziwne,
że jeszcze nie zemdlałam…
– Przepraszam… ja w ogóle nie wiem, co mam ci
powiedzieć.
– Ja też nie wiem… mam wrażenie, że to
wszystko jest śmieszne… mówisz, jak dziecko.
– Dziecko? No ja się staram! To nie jest dla
mnie proste…
– A myślisz, że dla mnie jest? – Uniosłam brwi patrząc na niego pierwszy raz w
życiu, jak na kretyna. I kto by pomyślał…
– Oj wiem, że nie… Boże… i co ja mam robić?
– A co planowałeś?
– Domyśl się. – Mruknął ponownie opierając się o oparcie
swojego fotela. On sobie nie zdaje sprawy, jak bardzo na mnie działa. To, że
nie zachowuję się jak podrzędna fanka nie znaczy, że spływa po mnie jego
seksowny wygląd i głos i zapach i wszystko. A świadomość, że on ma na mnie
ochotę… na mnie kurwa! Na mnie? To takie śmieszne… ale czy nie o tym marzyłam? Idealny
mężczyzna, tylko dla mnie… na te jedną, jedyną noc.
Świadomość, że wyznał
mi, że mnie pragnie bardzo mnie podbudowała. Poczułam się znacznie pewniej choć
i tak miałam wrażenie, że to głupi żart. Jednak… niczym nie ryzykowałam. Nie wiem,
jak tego dokonałam. Jak w ogóle się odważyłam! Ale wdrapałam mu się na kolana
siadając na nim okrakiem zaskakując go tym i to porządnie. Siebie też
zaskoczyłam więc… uznajmy to już za normę. Bez zastanowienia objęłam go rękoma
za kark przyciągając bliżej swoich ust, które za chwilę poczęły zachłannie
całować jego pełne wargi. Myślałam, że oszaleję. Chłopak ułożył dłonie na mojej
talii powodując na moim ciele falę gorąca i niemalże odfrunęłam czując, jak
wsuwa mi do buzi swój język… To było takie fantastyczne. Takie nieziemskie. Nie
mogłam się od niego oderwać. Chyba wbiłam go
w to siedzenie tak bardzo na niego napierałam. Zachowywałam się, jak
jakaś dzikuska. Ale żeby on wiedział, że ja nigdy nie miałam chłopaka… i że
właśnie spełnił moje marzenia. I to naprawdę nie jest sen?
– Więc nie pogrążajmy się już dłużej tą durną
dyskusją i zabierz mnie do siebie. – Wysapałam, gdy oderwałam się od jego słodkich
ust. Są z pewnością najsłodsze na świecie. Kocham je. Kocham jego usta. Jego
oczy. Kocham… Mogłabym całować się z nim całą wieczność. Ale przecież chciałam
znacznie więcej. Tak jak on mnie, tak ja pragnęłam jego. A może ja bardziej?
Nie mam pojęcia. Ale piękne jest to, że obydwoje chcemy tego samego i możemy to
spełnić…
– Tak… tylko jak ja teraz… po tym mam
prowadzić? – Wydukał patrząc na mnie
wielkimi oczyma. Czy on nigdy się nie całował? A co ja mam powiedzieć? Nie
dość, że to mój pierwszy, taki prawdziwy raz to jeszcze z wymarzonym chłopakiem
pff… dzieciak z niego.
– Myślę, że dasz radę. – Stwierdziłam i zeszłam z niego zajmując swoje
poprzednie miejsce. – Swoją drogą…
dobrze całujesz. – Mruknęłam oddychając
głęboko. Czy ja sobie zdaję sprawę, że chce do niego jechać, żeby… uprawiać z
nim seks? Czy ja jestem normalna? Nie… zdecydowanie nie. A czy on ma tego świadomość?
Pamiętam
to uczucie. Szalejące serce w piersi, motyle w żołądku, totalny mętlik w
głowie… i tylko jedna konkretna myśl. Tom. Mój mężczyzna. Byłam wtedy
najszczęśliwszą kobietą na ziemi…
AAAAAAAAA, on przyjechał do niej, i ja pocałowaaaał <3333 jupi ^^^ xdda teraz tak na poważnie -.- JJA CHCE KOLEJNĄ <3 i czekam ; DDu mnie wynoszenie śmieci tak nie wygląda ; << xd
OdpowiedzUsuńaaa!!! zaczyna sie robić gorąco ;D czekam na następny odcinek! :P
OdpowiedzUsuńPod koniec nie mogłam oderwac oczu od ekranu, ba co ja mówię przez cały odcinek ;D Był wspaniały *.* Zrobiło się tak fajnie.. nastrojowo... ;D Zaczynam zakochiwać się w tym blogu! <3<3<3
OdpowiedzUsuńW życiu bym nie przypuszczała, że to wszystko tak szybko się potoczy, totalnie mnie zaskoczyłaś! Nie poznaję Toma, naprawdę, a sam fakt, że ta dziewczyna oczarowała go do tego stopnia, że nie mógł spać to już w ogóle :) Z początku próbowałam ją oceniać negatywnie, że zbyt szybko mu uległa i zgodziła się pojechać do jego domu, ale gdy zastanowiłam się dłużej co ja zrobiłabym na jej miejscu, zmieniłam zdanie ;) Jestem ciekawa czy dojdzie między nimi do czegoś więcej niż do zwykłych pocałunków, zakładam, że tak.
OdpowiedzUsuńPiąta cześć u mnie.[schone-lugnerin]
OdpowiedzUsuńAaa! Uwielbiam te emocje, które towarzyszą mi podczas czytania tego CUDEŃKA ;D Twórz szybo następną część ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńczytam to 100000000 raz <3 możesz mnie powiadamiać na : http://just-a-beautiful-liar.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuń