Być
może to było bardzo niedojrzałe z mojej strony. Bardzo głupie… nierozsądne? I
jeszcze znalazłoby się wiele epitetów… ale ja tak bardzo tego wtedy chciałam.
Czułam, że tego potrzebuję. I nie widziałam żadnych przeszkód. Czemu miałabym
nie spełnić kolejnego marzenia? A on był taki cudowny.
Całą
drogę właściwie spędziliśmy wtedy milcząc. Zerkaliśmy tylko na siebie. Naprawdę
miałam wrażenie, że Tom za chwilę się na mnie rzuci i zerwie ze mnie te żałosne
dresy. Nie miałabym nic przeciwko właściwie… ale mimo wszystko stwierdziliśmy,
że w łóżku jest znacznie lepiej. No i w odosobnionym miejscu, a nie na ulicy w samochodzie, gdzie każdy mógłby
zauważyć. Ja ciągle myślałam, czy go nie rozczaruję. Czy mu się spodobam… to
było dla mnie bardzo ważne. Nie chciałam, żeby żałował. Zawsze zupełnie inaczej
wyobrażałam sobie ten swój pierwszy raz. Ale ten był znacznie lepszy. To on
mnie zaskoczył. Całkowicie pozytywnie. Zachował się, jak dojrzały facet… którym
zresztą był. Ale przecież często sprawiał wrażenie dzieciaka… w sumie obydwoje
trochę zachowywaliśmy się, jak para gówniarzy, która chce spróbować czegoś
nowego. Ale czy czasem nie można się zapomnieć? Pozwolić sobie na takie
zachowanie…?
Dziwnie się czułam
wchodząc z nim do hotelu. A gdy złapał mnie za rękę… to było zaskakujące i
sprawiło, że jakieś ciepło rozlało się w moim żołądku. Nie odzywałam się, tylko
pozwoliłam, aby mnie prowadził. Nie patrzyłam na ludzi… chyba trochę się
wstydziłam… ale to było nieistotne. Gitarzysta wziął z recepcji swój klucz i
już po chwili byliśmy w windzie. Stałam
obok niego coraz bardziej się stresując. To wszystko było dziwne… bardzo. Jakbyśmy
wszystko zaplanowali… bo właściwie zaplanowaliśmy… ale nie tak zupełnie…
jakbyśmy zaplanowali zupełnie, to wyglądałabym znacznie lepiej! Nawet nie
założyłam ładnej bielizny… boję się, że najem się wstydu. W końcu to mężczyzna…
a ja? Co ja w ogóle mogę mu dać…
– Ale nie wierzysz w to, co o mnie piszą? – Zapytał w pewnej chwili przerywając głuchą
ciszę. Pokręciłam przecząco głową patrząc na niego z uwagą. Czy ja wyglądam na
przerażoną? Spuściłam wzrok starając się nad sobą zapanować. Jak mam ukryć
stres? – Boisz się?
– Nie. Nie mam powodu, żeby się bać. – Zaprzeczyłam stanowczo jednocześnie
zaprzeczając samej sobie. Starałam się być wiarygodna. Przecież on wcale nie
musi wiedzieć, że ja nigdy… no. Nie musi. Może byłoby lepiej, gdyby wiedział…
ale ja nie chce, żeby wiedział. To nieważne. Chce, żeby był zadowolony.
Naprawdę… bo ja też chcę to zrobić. Właśnie z nim.
Winda w końcu zatrzymała
się, a gdy tylko rozsunęły się drzwi i stanęłam na miękkiej wykładzinie
poczułam nagłe szarpnięcie i nawet nie wiem, kiedy znalazłam się pod ścianą
przygnieciona ciałem chłopaka. Patrzył głęboko w moje oczy oddychając ciężko,
był tak blisko, że czułam bicie jego serca na swojej piersi. Nie wiem, dlaczego
nagle zrobiło mi się jakoś lżej. Rozluźniłam się pomimo tego piekielnego
gorąca, jakie mnie ogarnęło. Przymknęłam powieki czując jego oddech na swoich
ustach, które zaraz musnął swoimi. Tak delikatnie, że mogłabym się rozpłynąć. Uśmiechnęłam
się do niego, co właściwie stało się mimowolnie. Było mi tak przyjemnie… i nie
do opisania było, co się we mnie działo, gdy wpił się w moje wargi bez
opamiętania. Nigdy nie myślałam, że pocałunki mogą tak wyglądać i wzbudzać, aż
takie emocje. Ledwo nadążałam je odwzajemniać, nie chciałam być gorsza. Całowałam
go z taką samą pasją… i przysięgam, że jeszcze nigdy nie byłam taka szczęśliwa.
W pewnym momencie uniosłam się nad ziemię… a tak właściwie, to on mnie
podniósł. Oplotłam go nogami w pasie, a rękoma objęłam jego kark nie odrywając
się od jego słodkich ust. Nawet nie wiem, jakim cudem zdołał przekręcić klucz w
zamku i wprowadzić nas do pokoju. Zatrzasnął za nami drzwi, a po chwili
poczułam jak opadam na miękki materac. Nieco zdezorientowana rozejrzałam się po
ciemnym pokoju, w tym czasie on zapalił nocną lampkę stojącą na szafce przy
łóżku. Posłał mi swój śliczny uśmiech i zawisł nade mną wpatrując się w moją
twarz. Nie mam pojęcia, co on w niej widział. Ale czułam się wyjątkowo. Bo
patrzył na mnie, jakbym była naprawdę kimś niezwykłym. Mój oddech był
nienaturalnie przyspieszony, lecz mimo to czułam się dziwnie spokojnie. Już się
nie denerwowałam. Czułam, że jestem gotowa na wszystko.
– Nie wierzę, że tu jesteś. – Szepnął nie spuszczając ze mnie wzroku. I on
to do mnie mówi?
– Ja też… – Przyznałam bez wahania równie cicho. Nie wiem,
co on myśli, co on czuje… ale i tak wydaje mi się, że to ja jestem w większym
szoku. Nie odpowiedział już nic, tylko pocałował mnie namiętnie… z moich ust
wydobyło się niekontrolowane mruknięcie. Cholernie mi się to wszystko podoba. Mam
nadzieję, że to nie jest sen…
Już nawet przestałam
myśleć o nim jako Tomie Kaulitzu z Tokio Hotel. Teraz był dla mnie cudownym
mężczyzną, który wzbudza we mnie wszystkie pozytywne emocje. Wszystkie, jakie
tylko były możliwe w tej sytuacji. Jego pocałunki były najsłodsze i najczulsze,
a zarazem najbardziej namiętne… dla mnie idealne. Trudno mi było uwierzyć, że
on całuje mnie właśnie w taki sposób. Jakbym wcale nie była mu obojętna…
Drgnęłam lekko, gdy
rozpiął moją bluzę. Tak jakby dotarło do mnie, że to już… że zbliża się ta
najważniejsza chwila. On naprawdę ujrzy mnie nagą… Oblizałam usta obserwując
jego ostrożne ruchy. Wcale się nie spieszył. Powoli ściągnął ze mnie bluzę, a
potem koszulkę… I przypomniało mi się akurat w tej chwili, że nie grzeszę zbyt
dużym biustem… Zawsze skutecznie umiem wzbudzić w sobie kompleksy. Jednak
zignorowałam ten fakt, gdy nie zauważyłam na jego twarzy przerażenia. No
przecież nie zacznie wrzeszczeć… jestem żałosna. Ale świadomość, że leżałam
przed nim w staniku… sprawiała, że było mi coraz bardziej gorąco. Już nie
dotykał mnie przez materiał…
Po chwili też zaczął
pozbywać się moich spodni, wtedy też zdałam sobie sprawę, że leżę i nic
właściwie nie robię. Poza tym, że się ośmieszam… Ocknęłam się w końcu. Pomogłam
mu zdjąć te okropne dresy i gdy już oswoiłam się z myślą, że jestem w samej
bieliźnie… wsunęłam niepewnie ręce pod jego koszulkę. Myślałam, że odpłynę
czując jego mięśnie. Ale to dopiero początek… Zdjęłam z niego koszulkę i mogłam
podziwiać na żywo jego wyrzeźbiony tors, którym się tak zawsze zachwycałam na
zdjęciach. Ułożyłam na nim swoje dłonie gładząc go delikatnie… nie czułam się
zbyt pewnie. Przecież nigdy wcześniej nie dotykałam w ten sposób mężczyzny… a
tak chciałam, aby wyszło idealnie. Nie nadaję się do tego…
Jednak on jakby nie
zwrócił na to uwagi. Może myślał, że właśnie tak chciałam się zachować, a nie
inaczej… w każdym razie ponownie nachylił się nade mną i zaczął całować moją
skórę. Rozpoczął od szyi i schodził coraz niżej, a ja z każdym kolejnym jego
muśnięciem przestawałam myśleć. Przymknęłam powieki pozwalając, aby błądził
dłońmi po mojej talii i składał pocałunki na całym ciele. Nieogarnięta
przyjemność. Byłam tak pochłonięta jego drobnymi pieszczotami, że nawet nie
spostrzegłam, kiedy dobrał się do mojego stanika… dotarło to do mnie dopiero,
gdy poczułam jak moje sutki straciły swoją naturalną konsystencje. Co ja
pieprzę… po prostu mi stwardniały z podniecenia. I on widzi moje piersi… ja
chyba śnię.
Przestałam już
kontaktować, gdy czułam jego usta na piersiach, a gdy do pocałunku dołączył
swój język myślałam, że lepiej już być nie może. O jak bardzo się myliłam…
Przerwał na krótką chwilę, aby zdjąć z siebie resztę ubrań. Nie owijał w
bawełnę, że tak powiem. Razem ze spodniami zsunął bokserki. Nie miałam odwagi
spojrzeć na jego krocze… chyba bym spłonęła. Czy ja, aby na pewno dojrzałam do
seksu? Miałam nie myśleć… muszę się rozluźnić. Odetchnęłam głęboko i w tej
samej chwili ponownie poczułam jego wargi sunące po moich nagich piersiach. Całował
je subtelnie, co jakiś czas zatrzymując się przy sutkach, które ssał, co
doprowadzało mnie już do obłędu. Zaczęłam jeszcze szybciej oddychać i
próbowałam za wszelką cenę odchylić głowę do tyłu, co mi uniemożliwiał materac
łóżka. Zagryzałam wargi z podniecenia, kiedy schodził ustami coraz niżej
jednocześnie zaciskając swoje męskie dłonie na moich piersiach. Czułam, że mnie
pragnie. I ja byłam teraz pewna, że pragnę jego. Westchnęłam, gdy zdjął ze mnie
dolną część bielizny i już nie było między nami żadnej granicy. Dawał mi
mnóstwo przyjemności każdym kolejnym swoim ruchem. Znowu poczułam niepewność, gdy rozsunął lekko
moje nogi, jak się okazało po to, aby składać pocałunki od wewnętrznej strony
moich ud. Przeniosłam dłonie na jego ramiona mimowolnie zsuwając je na plecy,
które dotykałam zupełnie, jakby były czymś niesamowitym. To wszystko działo się
automatycznie. Każdy mój ruch spowodowany kolejnym jego. Wbiłam mu paznokcie w
skórę, gdy poczułam jego usta na swojej kobiecości. I już nie wiedziałam, co
się ze mną działo. Zaczęłam się pod nim wić, a z moich ust wydobywały się ciche
jęki, których normalnie bym się wstydziła. Ale nie teraz. Teraz miałam ochotę
krzyczeć z podniecenia. Jestem pewna, że doskonale wiedział, jaką sprawia mi
przyjemność. Widział, co się ze mną dzieje i nie przestawał. Chciał, abym
oszalała. Żebym pragnęła jeszcze więcej. A on wtedy będzie zaspakajał moje
pragnienia. Gdy poczułam w sobie jego język jęknęłam głośniej marząc o tym, aby
tylko nie przestawał. Zrobiłabym teraz wszystko… wszystko, żeby kontynuował. Ale
on przeniósł swoje usta na moje podbrzusze kierując się z powrotem do piersi.
Nie rozumiałam tego… chciałam, aby został tam. Na dole. Pragnęłam tego… Lecz
chłopak zaczął pieścić znowu moje sutki, a potem podsunął się wyżej, aby
ucałować moje usta. Patrzyłam na niego cały czas. Mój wzrok był już totalnie
zamglony i ledwo, co kontaktowałam… jedyne czego byłam pewna i czego chciałam,
to jego. Jego całego chciałam. Nie byłam świadoma, że właśnie chce spełnić moje
największe pragnienie. Dopiero po krótkiej chwili, gdy spojrzał mi w oczy i
poczułam coś twardego między nogami zrozumiałam do czego zmierza. Był moment,
kiedy chciałam uciec… ale to była dosłownie sekunda. Sekunda, która rozprysła
się jak mydlana bańka.
Pocałował mnie
jednocześnie we mnie wchodząc. Spodziewałam się bólu. I to dużego bólu… jednak
było inaczej. Zrobił to tak delikatnie, z takim wyczuciem, że jedyne, co
zdołałam poczuć to niesamowitą przyjemność, jaką sprawiło mi to, że znalazł się
w środku. Stłumiłam w sobie krzyk choć może niepotrzebnie…
Zaczął się we mnie
poruszać, znowu spodziewałam się, że będzie boleć i ponownie się rozczarowałam.
Może nie do końca… była chwila, w której poczułam lekki ból. Ale to była
naprawdę chwila i zaraz została zastąpiona wielką rozkoszą trwającą znacznie
dłużej. Teraz miałam ochotę krzyczeć, aby robił to szybciej… jednak byłam zbyt
nieśmiała na taki krok. I jak się okazało wcale nie musiałam nic mówić… Niedługo
czekałam, aż sam z siebie przyspieszy. Poruszał się rytmicznie, z wyczuciem, a
jednocześnie stanowczo… i doprowadzał mnie tym do obłędu. Wiłam się pod nim i
nie mogłam już powstrzymywać swoich jęków. Czułam, że zbliżam się do czegoś
niezwykłego. I znowu wbiłam mu paznokcie w skórę wyginając się przy tym niczym
struna… czułam ciepło rozlewające się w moim podbrzuszu…i taką przyjemność, jak
jeszcze nigdy. Tom w końcu opadł na mnie przykrywając mnie swoim nagim ciałem. Ciągle
czułam go w sobie…
Pocałował mnie w
ramię oddychając ciężko. Powoli dochodziłam do siebie… ale wciąż czułam te
rozkosz. To podniecenie… Nie wierzę, że to się stało naprawdę.
– Prezerwatywa… – Szepnął w pewnej chwili, co wręcz drastycznie
sprowadziło mnie na ziemię. Serce podeszło mi do gardła. Jak można zapomnieć o
zabezpieczeniu! Przecież tyle o tym pieprzą dookoła! Świetnie… jeszcze będę
miała dziecko… Z Tomem Kaulitzem! Cholera… ale jakby się głębiej zastanowić,
to… fajnie?
– Za dwa dni mam okres… – Mruknęłam przypominając sobie o dość ważnym
szczególe. Mam nadzieję, ze mój kalendarzyk i układ rozrodczy mnie nie
zawiedzie. Już dawno skończyły mi się dni płodne… tak… spokojnie. Poza tym
podczas pierwszego razu nie tak łatwo wpaść… o ile wierzyć temu, co mówią
koleżanki…?