wtorek, 13 sierpnia 2013

Kartka nr 42. „Give me love…”

Obudziłam się wtulona w Toma, który jeszcze smacznie spał. Nasz pierwszy poranek wygląda dokładnie tak, jak sobie go wyobrażałam. Aż szkoda, że już jutro wieczorem wszystko wróci do szarej rzeczywistości. Ale na razie nie warto o tym myśleć. Trzeba cieszyć się tym, co jest! Uśmiechnęłam się patrząc na jego spokojną twarz i złożyłam na jego policzku krótki pocałunek. Nie mogłam się powstrzymać, jest taki słodki! Na szczęście nie przerwało to jego snu, a ja ostrożnie wysunęłam się spod kołdry nie chcąc go w żaden sposób obudzić. Myślę, że zasłużył, aby się porządnie wyspać. Dziwię się, że sama tak wcześnie się obudziłam. Jednak czuję się bardzo wypoczęta i pełna energii… A to bardzo dobrze bo przed nami długi dzień, mam nadzieję, że pełen wrażeń. Postanowiłam się odświeżyć, a potem zamówić jakieś śniadanie. Tom zapewne do tego czasu już wstanie i na pewno będzie miał ochotę coś przekąsić, a przede wszystkim napić się świeżej kawy. Wcale nie zamierzam się podlizywać! Ja po prostu go kocham… Tak, może kiedyś się tego dowie?


 


Myśl, aby wyznać mu swoje uczucia coraz częściej zaprzątała moją głowę. Czułam w sobie coraz większą potrzebę podzielenia się tym z nim. Gdzieś w głębi pragnęłam powiedzieć mu, jak bardzo mi na nim zależy, jak wiele dla mnie znaczy, jak mocno go kocham… Chciałam poznać jego reakcję, zobaczyć co się stanie. Myślałam wtedy, co jeśli on czuje to samo? Przecież to równie wrażliwy człowiek, co ja. Każdego dnia przekonywałam się, jak wiele delikatności, czułości i uczuć w nim drzemie. W takim z pozoru twardym mężczyźnie. Tylko co z tego? Bałam się. Najmocniej na świecie bałam się tego, że mogę go stracić przez zwykłe „kocham cię”. A może wcale nie takie zwykłe? To już była jakaś choroba, bo nie umiałam sobie wyobrazić po raz drugi mojego życia bez niego… Choroba, którą nazywa się miłością. Tylko, czy taka miłość jest dobra? Wiele pytań kłębiło się w mojej głowie… Pytań bez odpowiedzi. I wiedziałam, że wszystko by się rozwiało raz na zawsze, gdybym tylko odważyła się zrobić ten jeden krok…


 


Kiedy odbierałam śniadanie Tom jeszcze smacznie tulił się do poduszki. Mój słodki śpioch! Jednak było już po dziesiątej, a ja mimo wszystko nie zamierzałam pozwolić mu przespać całego dnia. Tym bardziej, że zaczynałam się już sama nudzić. A my nie przyjechaliśmy tu spać! Naprawdę szkoda mi każdej minuty… Tak więc będę zmuszona go obudzić! O ja okrutna…


Wgramoliłam się na łóżko obok niego i zaczęłam budzić go pocałunkami, tak jak on miał to w zwyczaju robić wobec mnie. Zaczęłam od jego szyi podążając ustami coraz wyżej i wyżej… Bardzo się w to wczułam, mi również sprawiało to przyjemność.  Jednak Gitarzysta podejrzanie za długo się nie budził! Przerwałam więc nachylając się nad jego twarzą ze zmrużonymi podejrzliwie oczami. Uśmiechał się, można by pomyśleć, że przez sen, ale ja dobrze znam ten uśmiech.


- Ty udajesz! – zawołałam oburzona i szturchnęłam go w ramię. Wtedy ujrzałam parę brązowych oczu wyłaniającą się spod jego powiek. Miałam już zacząć na niego krzyczeć, lecz uprzedził mnie swoim refleksem. Nim się obejrzałam wylądowałam na plecach, a on zawisł nade mną z cwanym uśmiechem.


- Dzień dobry Kochanie.


- Pf… - prychnęłam próbując się podnieść, ale bezskutecznie, gdyż uniemożliwił mi to przyciskając moje nadgarstki do materaca. – No i co robisz? – zapytałam spoglądając na niego z obojętnością.


- Obraziłaś się?


- Tak – mruknęłam z przekonaniem.


- No nie, na mnie? Taki foch? Z samego rana?


- Było nie udawać! Puść – nakazałam spoglądając w kierunku swoich rąk, które zaczynały już mi cierpnąć.


- Oj to naprawdę taki okropny czyn? Chciałem tylko dłużej zatrzymać te przyjemną chwilę twoich czułości – wytłumaczył bardzo przejęty. – Jak mam prosić o wybaczenie moją Księżniczkę? – dodał wpatrując się we mnie, na co wzruszyłam ramionami. Nie będę mu jeszcze podpowiadać, jak ma przepraszać phi… Niech sam się stara, o. W końcu to nie takie trudne… Naprawdę łatwo mnie udobruchać! Tak no… Może troszeczkę go prowokuję?


- Bolą mnie już ręce – zwróciłam ponownie uwagę na swoje nadgarstki, co wcześniej zignorował. Tym razem jednak przejął się bardziej i posłuchał uwalniając moje ręce ze swojego uścisku. Automatycznie zaczęłam je sobie rozmasowywać, co wykorzystał i chwycił jedną z moich dłoni następnie czule obdarowując ją pocałunkami. Tak, to było znacznie milsze niż jakieś tam masowanie… Od razu zrobiło się przyjemnie, a mój mini foch zniknął. Uwielbiam, gdy jest taki czuły i kochany.  Tak, w sumie to przez niego mnie te ręce bolą… Ale no… Warto było! Hm, jeszcze popadnę w jakąś obsesje… Sama zacznę się okaleczać, żeby Tom potem mógł tak cudownie opatrywać moje rany… Źle ze mną skoro mam już tak idiotyczne myśli. Zupełnie jakby nie mogło być miło i bez takich rzeczy…


- Lepiej? – zapytał przenosząc jednocześnie swoje usta na drugą rękę. Myślę, że mój uśmiech mówił wszystko. Jednak dla pewności skinęłam jeszcze twierdząco głową. Gdy skończył zajmować się już moimi dłońmi, nachylił się bardziej i złączył nasze usta w pocałunku. Westchnęłam cicho czując, jak rozsuwa mi wargi swoim zwilżonym językiem i wsuwa go delikatnie do mojej buzi. Jego dłoń w międzyczasie wylądowała na moim pośladku, który zawzięcie masował podczas długiego i namiętnego pocałunku. Znowu to robił! Znowu mnie podniecał i doprowadzał do szaleństwa…


- Zamówiłam śniadanie – wykrztusiłam, gdy pozwolił mi się na chwilę od siebie oderwać. Od kolejnego głębokiego pocałunku dzieliła nas moja dłoń, która spoczęła na jego torsie tym samym oddzielając nas od siebie. Bardzo chciałabym wrócić do tej przyjemności, a nawet chciałabym dużo więcej. Jednak nie mogłam pozwolić, aby namiętność zaczęła rządzić całym naszym życiem. Musimy robić coś więcej! Musimy trochę żyć… A w życiu trzeba jeść, tak! Trzeba jeść… Trochę czasem porozmawiać, czasem wyjść z łóżka! Przede wszystkim wyjść z łóżka…


- Wiem, słyszałem – odparł oblizując przy tym swoje wargi, co było takie seksowne… On cały czas prowokuje! Nie dam się!


- Oh ty! Od kiedy nie śpisz, co?


- Od dawna – uśmiechnął się szeroko. – Obserwowałem cię, to bardzo przyjemne zajęcie.


- Co w tym przyjemnego? – zmarszczyłam brwi oczekując, jakiś szczegółów.


- Sam nie wiem… To fajne budzić się i wiedzieć, że ktoś jest obok. Trudno to wytłumaczyć, ale podoba mi się to uczucie, gdy krzątasz się po pokoju. Zamawiasz śniadanie… Albo bierzesz prysznic i słychać szum wody. Wiem, że tam jesteś… Tak po prostu. Nie jestem sam… - wyznał. Takiej odpowiedzi się nie spodziewałam! Rozczuliło mnie to niesamowicie. I było tak bardzo dla mnie ważne… Każde słowo w tej wypowiedzi, każe bez wyjątku miało szczególną moc.


 


Po raz kolejny pragnęłam wyznać mu swoje uczucia… I po raz kolejny też tego nie zrobiłam.



- To teraz żałuję, że się na ciebie obrażałam – stwierdziłam uśmiechając się do niego i pogładziłam dłonią jego policzek. Przymknął wtedy powieki, po raz kolejny, nieświadomie sprawiając mi tym wielką przyjemność. Rozkoszował się tym drobnym gestem z mojej strony jednocześnie dając mi znak, ile to dla niego również znaczy. Że nie tylko, ja przeżywam każdy jego dotyk, czy słowo… Być może on czuje dokładnie to samo za każdym razem, kiedy ja do niego mówię, czy go dotykam. Kocham cię Tom… Tylko te słowa tkwiły w tej chwili w mojej głowie i za nic w świecie nic innego nie chciało ich zastąpić. Tak więc nie powiedziałam nic… Podniosłam się jedynie i ucałowałam jego usta najczulej, jak tylko potrafiłam.



Czułość, delikatność, wrażliwość, niepokój, przyjemność… Czy widząc to wszystko, tak trudno rozpoznać miłość? Ile jeszcze trzeba dowodów? Co jeszcze musiało się wydarzyć, aby zauważył… Żeby sam dostrzegł, jak bardzo Go kocham…


 


Po śniadaniu w końcu wybraliśmy się trochę w teren. Świeże, górskie powietrze od razu nas orzeźwiło i dodało jeszcze więcej energii. Robiliśmy bardzo dużo zdjęć, w większości otaczającej nas natury, ale znalazły się również takie, gdzie obydwoje na nich byliśmy. W końcu takie pamiątki były obowiązkowe! Musze mieć jakieś zdjęcia z moim mężczyzną. Właściwie nie wiem nawet, jak długo potrwa nasz związek… Jestem taka szczęśliwa, że to jest, aż podejrzane. Ale lepiej nie będę zapeszać! Bo jeszcze sama wszystko zepsuje… A to jest bardzo możliwe. Nie wiem, jak długo jeszcze wytrzymam, aby nie powiedzieć mu, że go kocham… Czy to nie jest z mojej strony kłamstwo? Na pewno brak szczerości… A przede wszystkim ogromny strach.


Podczas naszej wycieczki mogliśmy całkowicie się zrelaksować i zapomnieć o całym świecie. Jednak nie o wszystkim się dało. Moje myśli uparcie wracały do uczuć, jakie w sobie dusiłam…


- O czym tak myślisz? – zagadnął w pewnej chwili przysiadając sobie na pniu drzewa i spojrzał na mnie w ten swój dociekliwy sposób, jakby chciał mi tym przekazać, że nawet nie mam co kręcić, bo on i tak będzie o tym wiedział.


- O tobie – odparłam z lekkim uśmiechem, co też było zgodne z prawdą.


- A są chwile kiedy o mnie nie myślisz? – na jego twarz wpłynął chytry uśmiech jednocześnie powodując, że i ja automatycznie się uśmiechnęłam.


- Zdarza się – mruknęłam dość niepewnie. Bo właściwie sama do końca nie wiem. Czy popadłam już w taką obsesję? Czy Tom Kaulitz całkowicie opanował mój umysł i ciało? Czy ja w ogóle jeszcze jestem sobą?


- W czasie przerwy świątecznej planujemy z bratem wybrać się na małe wakacje. Chciałabyś dołączyć? – zapytał nagle ściągając tym samym na siebie moje lekko zaskoczone spojrzenie. Po pierwsze do świąt jeszcze trochę daleko, po drugie… Zaprasza mnie na urlop, gdzie będzie jego brat? To znaczy, że nie ma nic przeciwko, abym spędzała z nim czas? Żebym go poznała? Żeby on poznał mnie? Czy to znaczy, że jestem dla niego znacznie ważniejsza, niż sądziłam? Czy chce tworzyć ze mną poważny związek?


