sobota, 15 października 2011

Kartka nr 5. "Is it the look in your eyes?"


Ludzie każdego dnia wychodzą z domu, aby wyrzucić śmieci… czasem nawet nie wiedzą ile coś takiego może zmienić w ich życiu. Mnie ta czynność przyprawiła o palpitacje serca… no może nie konkretnie wyrzucanie śmieci, ale to co się stało po drodze do tego cudownego kubła…

 – A ty dokąd o tej porze? –  Gdy wyszłam z domu napotkałam swoją mamę wracającą z pracy. Było dopiero po 20, a dla niej to „o tej porze”. Czasem naprawdę przesadzała. Zwykle ma nas gdzieś, ale jak już zacznie udawać zatroskaną matkę, to szlag człowieka trafia.
 – Do kubła jeśli mogę. –  Uśmiechnęłam się ironicznie i uniosłam rękę z workiem pełnym śmieci, aby jej pokazać. Skinęła tylko głową i weszła do budynku. O dziwo dzisiaj nie wyczułam od niej woni alkoholu… czyli pierwszy normalny wieczór od dawna. Ciekawe, co takiego się stało.
Westchnęłam ciężko i kontynuowałam swoją drogę, która trwała zaledwie minutę. Pozbyłam się śmieci i otrzepałam ręce krzywiąc się przy tym. Zawsze na mnie spada brudna robota… Odwróciłam się chcąc już wrócić do domu, ale miałam dziwne wrażenie, że zobaczyłam kątem oka coś bardzo znajomego. A konkretnie fantastyczne audi, którym wczoraj miałam przyjemność jechać. Ale czy to możliwe? Z ciekawości wyjrzałam za płot i rzeczywiście stał tam owy samochód. Od razu przypomniał mi się Tom… jeździ identycznym. Dlaczego ktoś musiał tu zaparkować i mieć akurat takie samo auto? Jęknęłam cicho i oparłam się czołem o płot. Ja już nie wytrzymuje…
 – Hej… –  Do moich uszu dotarł nagle czyjś głos. Myślałam, że zawału dostanę! Uniosłam gwałtownie głowę przy okazji uderzając czołem o metalową rurę.
 – Kurwa… –  Zaklęłam masując ręką obolałe miejsce i dopiero teraz dotarło do mnie, że obserwują mnie znajome oczy. Znajome, czekoladowe oczy. Oczy Toma Kaulitza, warto by dodać… Aż tak mocno się walnęłam? Cholera jasna, źle ze mną.
 – W porządku? –  Nie miał za ciekawej miny. Zupełnie, jakby poczuł mój ból. Ale chwila… czy zwidy mogą mówić? Wbiłam w niego swoje zdumione spojrzenie. Zaczęłam uważnie lustrować jego twarz oświetloną przez uliczną lampę. To niemożliwe, aby on stał przed moim domem, za moim płotem…
 – Ja… ty… –  Zamrugałam powiekami nie mogąc się wysłowić. I Jezu jak ja wyglądam! Pewnie mam już guza na czole, a na twarzy nie mam makijażu… i przecież w dresie jestem! Nosz cholera jasna!
 – Tak, wiem, że to dziwne… sam do końca nie rozumiem. –  Uśmiechnął się do mnie niepewnie, a ja dalej gapiłam się w niego jak w nieziemski okaz. Bo właściwie był jak nieziemski okaz. Taki piękny. Taki idealny…
 – Cholera, ty naprawdę tu jesteś. –  Stwierdziłam nagle niedowierzając własnym oczom. – Ale… jak?
 – Przyjechałem… –  Wskazał na swoje audi. –  Wiem, że późno trochę… ale nie mogę raczej pokazywać się w dzień i w ogóle… sama rozumiesz… poza tym ja nie wiem… masz w ogóle czas? Pomyślałem… że może… właściwie to nie wiem… –  Czy on na pewno tu jest i mówi do mnie? Czy on właśnie się plącze i właściwie nie wie, co powiedzieć? Czy ja go onieśmielam? To niemożliwe. Ja teraz muszę spać. Ja nie wierzę… tym razem to już przesada. Przesada… –  Nie powinienem tu stać… ktoś może mnie rozpoznać w tym świetle… możemy gdzieś iść? To znaczy… może jeśli chcesz… do mojego samochodu najlepiej… a potem się zobaczy… –  Kontynuował, a ja jedyne co zdołałam zrobić to rozchylić wargi z wrażenia i skinąć głową wyrażając zgodę. Patrzyłam na niego, jak zahipnotyzowana i bez żadnych słów wyszłam z terenu rodzinnej posiadłości i ruszyłam za nim prosto do samochodu. Zapomniałam kompletnie o całym świecie… i o konsekwencjach swojego wyjścia bez niczyjej wiedzy.  Gówno mnie to w tej chwili obchodziło… Czułam się jak w śnie. Znowu byłam z nim. I znowu mogłam robić, co tylko chciałam.
Usiadłam obok niego i zapięłam pasy oddychając głęboko.  Znowu to cudowne miejsce u jego boku.
 – Więc… łał… znowu sprawiłeś, że jestem w szoku. –  Wydobyłam w końcu z siebie głos, co jednak nadal nie było takie proste. Jego zapach trochę mnie paraliżował. Wszystko bowiem świadczyło, że to dzieje się naprawdę.
