sobota, 11 lutego 2012

Kartka nr 14. „I can shine even in the darkness, but I crave the lightthat he brings…”

Poprawiałam makijaż, kiedy mój brat wszedł do łazienki wbijając we mnie swoje natarczywe spojrzenie. Jeśli myślałam, że odpuścił, to się chyba pomyliłam… Westchnęłam ciężko czekając tylko, aż się odezwie. Robiłam swoje starając się ignorować jego wzrok.
 – Wróć dzisiaj… martwię się, gdy znikasz na całą noc. –  Zaczął w końcu, a ja sięgnęłam na półkę po swoje cytrusowe perfumy, którymi spryskałam się w odpowiednich miejscach milcząc. – Iv… naprawdę myślę, że powinnaś uważać…
 – To nie myśl tyle. –  Przerwałam mu odstawiając flakonik na miejsce. –  Postaram się wrócić jak najwcześniej, wezmę telefon… ale nie wydzwaniaj co chwilę! –  Zastrzegłam groźnie –  I pamiętaj, że nie jestem już małą dziewczynką. Wiem, co robię i co jest dla mnie dobre.
 – Mam nadzieję… –  Mruknął niepocieszony, a ja wywróciłam jedynie oczami pozostawiając to bez komentarza. Wyminęłam go i weszłam do swojego pokoju, aby zabrać telefon i klucze od mieszkania Toma. Schowałam wszystko do kieszeni dżinsów i zeszłam na dół kierując się do wyjścia zauważywszy, że jest już po dwudziestej. Nie miałam w zwyczaju się spóźniać, raczej wolałam być przed czasem… W przedpokoju włożyłam adidasy i poprawiłam jeszcze włosy przed lustrem. Wyglądałam estetyczne, znaczy się odpowiednio na takie zwykłe spotkanie. Choć może niezupełnie… W końcu to wymarzony mężczyzna. Tyle, że on akceptuje mnie taką, jaka jestem… więc nie muszę przesadzać ze strojem. Wystarczy zwykła koszulka i dżinsy. –  Uważaj na siebie. –  Usłyszałam znowu nad sobą głos zatroskanego Phila.
 – Będę uważała. –  Zapewniłam i pomachałam mu na pożegnanie szybko wychodząc z domu w obawie, że dorzuci kolejne zbędne słowa. Naprawdę nie miałam głowy teraz do dyskusji z bratem. Ostatnio moimi myślami ciągle włada Tom.
Udałam się prosto na most. To miejsce było teraz bardziej wyjątkowe niż kiedykolwiek. Nie było już tylko moje, ale nasze… moje i Toma. Pogoda była idealna, jak na tak późne spotkanie. Maj był w tym roku wyjątkowo pogodny… pomijając przygodę z nagłą ulewą. Ona w sumie dodała uroku całej sytuacji… dzień moich urodzin, a właściwie to wieczór i noc, były naprawdę magiczne.
Dotarłam na miejsce jeszcze sporo przed czasem, więc wdrapałam się, jak zawsze na barierę mostu i siedziałam tak patrząc przed siebie. Miałam trochę czasu, aby porozmyślać. Zazwyczaj myślałam o problemach… a teraz? Wyłącznie o moim szczęściu. Już nic innego się nie liczyło. Radość wypełniała każdą komórkę mojego ciała. A ja cała promieniałam… i to było niesamowite.
Siedziałam tak dość długo, aż nie poczułam, jak drętwieją mi pośladki. To było dotkliwe, więc chwyciłam się mocno poręczy i stanęłam na kawałku betonu, który wystawał od strony wody rozprostowując nogi. Nigdy wcześniej tego nie robiłam uważając, że to za bardzo ryzykowne… ale teraz? Mogłabym nawet zatańczyć na tym betonie. Szczęście chyba przysłoniło mi rozum.
 – Ivy! –  Drgnęłam niespokojnie, gdy głuchą ciszę przerwał głośny, męski głos. Prawie straciłam równowagę, dobrze, że tak mocno się trzymałam, bo zapewne pływałabym już w rzece… a właściwie to się topiła. Serce zaczęło mi bić z przerażenia i zaczęłam się śmiać jak głupia. – Co ty robisz? –  Poczułam nagle silne dłonie na swojej talii należące do Toma. Chyba nie tylko ja się przestraszyłam? Uśmiechnęłam się mimowolnie czując ciepło rozchodzące się po moim ciele. Jego dotyk…
 – Czekałam na ciebie. –  Odparłam spokojnie.
 – Złaź stąd. –  Rozkazał całkowicie poważnym głosem. Jeszcze takiego nie słyszałam z jego strony.
 – Najpierw musisz mnie puścić. –  Zaśmiałam się czując cały czas silny ucisk w pasie, ale chłopak chyba nie miał zamiaru zabierać swoich rąk. Stracił do mnie zaufanie?
Nie minęła chwila, jak chwycił mnie z jeszcze większą mocą i zwyczajnie uniósł przenosząc na drugą stronę bariery stawiając na twardym gruncie tuż przed sobą. Od razu napotkałam jego przestraszone, a jednocześnie rozzłoszczone tęczówki. To było piękne. Zarzuciłam mu ręce na kark i bez słowa musnęłam jego wargi…
 – To było bardzo głupie. –  Rzekł zachowując nadal powagę, a ja odsunęłam się od niego i oparłam plecy o barierkę wpatrując się w jego twarz.
 – Bałeś się? –  Przechyliłam lekko głowę przyglądając mu się z zaciekawieniem. Fascynował mnie coraz bardziej. I był piękny. W świetle latarni wyglądał niczym bóg.
 – Tak. Mogłaś spaść. –  Odparł bez wahania powodując u mnie nikły uśmiech. Zależy mu. Jakim cudem? Jakim cudem mu może zależeć… na kimś takim jak ja? To totalne szaleństwo.
 – Mógłbyś z tym żyć. –  Wzruszyłam obojętnie ramionami nie okazując, że jego słowa zrobiły na mnie wrażenie. –  Jak każdy.
 – Nie mów tak. –  Zrobił krok w moją stronę zmniejszając między nami odległość i złapał mnie za rękę gładząc delikatnie jej wierzch. –  Nie rób tak nigdy więcej, proszę.