Czy mnie kocha?


Mnóstwo pytań pojawiało się w mojej głowie. Pojawiały się i znikały, aby zaraz mogły na ich miejsce utworzyć się kolejne. Stałam nieruchomo, jak zaklęty posąg ze spojrzeniem wciąż utkwionym w Gitarzyście.


- Czy powiedziałem coś nie tak? – zaniepokoił się widząc moją reakcję, a raczej jej brak. – Wiem,  że cenisz sobie Billa. W końcu jesteś fanką naszego zespołu… Ale nie sądziłem, że zrobi to na tobie takie wrażenie.


- Nie o to chodzi – pokręciłam głową przysiadając obok niego. Serce znowu biło mi nienaturalnie szybko. Nie wiedziałam, w jaki sposób mam mu to wyjaśnić bez wyjawiania swoich uczuć. Jak mu nie powiedzieć, że go kocham?


Albo może w końcu powiedzieć!


- Więc czemu tak zamilkłaś?


- Bo… To co nas łączy, ten nasz związek… Przestaję to rozumieć – wyznałam spoglądając na niego. Lepiej ująć tego nie potrafiłam.


- Ale co tu jest do rozumienia? – zaśmiał się. W ogóle mi tego nie ułatwiał. Naprawdę mógłby się bardziej wysilić i sam dojść do tego, o co mi chodzi! Trochę współpracy by nie zaszkodziło…


- Nie wiem, jak ważne jest to dla ciebie.


- Iv, chyba widać, że mi zależy?


- Tak – potwierdziłam bez wahania. Nie można było się z tym nie zgodzić, ale nie zmieniało to pozostałych faktów. – Ale do czego to prowadzi Tom?


- A do czego ma prowadzić? – mogłam dostrzec w nim narastające zdenerwowanie. Chyba jednak poruszyłam nieodpowiedni temat. Jednak powinnam była milczeć… Nie powinnam nic mówić. Nie powinnam… - Jesteśmy razem tu i teraz, tyle.


- Tu i teraz? Tom zapraszasz mnie na wakacje ze swoimi bratem, które odbędą się za kilka tygodni – przypomniałam mu o dziwo sama się nieco irytując. Jego zachowanie naprawdę mnie dziwiło. Nie rozumiałam już nic. Nie wiem o co w ogóle mu w tym wszystkim chodzi! Co to wszystko ma znaczyć…


- Nie musisz jechać, jeśli…


- Przecież nie o to chodzi – przerwałam mu stanowczo. – Dlaczego ty tak nic nie rozumiesz? – wstałam z miejsca denerwując się już na poważnie.


- Bo może nie chcę – rzucił krótko, jakby obojętnie. Zupełnie, jakby w tej chwili wcale mu nie zależało. Jakby miał dosyć. Dosyć mnie i mojego gadania, tego niewygodnego tematu. Moich pytań… Wszystkiego.


- Dlaczego nie możesz ze mną porozmawiać, jak dorosły facet?


- A jak z tobą rozmawiam?!


- Robisz wszystko, aby ta rozmowa spełzła na niczym. Wszystko, żeby nie dowiedzieć się tego, co chcę ci przekazać! – wyrzuciłam podniesionym głosem nie spuszczając z niego wzroku nawet na chwilę.


- Bo nie chcę tego! – podniósł się gwałtownie z miejsca stając tuż przede mną. – Chcę ciebie, nic więcej. Wiedziałaś o tym od początku – nie wiedziałam, jak powinnam zareagować na te słowa. Nie potrafiłam nawet wyczuć, czy zawierały one w sobie coś pozytywnego, czy przeciwnie. Jedyne co potrafiłam w tej chwili to roześmiać się. Jednak to nie była radość, a ironia. – Więc nie psuj tego – rzekł już nieco spokojniej i uniósł rękę próbując dotknąć mojego policzka, ale odsunęłam się od niego. Pierwszy raz w życiu nie uległam, bo właśnie dotarł do mnie sens jego słów.


Nie chce twojej miłości… On nie chce twojej miłości…


- Ivy… - wypowiedział cicho moje imię, a w jego oczach mogłam dostrzec rozczarowanie. Moje za to błyszczały od łez. Zrobiłam krok do tyłu odsuwając się od niego jeszcze bardziej, a potem kolejny i kolejny, aż w końcu odwróciłam się chcąc odejść. Jednak przed tym zatrzymałam się na chwilę.


Zepsuję to.


Odwróciłam się z powrotem w jego kierunku, stał ciągle w miejscu patrząc na mnie z tym swoim rozczarowaniem. Miałam znowu ochotę po prostu się roześmiać. Żałosne życiowe rozczarowania.


- Kocham cię! – krzyknęłam najgłośniej, jak tylko w tej chwili potrafiłam. Swoim drżącym i łamliwym się głosem. Chłopak, jakby drgnął. – Kocham cię – powtórzyłam już normalnym tonem, ale wiedząc, że nie otrzymam odpowiedzi… I, że on nie chce mojej miłości… Odeszłam.



Wtedy, gdy to wykrzyczałam… Nie pozbyłam się tylko samego ciężaru ze swojego serca. Chciałam też zniszczyć Twój idealnie poukładany, cudowny świat. Świat, w którym nie chciałeś miłości. Pragnęłam zburzyć harmonię, jaką sobie sam stworzyłeś. Rozwalić mur, który rozstawiłeś wokół siebie. I udało mi się prawda? Odważyłam się powiedzieć Ci, że Cię kocham. Wiedziałam, jak to się skończy. To było oczywiste. Jednak, to było silniejsze ode mnie. Mogłam przecież tego nie robić. Mogłam przeprosić, uznać, że ta rozmowa była złym pomysłem i wrócić do normalności. Twojej normalności… Mogłam kolejny raz Tobie ulec. Chciałam. Pragnęłam tego. Ale jeszcze bardziej pragnęłam wykrzyczeć Ci, że Cię kocham. Zniszczyć Twój idealny świat. Zmusić Cię do tego, abyś usłyszał te słowa. Pobudzić Twoje serce. Obudziło się, prawda? Obudziłam Cię…

7 komentarzy:

  1. Ojej... super odcinek i w ogóle to ciekawe jak Tom na to zareaguje, powinien za nią pobiec, bo według mnie on ją kocha tylko po prostu może jeszcze nie rozumie definicji miłosc . Czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  2. łohohho, to sie porobiło. On pewnie nie odwzajemni tej miłości w taki sposób jaki ona by chciała :C

    OdpowiedzUsuń
  3. O tak, kocz w takich momentach i wnerwiaj ludność! ^^ No i masz rację, tak najlepiej. ajnie, że w końcu to z siebie wyrzuciła, na duszy się lepiej zrobi, tylko nie wiem, jak dalej, skoro nie znamy reakcji Toma... ale jest ciekawie ^^ czekam na nexta i pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteś mistrzynią opisywania emocji! Bardzo mnie ruszył ten odcinek, bo czytając go miałam wrażenie, że czytam o sobie i o sytuacji w jakiej niedawno byłam...
    Jestem ciekawa czy Tom okaże się dupkiem i bezmózgiem, jak każdy facet czy jednak wyznanie Ivy choć trochę go ruszy!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Łohoho, ciekawa jestem jego reakcji! Powinnaś ją opisać! Czekamy więc na newsa, który mam nadzieję, ukarze się szybko :D

    OdpowiedzUsuń
  6. osz kurde, ale sie porobilo. Mam nadzieje, że on za nią pobiegnie i sobie wytłumaczą ale pewnie będzie inaczej. Dobrze, że w końcu mu powiedziała co czuje bo w końcu uczucia i tak by wygrały, ale on pewnie też ją kocha, przynajmniej ja bym tak chciała :)
    Czekam na następny odcinek :D

    Całuję ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. naprawde zajebiste ! kocham cie za to opowiadanie ;) czekam na dalsze czesci bo naprawde wciagajace to jest ;>
    Pozdrawiam i życze duzo weny ;D

    OdpowiedzUsuń