 – Zdaję sobie z tego sprawę… ja po prostu nie wiem, czemu tu przyjechałem. –  Zerknął w moją stronę na krótką chwilę i dość energicznie odwrócił wzrok, jakby bał się na mnie patrzeć. Coś ze mną nie tak? Czy może jednak z nim…? –  Dobra wiem… po prostu boję się do tego przyznać. Bo ja wcale taki nie jestem no!
 – Jaki?
 – Taki jak o mnie piszą… wcale nie śpię co dziennie z inną dziewczyną, nie zaciągam fanek do łóżka…
 – No domyślam się. –  Stwierdziłam nie bardzo wiedząc o co właściwie mu chodzi. Każde jego słowo przyprawiało mnie o dreszcze na plecach. Trudno było mi się skoncentrować na tym, co do mnie mówił. A właściwie próbował coś powiedzieć…
 – Naprawdę? Ale jak ci powiem, dlaczego tu przyjechałem to zmienisz zdanie. –  Stwierdził z przekonaniem i przeniósł na mnie swoje czekoladowe spojrzenie. Również na niego patrzyłam niemalże rozpływając się w tym fotelu. Szczególnie, gdy patrzył w moje oczy. Zrobiło mi się strasznie gorąco. –  Ale to wcale nie tak… bo to wszystko przez ciebie tak w ogóle. –  Burknął niczym mały chłopiec, a ja uniosłam brwi z zaskoczenia. Że niby, co? Typowy facet no… wszystko zwali na bezbronną istotę. A ja nawet nie wiem, o czym on mówi!
 – A co ja takiego zrobiłam? –  Zapytałam zaintrygowana. To był moment, w którym się znacznie rozluźniłam. Skoro on ze mną rozmawia tak normalnie… o ile można tak to nazwać, to ja też chyba mogę.
 – Przyszłaś na ten koncert, zgubiłaś się… i pozwoliłaś, żebym spojrzał w twoje oczy. –  Zaczął wymieniać, myślałam, że uczyniłam coś znacznie gorszego skoro był taki oburzony. –  Ty nawet nie wiesz, co ja przeżywam…od wczoraj. Spać nie mogłem, musieli mnie pudrować dwa razy więcej do zdjęć, żeby nie było widać worków pod oczami…
 – To bardzo fascynujące, ale ja nic nie rozumiem. –  Oznajmiłam czując, jak moje serce zaczyna mocniej bić. Miałam wrażenie, że ono rozumie znacznie więcej niż ja. I to było coś istotnego…z pewnością.
 – No i dobrze… tak będzie lepiej. W ogóle nie powinienem był tu przyjeżdżać. –  Skwitował oddychając ciężko i oparł głowę o zagłówek zamykając oczy. O nie… otwórz je! Chce je widzieć… Wbiłam wzrok przed siebie kompletnie nie orientując się w tej całej sytuacji i nie wiedząc, czego się spodziewać. Tom Kaulitz jest niesamowicie skomplikowanym człowiekiem.
 – Czyli… mam sobie iść… już? –  Wykrztusiłam sądząc, że mniej więcej zrozumiałam jego ostatnie słowa i odpięłam pasy. A myślałam… właśnie. Co ja sobie w ogóle myślałam? Skończona idiotka. A może… skoro mam już więcej go nie zobaczyć, czym ryzykuję? Słysząc z jego strony jedynie głębokie westchnięcie odważyłam się na coś, czego nigdy bym się po sobie nie spodziewała. Wdrapałam się na siedzenie w taki sposób, że na nim klęczałam i zbliżyłam się do niego. Uniósł powieki napotykając od razu moje oczy zapewne tak samo bardzo przerażone, jak i jego w tej chwili. Poczułam jego oddech na swoich ustach i nie mogłam wytrzymać, ani sekundy dłużej. Musnęłam jego wargi, krótko aczkolwiek bardzo czule. Przez to też zostałam nagle odepchnięta. To akurat mogłam przewidzieć…
 – Dlaczego to zrobiłaś?!
 – Ja… przepraszam. –  Wydukałam i czym prędzej chwyciłam za klamkę chcąc jak najszybciej wydostać się z pojazdu, jednak drzwi nagle zostały automatycznie zablokowane. Czułam jak serce podchodzi mi do gardła, ale mimo to waliło jak oszalałe. Opadłam z powrotem na siedzenie patrząc zszokowana przed siebie.
 – Od wczoraj myślę tylko o tobie… te twoje oczy… ten twój uśmiech… ten twój przestraszony głos. Nie wiem, co ze mną zrobiłaś, ale sobie z tym nie radzę. Nie jestem przyzwyczajony do czegoś takiego. –  Rzekł niezwykle spokojnie i wyraźnie, co docierało do mnie w zwolnionym tempie. Nadal patrzyłam otępiale w jeden punkt gdzieś za szybą i nawet nie drgnęłam. Ja śnię. I ten sen mnie paraliżuje… –  Wiem, że uznasz mnie za dupka i nie wiem, co sobie pomyślisz… pewnie to, co wszyscy. Ale mam ochotę… po prostu… to wcale nie tak, że sypiam z kim popadnie… ja nawet nie mam czasu pieprzyć się co dziennie z różnymi dziewczynami… Tylko ty… ty masz coś w sobie. Ciebie… pragnę. –  Jeżeli przed kilkoma minutami było mi gorąco, to teraz chyba się zaczęłam dusić. Odwróciłam głowę w jego kierunku