 – Postaram się. –  Uśmiechnęłam się niewinnie i ponownie zaplotłam ręce na jego karku właściwie się na nim uwieszając. –  A gdzie Tomy?
 – Tomy? –  Zdziwił się powtarzając po mnie. –  Jaki Tomy?
 – Mój miś. –  Wyjaśniłam szczerząc się. –  Miała być wymiana. –  Przypomniałam. To miłe, że przyjechał tu z myślą o spotkaniu ze mną, a nie o odzyskaniu kluczy.
 – Ah… ale nazwałaś miśka Tomy? A ja? To ja jestem Tomy! –  Oburzył się robiąc przy tym śmieszną minę.  Nawet Tom Kaulitz zachowuję się czasem, jak mały chłopiec… ale tylko w określonym towarzystwie.
 – Za dużo byś chciał. –  Wytknęłam mu zadziornie język. –  To masz go?
 – Jest w samochodzie. –  Kiwnął głową w kierunku swojego wspaniałego audi, a ja przyjmując to do wiadomości i ufając jego słowom sięgnęłam do kieszeni, aby wyciągnąć z niej klucze, które mu podałam. –  Dziękuję. I za ogarnięcie tego chaosu też. –  Odebrał swoją własność uśmiechając się z wdzięcznością.
 – Nudziło mi się… a mój stanik masz? –  Uniosłam brwi przyglądając mu się z uwagą. Sama zapomniałam o jego bokserkach, ale to już szczegół… byłam ciekawa, czy on przywiózł moją część bielizny.
 – Hm… nie mogłem znaleźć. –  Wyszczerzył się, na co prychnęłam. –  A ty moje bokserki masz?
 – Nie zmieściły się do kieszeni. –  Stwierdziłam robiąc bezradną minę, co go rozbawiło. –  Chcesz w zamian moje majtki? –  Zaproponowałam uśmiechając się kokieteryjnie. Oh… co się ze mną dzieje? Co ja w ogóle gadam?
 – Kusząca propozycja… –  Mruknął zadowolony przybliżając się do mnie jeszcze bardziej, a jego ręce zsunęły się na mój tyłek, co nie było żadnym zaskoczeniem w tym przypadku.
 – Wiem, alee… ty jesteś bardzo zmęczony, a ja muszę wrócić dziś do domu. –  Zastrzegłam całując go szybko w usta. –  Ja jeszcze do szkoły chodzę, jakbyś zapomniał… –  Dodałam, co chyba postanowił zignorować, gdyż na dobre zajął się pieszczeniem moich warg. Całował mnie czule i drażnił jednocześnie swoim kolczykiem w wardze. Podniecał mnie. Jednak umiałam nad sobą panować. Nawet jego język w mojej buzi nie zmusił mnie do poddania się żądzy. Choć bardzo chciałam… Życie czasem jest okrutne. Nawet, jak jest się pełnoletnim nie do końca można wszystko… –  Mm…Tom… –  Wymruczałam z trudem odrywając się od niego. –  Nie prowokuj… –  Cmoknęłam go w nos i odsunęłam się nieco do tyłu zachowując bezpieczną odległość.
 – A co ja mam powiedzieć? Ty mnie prowokujesz na każdym kroku. –  Odrzekł nie spuszczając ze mnie wzroku. Co on plecie?
 – Przecież nic nie robię. –  Roześmiałam się nie mając pojęcia, co może mieć na myśli. Nie robiłam raczej nic, co mogłoby go prowokować. Pomijając ten tekst z majtkami… ale to jakoś samo wyszło i jednorazowo.
 – Nie musisz nic robić. –  Stwierdził. –  I tak już szaleje na samą myśl, że nie będziemy się widzieć całe dnie i noce. –  Wyznał, co dogłębnie dotknęło mego serca. Nie wiedziałam na czym się skupić, na tym, że on szaleje beze mnie… czy na tym, że nie będziemy się widzieć?
 – To znaczy… że to koniec? –  Wykrztusiłam zaskoczona, a jednocześnie wystraszona. Serce zaczęło mi bić znacznie mocniej. Nie chciałam, aby to potwierdzał.
 – Jaki koniec? Chcesz, żebym wylądował w psychiatryku? –  Kąciki jego ust uniosły się lekko ku górze, a sam zbliżył się do mnie opierając swoje czoło o moje. –  Po prostu muszę wyjechać. To jest związane z zespołem. –  Wyjaśnił patrząc mi w oczy, a ja poczułam ulgę, jak nigdy.
 – Ale wrócisz?
 – Wrócę. –  To właśnie chciałam usłyszeć. I choć to tylko słowo, uwierzyłam i miałam pewność, że tak będzie. Bo to jego słowo. –  Zjedzmy jutro razem obiad. U mnie. –  Poprosił, a ja bez wahania skinęłam głową zgadzając się. Dopiero powoli docierała do mnie myśl, że nie będę mogła się z nim zobaczyć przez zapewne bardzo długi okres czasu. –  Zabrałbym cię do jakiejś eleganckiej restauracji, ale nie mogę… rozumiesz, prawda?
 – Rozumiem. Mimo wszystko cały czas pamiętam kim jesteś w świecie mediów. –  Powiedziałam uśmiechając się delikatnie. –  Poza tym, u ciebie jest bardzo miło.
 – A dotrzesz do mnie jakoś? Nie powinienem w dzień pokazywać się w twojej okolicy…
 – Poradzę sobie. –  Zapewniłam go. –  O której?
 – O której chcesz. Nie mam planów, będę czekał. –  Musnął subtelnie moje usta. Przymknęłam powieki rozkoszując się tą krótką chwilą. Drobny, czuły gest, a sprawia tak wiele przyjemności. Czasem nawet więcej niż prawdziwy, gorący pocałunek… Bo ważne jest co się czuje w głębi. –  Wyjeżdżamy pojutrze, nie wiem jeszcze na jak długo. To zawsze jest nieokreślony czas…
 – Zadzwonisz czasem? –  Zapytałam cicho. Już wiedziałam, że ten nieokreślony czas będzie najtrudniejszym w moim życiu. Na samą myśl czułam, jak pieką mnie oczy.
 – Będę dzwonił, gdy tylko będę miał wolną chwilę. Nie martw się, nie umiem o tobie zapomnieć nawet, jakbym bardzo chciał. –  Na jego twarz wpłynął słodki uśmiech, co poprawiło mi znacznie nastrój. Nie mogę w to uwierzyć.

I nie martwiłam się. Nawet w chwilach zwątpienia, w głębi wierzyłam, że pamięta i tęskni tak samo mocno, jak  ja. A takie chwile pojawiają się zawsze. Wystarczy, jakiś wywiad, czy zdjęcie w gazecie… najbardziej ruszało mnie wszystko, co było związane z jego dziewczyną. Bo w końcu to kobieta. Moja rywalka… o ile oczywiście ktokolwiek mógł ze mną rywalizować. Tom czasem wypowiadał się o mnie w taki sposób, jakbym była jego całym światem… tylko, czy to możliwe? Powodował w mojej głowie mętlik… a to wszystko, dlatego, że nigdy nie nazywaliśmy tego, co nas łączy po imieniu. Nie było żadnych zasad… może i tak było mu wygodniej. A ja nie narzekałam. Nigdy. Nawet, gdy było mi źle… tak też się zdarzało. Zazwyczaj wtedy czułam się w pewien sposób gorsza… wydawało mi się, że nie pasuję do niego i mógłby mieć kogoś lepszego. I miał… jego dziewczyna przecież była idealna. Ale on i tak trwał przy mnie… czasem tego nie rozumiałam. Nie rozumiałam, co go tak bardzo przy mnie trzyma… to było wyjątkowe.

12 komentarzy:

  1. Pierwsza! Lecę czytać!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ka.! Za krótkie moja droga! I wgl to Tom jest Bogiem! No. Jest za krótkie, ale i tak kocham! Boję się że Tom odwali coś podczas wyjazdu. Nie wiem skąd to odczucie, ale mi towarzyszy! I nie mogę wyrobić. On nie umiałby o Ivette zapomnieć?! Grzeczny chłopiec ;) Aczkolwiek chcę dalej! żeby ci się zapas skończył, bo znów będę katowała jedną i tą samą notkę tysiąc razy ;P xD No, się rozpisałam ^^ chcę NN! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu ! Tak sie wciągnęłam, a tu Koniec!! ;(((Odcinek Boskii! ;DTomuś wyjeżdża ;((Super, Super!! :DCzekam na Nową Notkę z Niecierpliwością!! ;***

    OdpowiedzUsuń
  4. Za krótkie ! Ja sie wciagnęłam a tu koniec ;/ Ahh Tomuś jest słodki...myśle, że on sie zakochał w Ivy. Pisz jak najszybciej dalej ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam wczuwać sie w ich spotkania *.* Odchodzę sobie w ich świat i chociaż na chwilę mogę zapomnieć o swoim.. awww... Szkoda że Tomy wyjeżdża, ale mimo wszystko co tam może się stać to cieszę się, bo kocham czytać jak dziewczyna czeka na swojego kochanego ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. W końcu przeczytałam wszystkie twoje odcinki więc stwierdzam że blog jest genialny a szablon wyśmienity Tom jest taki słodki jak w realu czekam na nexta Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. ~cukiierkoowaa12 lutego 2012 19:14

    ah, odcinek cudny. Nie za długi nie za krótki - taki w sam raz!I bardzo był treściwy :DCzekam na NN <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowne. Nie mogę sobie wyobrazić, jak oni bez siebie tyle czasu wytrzymają. Ciekawe, czy Tom będzie dzwonił i jak długo będzie z tą swoja "dziewczyną".

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie do opisania.To jest wspaniałe ! NIe mogę się doczekać nexta ;) Najlepiej jakbyś dodawała codziennie xdd Pozdrowionka - Nica<3PS:Zapraszam również na mojego bloga www.zoom-into-me-bill.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  10. darkangel88@onet.eu13 lutego 2012 12:14

    piękna cześć ;) aż mam dreszcze i czekam na next. Dodam cie do linkow mam nadzieje ze ty mnie tezhttp://blick-in-liebe.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. Łudziłam się, że moment rozstania nastąpi nieco później. Współczuję Ivette, wyobrażam sobie, co czuje. Oby Tom nie zapomniał o tym, że ma się do niej odzywać. Mam trochę złe przeczucia, mam nadzieję, że nie okażą się prawdziwe. Strasznie krótka część, nie zdążyłam się nią nawet nacieszyć!Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. o matko! nawet nie wiesz, jak ja się ciesze, że natrafiłam na twojego bloga! tyle o tobie słyszałam, ale nie miaąlm okazji poczytać! tak więc błagam o informowowanie o nowościach, bo czytanie tego to sama przyjemność! oto gadu: 40631293. czekam na nexta i pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń