Klucze, które zwróciłam Tomowi jakimś cudem z powrotem znalazły się w mojej kieszeni. Tak samo na swoje miejsce wrócił misiek, którego dostałam na urodziny i łańcuszek. Wszystko wróciło na swoje miejsce, jak gdyby nigdy nic się nie wydarzyło. I właśnie tak chciałam się wtedy czuć. Zapomnieć o swoim długim cierpieniu, które zdawało się, że będzie trwało całą wieczność… Jednak okazało się, że niewiele trzeba, aby przestało boleć. Czasem wystarczy dostać porządnego kopa, aby ruszyć do przodu…
Nadmiar emocji ostatniego wieczora sprawił, że zupełnie zapomniałam o niedawnym wydarzeniu, jakie miało miejsce po szkole. I w sumie w tej chwili było mi to kompletnie obojętne! Postanowiłam wymazać to z pamięci, jak wiele innych sytuacji z mojego życia i nigdy więcej do tego nie wracać. Uznać to za głupi żart od losu, którym nie warto zaprzątać sobie umysłu. I słusznie! Bo teraz miałam o czym myśleć i było to znacznie przyjemniejsze. Ciągle wspominałam rozmowę z Tomem, nasze pocałunki i wszystko inne co z nim związane. Znowu jego osoba pochłaniała całe moje myśli i nie było w nich miejsca na żadne głupoty. To chyba dobrze? W prawdzie powinnam się skupić na szkole, tym bardziej, że aktualnie się w niej znajduję… Ale to silniejsze ode mnie! Jestem po prostu szczęśliwa, a tym szczęściem jest mój Tom. I nic nie poradzę, że to szczęście wypełnia każdą komórkę mojego ciała. Oczywiście nie zapominam o tym, że to wszystko właściwie dzięki pomocy Ashlee. Już jej dziękowałam, ale to i tak za mało. Będę jej wdzięczna do końca życia!
-Ale się wszyscy na ciebie gapią.- Głos przyjaciółki przerwał moje rozmyślenia i dopiero teraz wróciłam na ziemię. Rozejrzałam się i rzeczywiście dostrzegłam dziwne spojrzenia w moim kierunku. Wcześniej nie zwróciłam na to uwagi, byłam zbyt zajęta myśleniem o Tomie…
-Niech się gapią.- Wzruszyłam obojętnie ramionami. Jeszcze tego brakowało, żebym miała przejmować się czymś takim!- Wątpię, aby wypatrzyli coś ciekawego.- Dodałam z głupim uśmiechem.
-Widzę, że masz dziś świetny humor, ciekawe dlaczego.- Skomentowała udając, że nie wie o co chodzi. Ponownie wzruszyłam ramionami śmiejąc się przy tym pod nosem.- Chyba Tom nie został na noc?
-No co ty! Przecież matka jest w domu.- Odparłam nie ukrywając wcale swojego zawodu.- Pożegnaliśmy się grzecznie i pojechał do siebie.
-Biedny, pewnie musiał jechać na ręcznym przez pół nocy…- Westchnęła rozżalona, a ja wytrzeszczyłam oczy nie wierząc w to co słyszę. Ashlee i takie teksty… w dodatku o moim Tomie !?- Jezus nie patrz tak na mnie! Żartuję, nie? Chociaż kto go tam wie… Wyglądał na napalonego. W końcu długo pościcie. A przynajmniej ty… bo on pewnie sobie ulżył nie raz.- Miałam ochotę ją trzepnąć za to paplanie. To bardzo wspierające, naprawdę! Uwielbiam słuchać o tym, jak mój facet zaspakajał swoje potrzeby podczas naszej rozłąki z jakimiś innymi laskami…
-Przestań. Ty za to masz dzisiaj nadmiernie zboczony nastrój! Idź lepiej wyżyj się z Philem w toalecie.- Poradziłam nie chcąc, aby dłużej mówiła o intymnych relacjach Toma.
-W toalecie? Daj spokój, to zbyt obrzydzające! Szmaty pieprzą się w kiblach. Poza tym niewygodnie! I na szybko? To po co w ogóle się za to zabierać!
-Matko, nie musisz od razu się tak rozgadywać w tym temacie. Naprawdę jesteś niewyżyta, wiesz? A to podobno ja poszczę.
-Ale zapewne to się już skończy. Znowu będziesz rozpustnicą!
-Ashlee!
-No co? Taka prawda!- Wyszczerzyła się. Dobrze wiedzieć, co myśli o mnie moja najlepsza przyjaciółka, naprawdę! Ja i rozpustnica? Pff…
-A co ja takiego robię, co? Naprawdę nic nadzwyczajnego. Nie wykraczam ponad normy! I w ogóle czemu o tym rozmawiamy? W dodatku w szkole.
-Oj czemu się tak denerwujesz?
-Bo tak, nie lubię takich głupich rozmów.
-Aleś ty drażliwa! Przecież wiesz, że tylko sobie żartuję. Nie mam zamiaru cię w żaden sposób urażać.
-Wiem, Ashlee. Ale po prostu nie mówmy o tym ok? To nie jest odpowiednie miejsce, ani czas. A ja nie lubię, jak ktoś gada o moich intymnych sprawach.
-No dobrze już. Obiecuję, że więcej nie będę. Ale z tego Toma to naprawdę niezłe ciacho!- Ashlee, jak to Ashlee musiała znowu z czymś wyskoczyć. Przynajmniej mój nastrój dzięki temu znacznie się poprawił. Uśmiech automatycznie wpłynął na moją twarz. Kto, jak kto, ale ja najlepiej wiedziałam, jaki Tom jest boski! I cieszy mnie, że nie tylko ja tak uważam. Może to głupie, ale zwyczajnie rozpierała mnie duma, że ktoś taki jak on zainteresował się właśnie mną. W prawdzie nie mogę się nim zbytnio chwalić… Ale to chyba nie jest takie istotne. Najważniejsze, że go znowu mam. Już nie mogę się doczekać, kiedy znowu go zobaczę.- Phil powinien brać z niego przykład.
-Co ci się nie podoba w moim bracie?- Założyłam ręce na piersi spoglądając na nią surowo.
-Nie powiedziałam, że mi się coś nie podoba!- Zaprzeczyła od razu.- Po prostu… No wiesz.
-No nie wiem?
-Oj, Iv. Spójrz na Toma, a na swojego brata.- Wywróciła teatralnie oczami. Ja w ogóle nie wiem, jak niby miałabym porównać te dwie osoby! Na swojego brata przecież zawsze będę patrzyła tylko, jak na brata… A Tom? Tom, to mój bóg!
-To niezbyt dobry pomysł.- Potrząsnęłam głową.- W ogóle proponuję, żebyśmy już poszły pod salę.
-Jak sobie chcesz.
Można było się spodziewać, że gdy moja przyjaciółka dowie się wszystkiego będzie tym wręcz żyła! Ashlee już taka była. Widocznie bardzo zależało jej na moim szczęściu… na pewno! Dlatego jest moją przyjaciółką do dziś. I kiedy jej o wszystkim powiedziałam było mi o wiele lżej. W końcu mogłam swobodnie z nią rozmawiać i dzielić się swoimi przeżyciami. Wcześniej mi tego brakowało…
-Cześć Iv.- Wychodząc ze szkoły stało się to, czego unikałam przez cały dzień. Starałam się za wszelką cenę omijać tego typa szerokim łukiem, a on mi teraz wyskakuje z „cześć”. W ogóle po tym co zrobił, na jego miejscu nie pokazywałabym się mi na oczy!
Postanowiłam zignorować go i szłam dalej zawzięcie milcząc i udając, że nic nie słyszałam. Miałam nadzieję, że odpuści, lecz on ciągle szedł obok. W najmniejszym stopniu mi to nie odpowiada!
-Weź się odpieprz psycholu!- Przystanęłam na chwilę w dość gwałtowny sposób, aż drgnął przestraszony nie spodziewając się tego.
-Psycholu? Mówisz, co najmniej jakbym zrobił ci jakąś wielką krzywdę.
-Odwal się ode mnie. Czegoś nie rozumiesz?- Spojrzałam na niego jak na idiotę, którym dla mnie był.- Jak chciałeś stać się popularny w szkole trzeba było znaleźć sobie inny sposób! Bo ja nie zamierzam ci w niczym pomagać.
-Nie potrzebuję pomocy. Sprawdzałem tylko, czy jesteś lesbijką i wygląda na to, że jednak mieli rację.- Odparł całkowicie spokojnie, a ja wręcz zawrzałam w środku. Co on do mnie w ogóle mówi! Lesbijką!? Ja!?
-Jesteś pojebany! I to totalnie! Trzymaj się ode mnie z daleka!- Krzyknęłam nie mogąc się opanować i czym prędzej ruszyłam przed siebie chcąc od niego odejść, jak najdalej. Nie mieściło mi się to wszystko w ogóle w głowie. Co to za człowiek! Boże, ci ludzie są naprawdę niemożliwe! Nie sądziłam, że są zdolni do takich rzeczy! Czy nie ma już żadnych granic!?
Wściekłość, jaka mnie ogarnęła nie mogła się równać nawet z tą, jaką czułam niedawno na Toma. To w ogóle było coś zupełnie innego… Już kłamstwo Toma było dla mnie bardziej zrozumiałe od tego czegoś! To przerastało moje siły po prostu. No nie wierzę! Cała gotowałam się w środku, a moje myśli wypełnione były samymi przekleństwami na tego debila. Byłam tak tym pochłonięta, że nie zwracałam kompletnie na nic uwagi przez co omal nie wpadłam pod jadący samochód, który zatrzymał się z piskiem opon tuż przede mną. W jednej chwili zapomniałam o tym dupku czując jak moje serce wali niczym oszalałe… Stałam oszołomiona wpatrując się w maskę samochodu i nic do mnie nie docierało. Ja mogłam umrzeć ! Właśnie teraz ! I już nigdy nie zobaczyłabym Toma…
-Ivy!? Prawie cię zabiłem! Co ty tu robisz!? I dlaczego nie patrzysz na drogę!?- Nie wiem skąd, nagle do moich uszu dotarł głos samego Toma. Czyżby to wytwór mojej wyobraźni? Zanim w ogóle zdążyłam się otrząsnąć poczułam, jak obejmują mnie silne, męskie ramiona, a do moich nozdrzy dotarł znajomy zapach.- I mnie też byś zabiła! Przecież zawału mogłem dostać… Boże, nic ci nie jest? No powiedz coś dziewczyno!- Mężczyzna ujął w dłonie moją twarz unosząc mi głowę, a ja ujrzałam czekoladowe ślepia wpatrujące się we mnie z troską. Uśmiechnęłam się automatycznie mając nieodparte wrażenie, że to jakiś sen…
-Tom?
-Zawiozę cię do szpitala.- Dopiero gdy wypowiedział te słowa, jakby powróciłam do rzeczywistości. Od razu oprzytomniałam, a mój wzrok się wyostrzył.
-Ale wszystko w porządku, nic mi się nie stało. Skąd ty tutaj? Ja po prostu jestem w lekkim szoku…- Powiedziałam szybko jeszcze nie mogąc tego wszystkiego do końca ogarnąć.
-Na pewno? Może powinni cię przebadać?
-Tom, przecież nawet mnie nie drasnąłeś.
-Ale taki szok też może byś niebezpieczny.
-Nie martw się, nic mi nie jest.- Uspokoiłam go, sama czując się już o wiele lepiej. Serce przestało mi tak mocno bić i zaczęłam trzeźwiej myśleć.
-W takim razie wsiadaj, zawiozę cię do domu.- Polecił wskazując na swój samochód. Nie miałam nic przeciwko temu, więc bez zbędnych słów zajęłam miejsce u jego boku.
-No, ale co ty tu robisz?
-Przejeżdżałem po prostu… A tu nagle wyskakujesz mi pod koła. Boże, co ja bym zrobił, jakbym ci coś zrobił!?
-Przepraszam, zdenerwowałam się w szkole i w ogóle przestałam myśleć.- Wyznałam ze skruszoną miną. Naprawdę mogłam przez swoją głupotę zniszczyć sobie życie i jemu też!
-No już dobrze, każdemu się może zdarzyć… A ja i tak za szybko jechałem. Na szczęście nic się nie stało…
-Aniołek czuwa.- Dotknęłam swojego łańcuszka, który dostałam od Toma na urodziny. Chłopak uśmiechnął się do mnie łapiąc moją dłoń.
-To bardzo dobrze. Tęskniłem za tobą… Ale inaczej planowałem nasze spotkanie.
-Wiem, ale i tak się cieszę, że cię widzę. Mimo wszystko.- Przyznałam i podniosłam się lekko, aby ucałować jego policzek. Nie mieliśmy jeszcze okazji normalnie się przywitać… Nasze przypadkowe spotkanie było zdecydowanie bardzo szokujące pod każdym względem.
.................
Nie ogarniam tego bloga :D Ze względu na pewne zmiany, proszę zajrzeć do zakładki "czytelnicy" i pozostawić tam adres swojego bloga, byłabym wdzięczna ;)
Pozdrawiam, Ka.
Ahahaha, Ashlee ma genialne te teksty... Obydwóm chyba w tym rozdziale sprzyjał świetny humor ;-). Ładny wygląd bloga, może jednak te zmiany onetu nie są takie złe, jak się wszystko ogarnie do kupy? Mimo wszystko polubiłam blogspot. Ach, ten troskliwy, kochany Tom... Nie poznaję faceta! Oby jak najdłużej byli ze sobą szczęśliwi, a tym czasem z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco,
no ładnie... Tom prawie przejechałbym swoją dziewczynę!
OdpowiedzUsuńpadłam.
Czekam na NN <3
Ahhh... fajny nowy szablon ;). Zmiana tła i koloru czcionki rzuca się w oczy i trochę nie najlepiej się czyta.
OdpowiedzUsuńIvy jak zwykle chodzi z głową w chmurach, na całe szczęście nic się nie stało i ma obok siebie wspaniałego Toma ;D Mam nadzieje, że w następnych odcinkach związek Toma i Ivy będzie rozkwitać ;D
Pozdrawiam ;**
no powiem ci że emocje!! ale ten chłopak przegiął... ja bym go uderzyła..xD
OdpowiedzUsuńczekam na nexta
No fakt faktem, czyta się nie najlepiej, oczy mnie trochę bolą ;c Ale tak czy siak odcinek świetny, a Tom w nim to niezły agent, nie ma co! :D no ale chociaż uroczy xd No nic, czekam na nexta i pozdrawiam! C:
OdpowiedzUsuń