nadal milcząc, jak zaklęta. Nie wiem, co się ze mną dzieje… czy ja jeszcze kontaktuje ze światem? –  Nie patrz tak na mnie… nie powiedziałbym tego i dał ci spokój, jakbyś mnie nie pocałowała… mam ochotę się na ciebie rzucić, wiesz ile kosztuje mnie trzymanie łap przy sobie? –  Wyrecytował wpatrując się we mnie. A żebym ja chociaż miała wspaniały makijaż, boską fryzurę, idealny strój… ale nie cholera. Ja przecież siedzę w jakimś powyciąganym dresie, w rozczochranych włosach i bez grama tapety. Ja miałam teraz walnąć się na kanapę i oglądać jakiś durny film czekając na brata… a tymczasem… tymczasem siedzę z Tomem Kaulitzem w jego samochodzie i on mówi mi, że mnie pragnie. Tak po prostu… on tak po prostu ma ochotę mnie przelecieć. Kurwa.
 – Czyli to znowu moja wina? –  Jakimś cudem wydobyłam z siebie drżący głos. Ale ważne, że w ogóle…
 – Oczywiście… sam się nie opętałem. –  Wzruszył ramionami. Nie wiedziałam, czy mam się śmiać, czy co… –  Nie chcę, żebyś sobie o mnie źle myślała… ja naprawdę taki nie jestem… –  Westchnął zrezygnowany.
 – Nic sobie nie myślę Tom… –  Powiedziałam cicho. Tak niezwykle było wypowiedzieć jego imię… o tym też marzyłam, choć może to głupie. Żeby mówić do niego po imieniu. I nie tylko po imieniu… –  Ja tylko jak zwykle jestem w szoku i dziwne, że jeszcze nie zemdlałam…
 – Przepraszam… ja w ogóle nie wiem, co mam ci powiedzieć.
 – Ja też nie wiem… mam wrażenie, że to wszystko jest śmieszne… mówisz, jak dziecko.
 – Dziecko? No ja się staram! To nie jest dla mnie proste…
 – A myślisz, że dla mnie jest? –  Uniosłam brwi patrząc na niego pierwszy raz w życiu, jak na kretyna. I kto by pomyślał…
 – Oj wiem, że nie… Boże… i co ja mam robić?
 – A co planowałeś?
 – Domyśl się. –  Mruknął ponownie opierając się o oparcie swojego fotela. On sobie nie zdaje sprawy, jak bardzo na mnie działa. To, że nie zachowuję się jak podrzędna fanka nie znaczy, że spływa po mnie jego seksowny wygląd i głos i zapach i wszystko. A świadomość, że on ma na mnie ochotę… na mnie kurwa! Na mnie? To takie śmieszne… ale czy nie o tym marzyłam? Idealny mężczyzna, tylko dla mnie… na te jedną, jedyną noc.
Świadomość, że wyznał mi, że mnie pragnie bardzo mnie podbudowała. Poczułam się znacznie pewniej choć i tak miałam wrażenie, że to głupi żart. Jednak… niczym nie ryzykowałam. Nie wiem, jak tego dokonałam. Jak w ogóle się odważyłam! Ale wdrapałam mu się na kolana siadając na nim okrakiem zaskakując go tym i to porządnie. Siebie też zaskoczyłam więc… uznajmy to już za normę. Bez zastanowienia objęłam go rękoma za kark przyciągając bliżej swoich ust, które za chwilę poczęły zachłannie całować jego pełne wargi. Myślałam, że oszaleję. Chłopak ułożył dłonie na mojej talii powodując na moim ciele falę gorąca i niemalże odfrunęłam czując, jak wsuwa mi do buzi swój język… To było takie fantastyczne. Takie nieziemskie. Nie mogłam się od niego oderwać. Chyba wbiłam go  w to siedzenie tak bardzo na niego napierałam. Zachowywałam się, jak jakaś dzikuska. Ale żeby on wiedział, że ja nigdy nie miałam chłopaka… i że właśnie spełnił moje marzenia. I to naprawdę nie jest sen?
 – Więc nie pogrążajmy się już dłużej tą durną dyskusją i zabierz mnie do siebie. –  Wysapałam, gdy oderwałam się od jego słodkich ust. Są z pewnością najsłodsze na świecie. Kocham je. Kocham jego usta. Jego oczy. Kocham… Mogłabym całować się z nim całą wieczność. Ale przecież chciałam znacznie więcej. Tak jak on mnie, tak ja pragnęłam jego. A może ja bardziej? Nie mam pojęcia. Ale piękne jest to, że obydwoje chcemy tego samego i możemy to spełnić…
 – Tak… tylko jak ja teraz… po tym mam prowadzić? –  Wydukał patrząc na mnie wielkimi oczyma. Czy on nigdy się nie całował? A co ja mam powiedzieć? Nie dość, że to mój pierwszy, taki prawdziwy raz to jeszcze z wymarzonym chłopakiem pff… dzieciak z niego.
 – Myślę, że dasz radę. –  Stwierdziłam i zeszłam z niego zajmując swoje poprzednie miejsce. –  Swoją drogą… dobrze całujesz. –  Mruknęłam oddychając głęboko. Czy ja sobie zdaję sprawę, że chce do niego jechać, żeby… uprawiać z nim seks? Czy ja jestem normalna? Nie… zdecydowanie nie. A czy on ma tego świadomość?

Pamiętam to uczucie. Szalejące serce w piersi, motyle w żołądku, totalny mętlik w głowie… i tylko jedna konkretna myśl. Tom. Mój mężczyzna. Byłam wtedy najszczęśliwszą kobietą na ziemi…

7 komentarzy:

  1. AAAAAAAAA, on przyjechał do niej, i ja pocałowaaaał <3333 jupi ^^^ xdda teraz tak na poważnie -.- JJA CHCE KOLEJNĄ <3 i czekam ; DDu mnie wynoszenie śmieci tak nie wygląda ; << xd

    OdpowiedzUsuń
  2. aaa!!! zaczyna sie robić gorąco ;D czekam na następny odcinek! :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Pod koniec nie mogłam oderwac oczu od ekranu, ba co ja mówię przez cały odcinek ;D Był wspaniały *.* Zrobiło się tak fajnie.. nastrojowo... ;D Zaczynam zakochiwać się w tym blogu! <3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  4. W życiu bym nie przypuszczała, że to wszystko tak szybko się potoczy, totalnie mnie zaskoczyłaś! Nie poznaję Toma, naprawdę, a sam fakt, że ta dziewczyna oczarowała go do tego stopnia, że nie mógł spać to już w ogóle :) Z początku próbowałam ją oceniać negatywnie, że zbyt szybko mu uległa i zgodziła się pojechać do jego domu, ale gdy zastanowiłam się dłużej co ja zrobiłabym na jej miejscu, zmieniłam zdanie ;) Jestem ciekawa czy dojdzie między nimi do czegoś więcej niż do zwykłych pocałunków, zakładam, że tak.

    OdpowiedzUsuń
  5. Piąta cześć u mnie.[schone-lugnerin]

    OdpowiedzUsuń
  6. Aaa! Uwielbiam te emocje, które towarzyszą mi podczas czytania tego CUDEŃKA ;D Twórz szybo następną część ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. czytam to 100000000 raz <3 możesz mnie powiadamiać na : http://just-a-beautiful-liar.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń